Teatr w czasach pandemii: Elżbieta Pejko
Teatr to przepływ energii. O tym, że każde przedstawienie jest inne, tęsknocie za teatrem i kwarantannie na podlaskiej wsi – opowiada aktorka Teatru Guliwer Elżbieta Pejko.
Jaki jest twój związek z Teatrem? Czym się zajmujesz?
Jestem aktorką Teatru Guliwer w Warszawie.
Nad czym pracowałaś, kiedy zaczęła się pandemia?
Kiedy jest się aktorem etatowym w Teatrze to pracuje się w określonym trybie. Albo gra się w przedstawieniach, albo uczestniczy w próbach, albo i jedno i drugie. Co jakiś czas pojawia się tydzień wolny. Ja skończyłam właśnie grać i wybierałam się na kilka wolnych dni na Podlasie, gdzie mam działkę. Wtedy zaczęło się Wielkie Stop. Od marca nie byłam w moim warszawskim mieszkaniu. „Zostałam w domu” na podlaskiej wsi. Gdyby nie pandemia pracowałabym teraz w Teatrze nad przedstawieniem „Ach, jak cudowna jest Panama” w reżyserii Roberta Jarosza.
Co robisz teraz, kiedy Teatr jest w przymusowej izolacji?
Rozpoczęła się wiosna, a przyroda nic sobie nie robi z naszej kwarantanny. W sadach kwitną czereśnie, wiśnie i grusze. Uwijają się pszczoły. Jest pięknie. Korzystam z tego anturażu przygotowując na Guliwerowego Facebooka wiersz Andersena „Miała jaja gospodyni”. Każdy wers wiersza znajdzie odzwierciedlenie w podlaskich plenerach i autentycznych przedmiotach codziennego użytku wydobytych z maleńkiego muzeum wsi, stojącego 300 metrów od miejsca, w którym teraz przebywam.
Opowiedz coś więcej o tym miejscu? Jak płyną dni na podlaskiej wsi?
Urodziłam się w Białymstoku, tak więc azyl w tej części Polski jest wyborem bardzo naturalnym. A także to, że 6 lat temu dostałam od kuzyna 15 arów ziemi, na której z pasją, sukcesywnie zakładam ogród naturalistyczny, inspirowany stylem ogrodów preriowych. Wieś oferuje ciszę, dobre powietrze i dużo dzikiej przyrody wokół, a co za tym idzie – świetne jedzenie. Dzika kuchnia to coś, co odkryłam całkiem niedawno. Kwiatostany leszczyny czy baldachy dzikiego bzu w cieście, męskie kwiatostany sosny czy młode listki brzozy na surowo to proste, pyszne jedzenie w zasięgu ręki. Własnoręcznie zrobiony makaron z włoskiej pszenicy durum z pesto z pokrzywy i liści rzodkiewki – tak, to lubię. A zamiast orbitreka na siłowni przekopanie nowej rabaty. Poza tym dużo literatury i drobnych przyjemności typu zapach ziemi wieczorem.
Świat idealny, ale jako przecinek, bo bez Warszawy wariuję.
Czy jest coś nowego, czego dowiedziałaś się o sobie w tym czasie?
Zawsze to wiedziałam, ale teraz uderzyło mnie to niezwykle silnie: jak ważni są ludzie, na których możemy liczyć, a którzy mogą liczyć na nas. Jak istotne są więzi.
Czy czas izolacji wypracował nowe rytuały?
Nie wiem. Chyba nie. Może jeszcze nie?
Może masz swój ulubiony moment dnia?
Każdy dzień blisko natury może mieć niezliczoną ilość cudownych momentów. Zwykle są to obrazy. Szron o poranku na trawie, a może rosa? Każdego dnia chodząc po ogrodzie obserwuję rośliny i życie ogrodu. Świat jest piękny, zachwycający. Odsłaniając rano zasłonę w oknie, zawsze jestem ciekawa, jaki obudził się dzień! Wstaję tu bardzo wcześnie. O świcie. W Warszawie wstaję o 8-ej.
Za czym tęsknisz?
Tak, tak. Padną te słowa. Tęsknię za sceną. I za spotkaniem z publicznością na żywo. Oczywiście, że za tym tęsknię.
A Czy Teatr online może być formą podtrzymania relacji ze sztuką?
Jak najbardziej. I musi być. Ale nie ukrywam, że teatr w Internecie to nie jest teatr, za którym tęsknię. Teatr, którego potrzebuję, dzieje się w konkretnym miejscu pomiędzy aktorem a widzem. W przestrzeni, która staje się miejscem bardzo intymnym, mimo że znajdują się w niej obcy sobie ludzie. Teatr to przepływ energii. Właśnie dlatego każde przedstawienie jest inne. Za każdym razem wydarza się od nowa.
Co teraz czytasz i oglądasz?
Sporo czasu spędzam w Internecie. Mam swoje ulubione miejsca. A w wersji papierowej „Edukację ogrodnika” pióra Russela Page, legendarnego ogrodnika i projektanta ogrodów na zmianę z „Zapiskami dla zabicia czasu” Kenko. Ta druga pozycja to klasyka japońskiej literatury konfesyjnej, przełom XIII i XIV w. To cudowna rzecz o przemijaniu, o naturze ludzkiej. Głęboko, ale z humorem.
Co będziesz robić jutro?
Jutro raniutko posadzę kilkanaście host, które dostałam od sąsiadki i będę nadal pracowała nad materiałem, który szykuję dla mojego teatru.
Elżbieta Edyta Pejko. Ukończyła Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Związana z Teatrem Guliwer w Warszawie. Współpracowała z Teatrem Dramatycznym w Radomiu i Teatrem Niepoprawnym. Współtwórczyni Teatru na Wagance. Miłośniczka wina, ogrodów naturalnych i wzruszeń.