Fragment: „Lista. Dziennik 2005″ Andy Rottenberg
Warszawa, Wawer, Kraków i Paryż. Bliska emerytura i kolejne angaże. Wir pracy i chwila na refleksję. A do tego błyskotliwa obserwacja dnia codziennego, którą słynna polska kuratorka przeplata z ostrymi komentarzami na tematy towarzyskie i społeczne. Przeczytajcie fragment „Listy. Dziennika 2005” Andy Rottenberg wydanych nakładem Krytyki Politycznej. Miłej lektury!
Warszawa
Wtorek, 22 marca 2005
Dwa dni wysłuchiwania referatów na temat realnych szans powstania nowego muzeum i jego formuły. Wszyscy przygotowani. Inteligentni. Błyskotliwi. Przeczytali odpowiednie lektury. Obejrzeli ilustracje. Dokonali porównań. Jedni mówią o etyce i o estetyce z pozycji akademickich, inni o muzealnej pragmatyce z pozycji kuratorskich. Jedyną osobą, która widziała to, o czym mówi, jest Nawojka. Ma warunki do odbywania podróży. Chcę jej pogratulować, ale omiata mnie niewidzącym spojrzeniem. Nawojka jest na mnie obrażona od czasu, kiedy stanęła do konkursu na moje stanowisko w Zachęcie i przegrała 14:1. Teraz wzywa do zjednoczenia się w środowiskowym proteście. Nikt jej nie wtóruje. Nawet Basia. Rozchodzimy się w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Piotr Piotrowski zreferuje ministrowi przebieg sympozjum. Minister wyciągnie wnioski. Co będzie z muzeum? Kto to wie?
—
Moskwa
Środa, 23 marca 2005
Smutek wernisażu w muzeum literatury. Gombrowicz na zapleczu Puszkina. Jakieś zawiłe, egotyczne i nieznane w Rosji teksty zarozumiałego Polaka. „Przecież wiadomo, jaka literatura jest naprawdę wielka”, myślą Rosjanie i to widać na ich twarzach. Kto by w takiej sytuacji przestrzegał dyplomatycznej etykiety? No, owszem, przyjechał z Polski minister, jest polski ambasador, ale u nas wszyscy bardzo zajęci – czy do zachowania dyplomatycznej równowagi nie wystarczy dyrektor muzeum?
Moskwa nie wierzy łzom.
—
Moskwa
Czwartek, 24 marca 2005
Murawiow. Rewanż za Dudajewa. Wszystko proste i naturalne. Akcja – reakcja. Jak my im, tak oni nam. Stara zasada. Naród partii – partia narodowi. Wystawa także ilustruje tę zasadę: Warszawa 1939 – Warszawa 1944. Przed i po, Moskwa także przed i po. Nie wiadomo dokładnie, czego Moskwie ubyło w dziedzinie substancji. I z czyjej winy. Narracja toczy się wartko, wszystkie „szedewry” wyeksponowane: czarny kwadrat na płaskiej ścianie, żadnego neoplastycyzmu, żadnych Mondrianów, podkreślamy tylko schizmę wschodnią. Prawda, że się udało? Annie bardzo zależy na mojej opinii, Anna kocha polską sztukę, przede wszystkim sztukę polskich kobiet. Anna chce zrobić na ten temat wystawę, ale nie zrobi jej bez mojej pomocy, wierzy, że jej pomogę, nie wie, że to nie będzie możliwe z przyczyn politycznych. Prawda, że się udało? Państwo się chyba znacie, nieprawdaż? Przede mną stoi Abzatz. Jedna z wielu pomyłek mego życia. Czuję się zażenowana. Stale pamiętam o obietnicy złożonej mi przez Hankę: wrócą do ciebie wszystkie twoje grzechy.
Stoję z boku, schowana za filarem. Słucham okolicznościowych przemówień, wszystko po rosyjsku. Nagle słyszę: gospoża Rottenberg do mikrofonu. Wychodzę z cienia, staję przed frontem, mówię po polsku:
– Dobry wieczór państwu – i czekam na tłumacza.
Waldi jest zaskoczony.
– Przecież znasz rosyjski lepiej ode mnie – teatralnie szepcze z pierwszego rzędu mój „przyjaciel”, były minister kultury Rosji, nadal w łaskach i przy faworach, niegdysiejszy doktorant w Instytucie Sztuki PAN (szkoda, że nie mieliśmy romansu, byłaś taka atrakcyjna). Tłumaczka jest zaskoczona. Nie umie dokładnie przełożyć sensu prostego zdania, że szansę na wzajemne zrozumienie da tylko wzajemne poznanie. Sypie się. Postanawiam jej nie poprawiać. Tak właśnie jest dobrze.
—
Warszawa, Wawer
Sobota, 26 marca 2005
Wielkanoc. Alleluja. Hallelujah – poprawia mnie Wojtek Drozdowicz – czyli chwalmy Jahwe. Kto wie, czy to znaczy, co znaczy?
Wojtek przygotowuje Zosię do pierwszej komunii, indywidualnej. Na Bielanach nie ma komunijnych grup, w żydowskiej szkole tym bardziej.
– Zosiu, podczas swoich studiów biblijnych na pewno się zetknęłaś z opowieścią o wyjściu Żydów z Egiptu. Jakie święto upamiętnia to wydarzenie?
– Pesah.
– A co się je z tej okazji?
– Chleb.
– Taki sam jak Jezus podczas ostatniej wieczerzy?
– Nie wiem. Może jakiś bardziej święty?
Paweł Althamer przekornie pisze w esemesie „Lujah Alle”. Bawimy się słowami. Życzymy sobie wszystkiego najlepszego w stylu disco polo. Wierszyki. Rymowanki. Malowanki.
Zwalniamy tempo. Jemy tłuste kiełbasy i dużo jajek. Wystawiamy na słońce pobladłe twarze. Tyjemy. Robimy się ociężali.
Świętujemy.
—
Warszawa
Czwartek, 31 marca 2005
Pięć godzin w Krakowie. Jakie to ładne miasto! Tylko czemu muzea czynne do trzeciej? Nie zobaczyłam Wita Stwosza, ale za to pan prezydent miasta obiecał wydać przyjęcie dla uczestników kongresu kuratorów. Sześć godzin w pociągu. Tam i z powrotem. Lektura gazet, palenie papierosów (w kiblu), picie herbat, lektura gazet. Mam chorobę lokomocyjną. Nie lubię podróżować. Jestem domatorką. Chcę siedzieć spokojnie przed telewizorem. Głaskać koty. A może nawet leżeć twarzą do ściany, jak Marek Holzman. Po co się tak kręcić po świecie? Po co ta codzienna bieganina? Czy to nie wszystko jedno, czym się w życiu zajmujemy? Przecież jesteśmy na świecie tak krótko.
—
„Lista. Dziennik 2005" Andy Rottenberg w druku i ebooku, klikaj tutaj i czytaj!
Lista. Dziennik 2005, Anda Rottenberg, wyd. Krytyki Politycznej, 2019
—
Wspólnie z Krytyką Polityczną mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania mamy kilka egzemplarzy „Listy. Dzienników 2005″ Andy Rottenberg. Zadanie jest super proste: jaki tytuł nosiła ostatnia wystawa kuratorowana przez Andę Rottenberg w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki i kiedy to było? Na odpowiedzi czekamy do niedzieli, 6 października. Odpowiedzi prosimy kierować na maila: mateusz@zwyklezycie.pl Powodzenia!