Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Życie teatralne zamarło tylko pozornie, bo od Teatru nie da się tak łatwo odciąć nawet, kiedy jego drzwi są chwilowo zamknięte. O tym jak być w związku z Teatrem w czasach pandemii, o trudnej relacji w kryzysie i zwykłym życiu opowiada Aleksandra Starzyńska. 

Jaki jest Twój związek z Teatrem? Czym się zajmujesz?

Jestem scenografką, pracuję w różnych teatrach- lalkowych i nie tylko. Projektuję scenografię, lalki i kostiumy.

Nad czym pracowałaś, kiedy zaczęła się pandemia?

Gdy zaczęła się pandemia byliśmy tydzień przed premierą spektaklu „Cień bestii” w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze. Zaczynaliśmy tez próby do „Wędrówki Nabu” w Teatrze „Arlekin” w Łodzi, która miała mieć premierę na festiwalu „Dotknij Teatru”.

 

Co robisz, kiedy Teatr jest na przymusowej izolacji?

Przede wszystkim napawam się byciem w domu. Praca scenografa to trochę życie „na walizkach” mieszkanie w pokojach teatralnych i hotelowych, kursowanie po Polsce. Cieszę się więc bardzo z czasu, który mogę spędzić we własnej przestrzeni, przygotowując sobie posiłki we własnej kuchni i śpiąc we własnym łóżku. Poświęcam więcej czasu mojemu psu- Stefie i porządnie opiekuję się roślinami, które zwykle są u mnie odrobinę zaniedbane. Czytam książki, oglądam filmy i rysuję. Poza tym jestem też asystentką na ASP w Warszawie, która nie przerwała pracy. Mamy korekty ze studentami online. Jedna z produkcji też dalej toczy się zdalnie. Jestem w kontakcie mailowym i telefonicznym z pracownią i tak powstaje scenografia. Zaczynam również obecnie drobne projekty mniej związane ze scenografią. Tak naprawdę, to dzieje się bardzo dużo.

Czy Teatr Online może być formą podtrzymania relacji ze sztuką?

Myślę, że podtrzymania jak najbardziej, sama staram się trochę nadrobić moje zaległości repertuarowe oglądając spektakle online. Jest to też okazja do tego, by zobaczyć produkcje z zagranicy, na które ciężko dotrzeć z uwagi na ograniczenia czasowe i finansowe. Mimo to mocno liczę na to, że za jakiś czas wrócimy do tradycyjnej formuły teatru, która polega na fizycznym spotkaniu spektaklu i widza. To jednak zupełnie inny i niemożliwy do zastąpienia rodzaj wymiany energii. Jak bycie na koncercie i słuchanie płyty – to dwa zupełnie różne doświadczenia, chociaż oba wartościowe.

Za czym tęsknisz?

Oczywiście najbardziej za kontaktem z ludźmi i za pracą z nimi. Za konfrontowaniem pomysłów i wspólnym przeżywaniem procesu realizowania spektaklu z ekipą twórców i z pracownią, a potem obserwowaniem jak na świat i narrację którą wybudowaliśmy reaguje widownia. Przerwanie przygotowywania spektaklu na tydzień przed premierą, to była bardzo trudna sytuacja, której myślę że wszyscy długo nie mogliśmy zrozumieć.
Jeszcze tęsknię za oglądaniem twarzy ludzi na żywo, w trójwymiarze, kawą w kawiarni i winem nad Wisłą i za tym żeby rozmowę przez telefon można było znów skończyć „to widzimy się niedługo” zamiast „no nie wiadomo co będzie, to na razie”.

Czy jest coś nowego, czego dowiedziałaś się o sobie w tym czasie?Chyba, że szybko się adaptuję do nowych sytuacji i potrafię nabyte w pracy w teatrze opanowanie wobec zmiennych, na które nie mam wpływu, stosować w życiu codziennym 🙂

Twój ulubiony moment dnia.Bardzo lubię poranki od kiedy są powolniejsze i nie muszę natychmiast gdzieś gnać.
Ale długie, jasne wieczory też są przyjemne. Myślę, że gdy przychodzi wiosna, prawie wszystkie pory dnia wydają się świeże, nowe i wyjątkowe.

 

Czy czas izolacji wypracował nowe rytuały?
Tak, ale też sprawił, że mniejsze wydarzenia nabierają większej rangi. Myślę, że jesteśmy bardziej uważni i skorzy do odbierania rożnych bodźców, bo mamy ich po prostu trochę mniej. Moim nowym rytuałem jest między innymi przykładanie dużej wagi do ubioru przy okazji każdego drobnego wyjścia z mieszkania. Dziś parsknęłam śmiechem, bo zorientowałam się że wystroiłam się jak na premierę, żeby pójść na pocztę i do Relaksu wywołać zdjęcia. I myślę, że nie świadczy to jedynie o tęsknocie za tymi ciekawszymi ubraniami z szafy. Tylko, że raczej ta wyprawa, to było wydarzenie na miarę premiery w dawnej normalności.
Poza tym Stefa uwielbia się opalać, więc gdy siedzę z nią w domu, to cały dzień przesuwam jej dywanik, tak by mogła leżeć na miękkim i w słońcu jednocześnie. To tez taki mały odmierzający czas rytuał dnia, trochę jak zegar słoneczny.

Co teraz czytasz i oglądasz?
Czytam „Błogosławieństwo ziemi” Knuta Hamsuna, to piękna książka o surowym, skandynawskim powiązaniu człowieka z naturą, a wczoraj obejrzałam niesamowity wizualnie spektakl „Kreatur” Sashy Waltz. Oczywiście jest to przeplatane serialami mniej wysokich lotów na Netflixie i dużą ilością kryminalnych podcastów, które pochłaniam podczas pracy na komputerze.

Co będziesz robiła jutro?

Sprawdzę jak rosną nasturcje na balkonie, pójdę na spacer ze Stefą, popracuję na komputerze.. Chyba w tym dziwnym czasie, gdyby zapomnieć na chwilę o wiszącym nad nami niepokoju o to co wydarzy się dalej i jakie będą reperkusje obecnego spauzowania rzeczywistości, to niezwykłe jest właśnie to, że można nie mieć więcej planów. Zdecyduję co dalej, gdy się jutro obudzę.

 

ALEKSANDRA STARZYŃSKA, ur. 1992
Ukończyła studia na Wydziale Sztuki Mediów i Scenografii oraz Wydziale Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zajmuje się projektowaniem kostiumów oraz scenografii teatralnej i filmowej. Jest asystentem w Pracowni Projektowania Scenografii Lalkowej na ASP w Warszawie. Autorka scenografii w teatrach w Łodzi, Poznaniu, Wałbrzychu, Warszawie, Krakowie i Lublinie.
Laureatka wielu nagród za projekty scenograficzne.