Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Z całego wachlarza okołoniedzielnych przyjemności najbardziej kocham  popołudniowe drzemki. Te szybkie i te dłuższe, na kocu nad jeziorem i na hamaku w domu rodziców na wsi. Macie swój sposób na spędzenie niedzieli? Co dwa tygodnie pytam o to ludzi związanych, mniej lub bardziej, z kulturą. Dzisiaj Ania Smołowik – aktorka teatralna i telewizyjna, niegdyś Ania z Polski, od niedawna pracująca nad autorskim serialem bazującym na jej muzycznym stand-upie Obsesje wystawianym w Teatrze Studio, a prywatnie właścicielka uroczego kundelka Dubla.

Jak wygląda zwykła niedziela Ani Smołowik?

Taka zwykła, to taka kiedy pracuję czy kiedy mam wolne? Mam dość nieregularny tryb niedzielny, jeśli gram wieczorem w teatrze, to najczęściej od rana leniuchuję z najbliższymi i kumuluję energię na wieczór.  

A jeśli akurat nie grasz wieczorem spektaklu?  

To zależy od moich zobowiązań. Jeśli mam zdjęcia, to nie ma przebacz – niedziela jest takim samym dniem, jak każdy inny. Jeśli jest wolna, to bardzo często uciekam z miasta, pooddychać czystszym powietrzem, zmienić przestrzeń na bardziej otwartą, przewietrzyć głowę i uspokoić myśli.

Jesteś aktorką, i to aktorką bardzo związaną ze scenami warszawskich teatrów. Lubisz Warszawę i Warszawiaków, skąd by oni oryginalnie nie pochodzili?

Lubię. Sama jestem takim „radomskim słoikiem”. Mieszkam w Warszawie już jedenaście lat. Zdążyłam ją przez ten czas oswoić, pokochać, znielubić i znów się z nią zaprzyjaźnić. Warszawa jest wymagającym miastem, narzuca szybkie tempo. Lubię tu mieszkać, ale wyobrażam sobie też, że mogłabym mieszkać gdzieś indziej – raz na jakiś czas muszę od niej odpocząć. Warszawa bywa fascynująca i bardzo inspirującą. Podobnie jak ludzie, których tu spotkałam, niezależnie czy to rdzenni Warszawiacy, czy przyjezdni.

Pochodzisz z Radomia, ale od jakiegoś czasu żyjesz na stałę w Warszawie. Czujesz się wciąż Radomianką?

Pewnie! Śpiewałam kiedyś: I’m from Radom and I’m proud!, i to są moje słowa! Będę się tego trzymać. W Radomiu jest mój dom, tam mieszkają moi Rodzice i Dziadkowie oraz najbliższa Przyjaciółka. Jestem z tym miastem związana, dużo dobrego mnie tam spotkało.

image1

Byłem ostatnio na Twoim stand-upie muzycznym Obsesje na Placu Defilad, gdzie oprócz części muzyczno-koncertowej była również część afterowa, podczas której po raz pierwszy zaprezentowano publicznie, jeszcze wstępną wersję pierwszego odcinka serialu, nad którym pracujesz. Opowiedz o tym coś więcej!

Pomysł serialu muzycznego chodził za mną już od dawna i w końcu dojrzałam do tego, aby plany wprowadzić w życie. Potrzebowałam do tego odwagi i ludzi, z którymi chciałbym tak autorski projekt zrobić. Wiesz, takich, którym mogłabym zaufać. Marcina Macuka, który jest współproducentem Ani [tak nosi tytuł serialu – przy. redakcji] poznałam podczas pracy nad Demonem Marcina Wrony. Do współpracy zaprosiłam kolegów i koleżanki, z którymi w większości już wcześniej pracowałam. Nad dialogami i inscenizacją filmową pracowałam wspólnie z Małgosią Suwałą – bardzo zdolną, młodą reżyserką, którą również poznałam na planie Demona.

Będzie ich więcej, tzn.odcinków? Jestem totalnie urzeczony!

Tak! Zabieramy się do realizacji kilku następnych odcinków już wkrótce. Działamy!

Ciężko było zaprosić do współpracy, przy tak niekomercyjnym i w zasadzie offowym projekcie, tak znanych i w większości bardzo cenionych aktorów? Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby Panią Krystynę Jandę, która w serialu zagrała samą siebie – dyrektorkę teatru przesłuchującą Twoją bohaterkę.

Okazało się, że nie było to wcale tak trudne, jak na początku to sobie wyobrażałam. Z każdym z aktorów, których zaprosiłam do współpracy, najpierw się spotkałam. Opisałam projekt, pokazałam scenariusz, piosenki. Zaprosiłam na mój spektakl Obsesje, z którego zrodził się pomysł na serial. To cudowne, że nikogo nie musiałam jakoś specjalnie przekonywać i namawiać. Po realizacji pierwszego odcinka, wszyscy współtwórcy mają ochotę na dalszą pracę. To budujące i mobilizujące.

image3

W tym pierwszym odcinku muzyka odgrywała ważną rolę, nadała mu nieco musicalowy charakter. Planujesz wydanie płyty ze ścieżką dźwiękową serialu?

Serial będzie muzyczny. Za świat dźwięków w tym projekcie odpowiada właśnie Marcin Macuk. W Obsesjach jest kilka pięknych numerów Pawła Stankiewicza, na przykład Młodzi chłopcy. Ta piosenka pojawia się w pierwszym odcinku. A co będzie później, to zobaczymy. Dostałam jakiś czas temu propozycję nagrania płyty, ale jakoś tego teraz nie czuję. Mam inne priorytety zawodowe.

Zarówno teksty piosenek, jak i cała aranżacja, nazwijmy ją wizualną, poszczególnych utworów jak i całego spektaklu zdaje się być bardzo osobista i bardzo “twoja”. Ty weszłaś w rolę, czy rola weszła w Ciebie?

To ja weszłam w rolę. Gdy zabierałam się za pracę nad Obsesjami dokładnie wiedziałam kim będzie postać, którą chcę zagrać i „wyśpiewać”. Julka Holewińska, autorka tekstów piosenek, pisze rewelacyjnie i potrafi słuchać. Czasem się śmiejemy, że „wchodzi w czyjąś głowę”. W formie stand-upowej chodzi między innymi o to, żeby widz nie wiedział, czy ma przed sobą prywatną osobę , która się przed nim obnaża, czy może to tylko gra aktorska. To musi być prowokujące. Dlatego postać, którą gram też ma na imię Ania i też jest aktorką.

W jednej z piosenek, psycholog stawia Twojej bohaterce diagnozę: rozdwojenie jaźni, przerost wyobraźni. Którą “dolegliwość” wolisz?

Przerost wyobraźni! Bywa to uciążliwe, ale pomaga w pracy na scenie. Chociaż z drugiej strony osobowość mnoga to tez składowa aktorstwa. Trudno wybrać!

Wrzesień i październik to gorące, teatralne miesiące. Początek sezonu i premiery nowych spektakli. Dużo pracy? Gdzie można Cię będzie zobaczyć?  

Miałam bardzo gorące i pracowite lato. Ale nie zwalniam tempa. Zapraszam na ObsesjeWichrowe wzgórza do Teatru Studio i na Kompleks Portnoya do Teatru WARSawy. Późną jesienią zaczynam próby do niezależnego spektaklu. A za parę dni zaczynam zdjęcia do nowego filmu Arka Jakubika.  

Jak co dwa tygodnie musi paść to pytanie: drzemki – tak czy nie?

Tak. Uwielbiam, potrafię zasnąć w autobusie, teatralnej garderobie, czy na plaży. Trochę jak mój pies, korzystam z każdej nadarzającej się okazji, często niezależnie od okoliczności.  Jednak najfajniejsze drzemki, to te w hamaku, w ogrodzie moich Rodziców.

Jest niedziela wieczór, kładziesz się do łóżka i myślisz…

…że zjadłabym czekoladę.