Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

W tuszach do rzęs, kawie, a nawet w psich suplementach – w ciągu kilku lat CBD opanowało rynek i dzisiaj możemy je znaleźć w osiedlowej drogerii. Dlaczego dopiero teraz i czy jego cudowne właściwości to przekręt czy błogosławieństwo? Czas przyjrzeć się modnym wolnym konopiom.

Przemysł CBD jest na fali i szacuje się, że do 2025 roku w samych Stanach Zjednoczonych osiągnie wartość 16 miliardów dolarów. Olejek konopny traktowany początkowo jako roślinny środek o działaniu wyciszającym – łagodzący lęk i napięcie, szybko zdobył popularność wśród osób mających problemy ze snem, obniżony nastrój i narzekających na ból mięśni i stawów.  

CBD, czyli kannabidiol, to jeden spośród 110 kannabinoidów – naturalnych związków występujących w konopiach siewnych (zwanych inaczej włóknistymi lub przemysłowymi) oraz konopiach indyjskich. Te ostatnie, znane szerzej jako marihuana, są hodowane głównie ze względu na obecność innego kannabinoidu – psychoaktywnego THC, którego rosnące stężenie obwiniane jest ostatnio o powodowanie łakomstwa, gonitwy myśli, a nawet paranoi.   

To właśnie z tego powodu kannabinoidy wywołują sporo kontrowersji, a CBD mylone jest z THC. Jak się jednak okazuje, większość kannabinoidów nie wykazuje typowego dla THC działania, a w konopiach włóknistych, z których pozyskuje się CBD, poziom substancji psychoaktywnych jest minimalny i wynosi nie więcej niż 0,2 %.

Możemy więc nazwać CBD siostrą, która przez lata dorastała w cieniu tej starszej i bardziej przebojowej, a teraz zaczyna wychodzić na pierwszy plan. Skąd ta zmiana?

Konopie od kuchni

Cannabis sativa L. (roślina konopi siewnej) uprawiana na początku w Azji Środkowej była wykorzystywana w celach medycznych i rytualnych już 750 lat p.n.e. Jednak roślin konopnych używano tam przede wszystkim do produkcji lin i materiałów.

Te tradycje przetrwały do dziś. Konopie nadal znajdują zastosowanie w przemyśle tekstylnym, budownictwie, a nawet energetyce, jednak prawdziwą sławę zyskały dzięki suplementom i odżywkom z CBD, a od niedawna również kosmetykom. Z kolei amatorzy proteinowych shake’ów i batonów pokochali konopie za wysoką zawartość białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza kwasów omega-3 i omega-6 oraz błonnika.

Na instagramowych kontach CBD znajdziecie także pod hasłem #cbdcoffee, bo to właśnie konopna kawa jest ostatnio na fali. Jej skuteczność wciąż budzi wątpliwości, ale są tacy, którzy nie wyobrażają sobie bez niej poranka. CBD pomaga wejść w dzień, i to nie tylko ludziom. Nie jest tajemnicą, że Martha Stewart podaje suplementy z jego zawartością także swojemu buldogowi.

Do grona największych zwolenniczek oleju z CBD zaliczają się także Gwyneth Paltrow i Jennifer Aniston. Obie przysięgają na własne mamy, że to właśnie CBD zawdzięczają jędrność skóry i umysłu. Między innymi za sprawą gwiazd Hollywood CBD weszło na salony w słoiczkach z kremami, buteleczkami z serum i fiolkach z suplementami. Kannabidiol ukryty w kosmetykach poprawia stan skóry, ma właściwości przeciwutleniające, przeciwłojotokowe i ochronne. Udowodniono także, że CBD może pomagać w walce z trądzikiem, a ostatnio coraz więcej mówi się o jego właściwościach przeciwstarzeniowych.

Wolne konopie kontra wolne rodniki

Polskim pionierem na polu wykorzystania CBD w suplementach diety i kosmetykach jest HemPoland, która jako pierwsza prywatna firma uzyskała licencję na prowadzenie upraw i przetwórstwo konopi włóknistych.

Co ją wyróżnia? Przede wszystkim jakość surowców, z których pozyskuje CBD. Konopie, z których korzysta firma, pochodzą z plantacji uprawianych zgodnie z zasadami zrównoważonego rolnictwa. Co ciekawe, w Polsce przeżywaliśmy już boom na uprawę tej rośliny. W latach 80. XX wieku zajmowaliśmy drugą pozycję na świecie pod względem areału upraw konopi. Więcej hektarów znajdowało się tylko na terenie ZSRR!

Zdaje się jednak, że chwilowy kryzys na tym polu przełamała rosnąca popularność CBD. Konopie wróciły na pola i szybko okazało się, że ich uprawa może wzbogacać glebę, ratować ziemię na terenach poprzemysłowych, a nawet pochłaniać dwutlenek węgla z atmosfery. Cannabis sativa L. lubi nawożenie organiczne, za to źle znosi pestycydy, co ma niebagatelne znaczenie w kontekście unikania nawozów sztucznych i chemicznych środków ochrony roślin – szkodliwych dla środowiska i w konsekwencji dla nas samych.

Jeden z flagowych produktów HemPoland to CannabiGold Terpenes+ pozyskiwany z ekstraktu z rośliny konopi, z którego w wyniku dalszego oczyszczania uzyskuje się krystalicznie czyste CBD. Tak pozyskany kannabidiol jest następnie łączony z aromatycznymi terpenami, które wzmacniają działanie CBD, a suplementom stworzonym z ich zastosowaniem nadają łagodny smak. Znajdziecie go zarówno w postaci płynnej, jak i w kapsułkach – dla tych, którzy przyzwyczaili się już do swojej porannej porcji tabletek na włosy, skórę i dobry humor.

O ile suplementy i kosmetyki na bazie CBD mogą stanowić przełom w dziedzinie dbania o siebie, o tyle ich właściwości lecznicze to mit, z którym trzeba się rozprawić. Owszem, opracowano już leki zawierające w swoim składzie kannabinoidy, na przykład na padaczkę lekooporną Epidiolex czy Sativex zawierający THC i CBD stosowany w łagodzeniu spastyczności, jednak dostępne w Polsce konopne olejki CBD nie są lekami, tylko suplementami diety. Podobnie jest z medyczną marihuaną, którą pozyskuje się z zupełnie innej odmiany rośliny konopi niż ekstrakt z CBD, który znajdziemy w suplementach.

Dlatego buszując w konopiach, warto zwracać uwagę na ich skład i pochodzenie. Ale czytać i wertować możemy także, popijając migdałowe latte z CBD z konopnym serum na twarzy. Hyc, w konopie siewne!