Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

„Porozmawiajmy o wnętrzu” – długofalowa akcja marki VOX mówi o tym, że we wnętrzach, znacznie bardziej niż dekoracyjne style, takie jak boho czy scandi, liczy się to, jak żyjemy i jak chcemy żyć. My pod tą ideą podpisujemy się obiema rękami, a dzięki wsparciu VOX, wznawiamy nasz lubiany i długo nie publikowany cykl „Zwykłe rzeczy, cuda, wianki”. Trzy bohaterki, które na codzień w różny sposób organizują sobie czas pracy i odpoczynku, a przez to i przestrzeni życiowej, opowiadają nam o swoich wnętrzach i ważnych dla nich przedmiotach, które tworzą ich klimat. Dziś odwiedzamy Dominikę Janik, redaktorkę na stałe związaną z portalem ladebebe.pl i mamę dwójki dzieci.

Grochów, mieszkanie na dziewiątym piętrze wieżowca z widokiem na ciągnące się malowniczo ogródki działkowe. To jeden z piękniejszych widoków z okna, jaki widziałam od dawna. „Każda pora roku wygląda stąd uroczo – trudno się zdecydować, która najładniej” – mówi Dominika. Dwa małe pokoje i salon z kuchnią. Tę przestrzeń udało jej się wygodnie zorganizować dla siebie i dwójki maluchów. Kluczowe jest organizowanie przestrzeni do przechowywania.

Wrotki to efekt jednej z moich krótkotrwałych fascynacji, co to się żarzą intensywnie, ale płomień gaśnie w mig po realizacji. Jeżdżę na nich, gdy chce kogoś bardzo smutnego rozweselić albo żeby urozmaicić ganianego z moimi dziećmi. No bo zawsze można też zrobić efektowne forte wokół tej zabawy rymsnięciem na pupę, na przykład ze szpagatem.

Takie przypinki dostawało się w mojej podstawówce po fluoryzacji. Moja prywatna odznaka zaginęła kompletnie, a tej nowej szukałam raczej niespiesznie, rozglądając się tu i ówdzie, powolutku. Na studiach mignął mi chłopak z wiewiórką w klapie tweedowej marynarki, a dziesięć lat poźniej znalazła się na Olimpii. Mój ówczesny chłopak kupił ją za utargowane 2 złote i mi podarował. Gdyby się paliło, złapałbym ją w pierwszej kolejności.

Prosty, jasny regał VOX z równiutkimi przegródkami to ratunek dla naszego domu. Pomieści wiele, pomoże w porządkach, a ładne i ważne przedmioty pięknie wyeksponuje.

Moja miłość do Fenków (duetu tworzącego Fenek Studio, małą manufakturę ceramiki – przyp. red.) jest bezbrzeżna. Totalnie mi pasują wytwory wyobraźni Tosi i Agaty, minki i grymasy konstruowanych przez nie kubko-stworków. Szczególnie odpowiada mi postawa życiowa długowłosej pani w negliżu namalowanej na tej czarce. Tak czilować! Wzór do naśladowania.

Muzyka to moja najkochańsza kumpelka. Lubimy się od zawsze, ale tak na serio pokochałyśmy się na studiach. Wtedy zaczęłam jeździć na festiwale łazić na koncerty i wystawać w kolejkach po autografy. Mocno się wzruszyłam widząc Kazu Makino z Blonde Redhead podpisującą mój ulubiony album zespołu zatytułowany ,,Misery is a butterfly”. Mam jeszcze podpisy Tiny Veirs, Thurstona Moore’a i Mici Levi i to mi w zupełności wystarczy.

Z tymi mikro kubeczkami wiąże się pewna bajeczka. Była sobie dziewczyna i był sobie chłopak. Przez pewien czas mieszkali daleko od siebie, ale z każdym miesiącem kilometrów pomiędzy nimi ubywało. Więc ja te kubeczki-Feneczki początkowo ustawiłam na duży dystans, taki na całą szerokość półki i stopniowo zbliżałam do siebie. Od kilku dni siedzą ze sklejonymi nosami i czerwonymi polikami. Chyba im wesoło.

 

Więcej o akcji "Porozmawiajmy o wnętrzu"