Poradnik: Piękną być i więcej nic
Redukcja jest w cenie. Im mniej, tym lepiej, czyli niech żyje minimalizm i kosmetyczny powrót do natury! Dziewczyny dokładnie czytają etykiety, same dobierają i mieszają składniki, gimnastykują się i masują, kupują tylko w sprawdzonych miejscach i ponad wszystko wystrzegają się szkodliwych substancji. Poznajcie pięć pań i ich domowe sposoby pielęgnacji.
Ania Łoskiewicz – projektantka, dizajnerka; ilość kosmetyków w łazience: 5
Najlepiej relaksuję się, leżąc w wannie, którą wstawiliśmy do sypialni, aby mieć więcej przestrzeni. Do kąpieli używam tylko naturalnych kostek lub soli. Podczas ostatnich wakacji przekonałam się o tym, że sól oceaniczna świetnie wpływa na kondycję włosów, niestety warszawska woda wręcz przeciwnie – muszę więc stosować odżywkę. Tata mojego chłopaka jest pszczelarzem, mamy więc miodu pod dostatkiem i czasem robię z niego maseczki. Krem do twarzy mam jeden – ten sam na dzień i na noc. Właściwie w ogóle się nie maluję, używam jedynie korektora i sporadycznie na imprezy nakładam róż na policzki. Najważniejsza jest zdrowa dieta – nie jem glutenu, unikam półproduktów i konserwantów. Śmieciowe jedzenie momentalnie psuje mi cerę.
Tessa Was – artystka i praktyk masażu MA-URI; ilośc kosmetyk.w w łazience: 5
Olej kokosowy uwielbiam za jego smak i działanie – używam go do gotowania, masażu i demakijażu, czasem zamiast kremu do twarzy. Codziennie po kąpieli przez kilka minut dokładnie masuję nim całe ciało – to dla mnie jak mycie zębów. Do włosów stosuję olejek z łopianu – lekko podgrzany, wzmacnia włosy i cebulki. Trzeba go dokładnie wmasować i zostawić na trochę w cieple, na przykład pod turbanem z ręcznika. Na dzień i na noc używam kremu jaśminowego. Ważne jest dla mnie, by kosmetyki miały jak najmniej składników i certyfikaty organicznych upraw oraz by nie były testowane na zwierzętach. Do kąpieli prócz olejków, na przykład herbacianego, dodaję soli morskiej lub różowej himalajskiej, która ma aż 82 mikroelementy (ta ze sklepu spożywczego ma 2). Włosy rozjaśniam płukanką z rumianku i cytryny, a zamiast dezodorantu używam kryształu ałunu. Naturalne kosmetyki to nie wszystko – istotna jest też dieta, ćwiczenia fizyczne i oddechowe oraz codzienna radość z życia. Najbliższa jest mi dieta i filozofia wegańska, a z ćwiczeń fizycznych wybrałam flamenco i boks tajski.
Magda Klimek-Liss – prawniczka; ilość kosmetyków w łazience: 6
Najważniejsze to pić dużo wody i robić 100 przysiadów dziennie – bez tego ani rusz. Od dw.ch lat szczotkuję ciało na sucho: rano, przed prysznicem, zaczynając od spodu prawej stopy aż po czubek głowy, tak by pobudzić cebulki włosowe. Mam kilka szczotek z naturalnego włosia. Pobudzenie limfy i krążenia krwi jest ważne, a taki masaż to do tego także duża przyjemność i dobra pobudka. Nie mogę żyć bez pilingu do ciała, twarzy, a nawet ust – pilingi stosuję co najmniej trzy razy w tygodniu. Relaksuję się przy manicurze. Przygodę z naturalnymi kosmetykami zaczęłam od maseczki z wiesiołka, którą nauczyła mnie sporządzać moja mama. Włosów nigdy nie farbowałam, czasem wmasowuję w nie olej arganowy z lawendą. Ograniczam też kolorowe kosmetyki: od czasu, gdy na początku wakacji ukradli mi walizkę, w której była kosmetyczka, nie mam nawet tuszu do rzęs i specjalnie za nim nie tęsknię. Buteleczka podkładu starcza mi na rok, w weekendy w ogóle nie nakładam makijażu, jedynie olej arganowy, który zresztą z powodzeniem zastępuje mi maskę do włosów. Z kolorowych kosmetyków używam jedynie pomadki, która podkreśla naturalny odcień ust.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak – pisarka; ilość kosmetyków w łazience: 5
Zamiast do spa, wyjeżdżam w góry – wysokogórskie powietrze i długie przechadzki czynią cuda. Sama robię swoje kremy – poszczególne składniki zamawiam w zielarskich sklepach internetowych i przyjeżdżają do mnie wraz z miarkami i pipetami. Dzięki temu dokładnie wiem, co zawierają moje kosmetyki. Z chemii miałam zawsze coś w okolicy pały, więc teraz chemicznie się wyżywam, mieszając te wszystkie proszki, olejki, kwasy i hydrolaty. Zamiast toniku stosuję właśnie hydrolat z kocanki – pachnie tak sobie, ale czego się nie robi dla urody. Od wielkiego dzwonu sporządzam sobie prostą maseczkę na włosy – jajko, oliwa i cytryna. Do rzęs najlepszy jest olejek rycynowy, rosną po nim jak szalone.
Malwina Konopacka – ilustratorka; ilość kosmetyków w łazience: 5
Od kiedy mam dziecko, czytam uważnie etykiety, znam na pamięć nazwy składników, których zawartość w kosmetykach wyklucza dla mnie ich używanie. Wiem już, że kolorowy żel pod prysznic za 10 złotych to zło. Przestawiłam się na najprostsze mydło – Biały jeleń za 3 złote jest ekstra. Zamiast 15 kosmetyków w łazience mamy z małą kilka wspólnych: najprostszy organiczny szampon ziołowy, olej kokosowy i mydło. Olej wcieram wieczorem we włosy, rano je myję. Przestrzegam jednej zasady: jak powiedziała Claudia Schiffer, mydła do twarzy zbliżać nie wolno. Sama robię piling z kawy, nie ma chyba nic lepszego, i jak pachnie! Do pielęgnacji używam wyłącznie kosmetyków eko, ale do poprawiania urody mam cały arsenał szminek, korektor pod oczy i róż, bez którego nie wstaję z łóżka. Podobnie zresztą ze sprzątaniem: dla dziecka chemia może być groźna, dlatego staram się stosować jedynie proste, naturalne środki takie jak soda, ocet, sok z cytryny. Wrzątek jest świetny na wszystko – plamy po owocach znikają jak znikopis.
//
Materiał ukazał się w 4. numerze magazynu Zwykłe Życie, w 2013 roku.