Nowy sezon: Niech żyje vintage!
Karolina Więcek na codzień pracuje jako stewardessa, Katarzyna Tarapata – w agencji reklamowej. Połączyła je miłość do mody vintage. Wykorzystując swoje doświadczenia zawodowe, nieposkromiony zapał do działania i zajawkę na ciuchy z drugiej ręki, dziewczyny zorganizowały Kulturalne Targi Vintage. A że okazały się sukcesem, czas na drugą edycję.
Marta Mach: Jak się zaczęło wasze zainteresowanie modą vintage?
Katarzyna Tarapata: Moda vintage jest częścią naszego życia już od długiego czasu. Chodzenie po lumpeksach i szperanie w starociach zawsze sprawiało nam dużą przyjemność. Ubrania vintage mają duszę, historię.
Karolina Więcek: Sprawiają, że zawsze wyglądamy oryginalnie i ciekawie. Nie ma miejsca na nudę. To co lubimy w ciuchach vintage, to to, że za niewielką cenę można kupić ciuchy uszyte z naprawdę pięknych i porządnych materiałów – dlatego po latach wciąż dobrze wyglądają.
MM: Macie swoje ulubione secondhandy?
KT: Oj mamy, mamy. I to zarówno w Polsce, jak i za granicą. W Warszawie lubimy zaglądać do secondhandów na Mokotowie i Pradze. Szczególnie polecamy sklep Szafa Gra na ulicy Puławskiej, który będzie też wystawiał swoje rzeczy na naszych targach 3 lutego! Często też wybieramy się w krótkie podróże do różnych mniejszych i większych miast Polski, do lumpeksów wpadamy tam spontanicznie.
KW: Mamy swoje ulubione sklepy vintage w Amsterdamie i w Paryżu, szczególnie w dzielnicy Le Marais.
MM: A ulubione łupy? Upolowane rzeczy, których już nigdy się nie pozbędziecie?
KW: Nasze szafy pękają w szwach. Moją najświeższą perełką są skórzane, brązowe botki, które kupiłam sobie podczas pierwszej edycji Kulturalnych Targów Vintage i ciepły kożuch z vintage shopu w Paryżu. Przywiązuję się do każdej znalezionej rzeczy i trudno mi się z nimi się rozstać. Mam jednak małe mieszkanie, więc co jakiś czas zmuszona jestem wymienić zawartość prawie całej szafy.
KT: Ja najbardziej lubię łupy z dalekich podróży. Moja ręcznie haftowana torebka z Kambodży czy bajecznie kolorowa bluzka z Salwadoru to jedne z tych rzeczy, które z pewnością na długo wprowadziły się do mojej szafy.
MM: Moda na vintage wróciła i funkcjonuje w opozycji do tzw. „fast fashion”. Czy waszym działaniom przyświeca idea?
KT: Na świecie produkuje się zdecydowanie za dużo ubrań. Niewielu z nas zastanawia się jak powstają i dalszymi konsekwencjami masowej produkcji. Vintage to recykling, to sposób bycia i opozycja do wszechobecnego konsumpcjonizmu. A przy okazji świetna zabawa. Za niewielkie pieniądze można kupić ciuchy, w których wygląda się niepowtarzalnie, oryginalnie.
KW: Obie staramy się żyć ekologicznie, zwracamy uwagę na to, co jemy, co robimy, a także w czym chodzimy. Promujemy taki styl życia wśród swoich przyjaciół oraz rodziny.
MM: To już druga edycja Kulturalnych Targów Vintage. Opowiedzcie trochę o tej pierwszej.
KW: Pierwsza edycja okazała się super zabawą i dużym sukcesem. Usłyszałyśmy sporo miłych słów i chęci współpracy w dalszej perspektywie, dlatego też zgłosiłyśmy się ponownie do Cafe Kulturalna. Miejsce spodobało się zarówno wystawcom, jak i odwiedzającym. Sporo się działo. Uważamy, że przyjazna atmosfera to naprawdę ważna sprawa podczas tego rodzaju wydarzenia. Udało nam się zebrać wspaniałych kolekcjonerów vintage z całej Polski, same wyszłyśmy z torbami zakupów. To była czysta przyjemność.
MM: Szykujecie tym razem coś nowego?
KT: Tak! Podczas tej edycji targów odbędą się też warsztaty z tworzenia makram, czyli wiszących kwietników ze sznurków. Warsztaty organizujemy z twórcami projektu Schronisko dla Roślin. Chcemy pokazać, że natura jest bardzo mocno zależna od branży mody i że tych dwóch tematów nie można od siebie oddzielać.