Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

„Ping”, nie istniałby bez „ponga”, podobnie jak „disco” bez „polo”. Dzisiaj w pingla gram z Pauliną Korobkiewicz – fotografką, autorką cyklu zdjęć oraz publikacji pod tym samym tytułem – „Disco polo”.

1. Czym jest dla ciebie disco polo? 

Muzyka z gatunku disco polo, pojawiła się w  Polsce po zwycięstwie „Solidarności”. Władza oddała obywatelom paszporty, które od tej chwili każdy zaczął przechowywać w domu, a nie jak dotąd w Urzędzie Paszportowym, zapaliło się też zielone światło dla show-businessu. Nie było już cenzury. Nagrywać i wydawać kasety mógł każdy.

Gatunek rozwinął się głównie w części północno-wschodniej, zwanej „Polską B”, z której pochodzę. Ta część naszego kraju historycznie reprezentowała region rozwinięty znacznie słabiej pod względem gospodarczym, komunikacyjnym, społecznym i kulturowym. Genezy Polski A i B można doszukać się w okresie rozbiorów, gdzie ziemie rozbioru pruskiego były znacznie lepiej zagospodarowane od zaboru austriackiego i zaboru rosyjskiego. 

Dla mnie muzyka disco polo symbolizuje sen o lepszym świecie, lepszym życiu – zamożniejszym i wygodniejszym. Powstające lawinowo zespoły koniecznie musiały przybrać zachodnio brzmiące nazwy. Do najpopularniejszych należeli: Boys, Milano, Akcent, Shazza, Bayer Full. Tęsknota za niedoścignionym american dream widoczna jest poprzez wybór nazw, stylistykę napisów zaczerpniętych z nazw popularnych miast czy zachodnich klubów, nieczęsto przekręcając angielski spelling. Te nazwy są, w moim odczuciu, przede wszystkim marketingową nadzieją na sukces. Pewne jest, że dla wielu bywalców dyskotek w dobrym tonie jest pójście do klubu pod dumnie brzmiącą nazwą Malibu zamiast do rodzimego Jelonka. Królujące tam szlagiery muzyki disco polo, przetasowują polskie realia z amerykańskim mitem sukcesu i fortuny, prawią o miłości, wolności.  

Właśnie taki świat otwiera się przed nami w drzwiach klubów Feniks (Suwałki), Miami (Bakałarzewo), Atlanta (Jeżowo), Paradiso (Choroszcz) czy Manhattan (Mońki) w rytm muzyki disco polo, nieważne, że miejsce przypomina stodołę wykonaną z blachy falistej.

Fakt wprowadzenia czystych reguł gospodarki wolnorynkowej sprawił, że Polacy rozpoczęli rozwijać drobne biznesy. Styl dawnej epoki – socrealizm odcisnął się mocno w krajobrazie. Panujący przez kilka dekad reżim powstrzymał postęp i rozwój „pięknej” architektury. Betonowe bloki z wielkiej płyty, dziedzictwo PRLu będące podstawowym miejscem zamieszkania obywateli, dotąd szare i nijakie, chłodne, w ostatnim czasie zaczęły być masowo ozdabiane kolorami tęczy, by chociaż w ten sposób złagodzić surowość formy. Tak jak obok muzyki disco polo, tak i obok tych architektonicznych kwiatków przejść obojętnie się nie da.

W tym rodzaju polskiej muzyki, jak i w nazwach miejsc, jest obecna opowieść o dążeniu do spełniania marzeń, pokonywaniu barier oraz łamaniu granic własnego pochodzenia.

(zobacz galerię zdjęć)

2. Co było dla ciebie inspiracją do stworzenia cyklu „Disco polo”? 

Inspiracją były opowieści moich bliskich o ich pierwszych wyjazdach na “zachód”, zderzeniu kultur, kolekcjonowaniu kolorowych zagranicznych opakowań. Szczególnie zapadły mi w pamięci zdjęcia z rodzinnego albumu, gdzie ktoś postanowił uwiecznić stację paliw czy zagraniczny motor. Izolacja naszego kraju przez tak długi czas zdecydowanie zmieniła nasze estetyczne wybory i upodobania.

3. Na co dzień mieszkasz w Londynie. Szeroko rozumiany dystans (kulturowy, geograficzny itp.) pomagał, czy wręcz przeciwnie, przeszkadzał w pracy nad cyklem? 

Dystans kulturowy rozpoczął moje zainteresowanie estetyką przestrzeni publicznych. Powroty do Polski, obserwacja zmieniającej się architektury i dekoracji, rozpoczęły projekt. Wyostrzyło się moje widzenie różnic w krajobrazie, zaczęłam fotografować pastelowe kolory zastępujące szarość wielkiej płyty, przedmiejskie kluby i sztuczne rośliny w granitowych donicach. Dystans pomógł mi spojrzeć na znane mi otoczenie z perspektywy osoby z zewnątrz. Podświadome porównywanie dwóch rzeczywistości było głównym czynnikiem do powstania zdjeć.

(zobacz galerię zdjęć)

4. W jak sposób odnajdywałaś lokalizacje do swoich zdjęć? 

Wszystkie zdjęcia zrobione zostały na Podlasiu, w okolicach Suwałk. Są to znane mi miejsca, które zaczęłam postrzegać w inny sposób.

5. Jako podsumowanie pewnego etapu pracy wydałaś książkę. Czy jest to jednak projekt zamknięty? 

Wydanie publikacji rzeczywiście było swego rodzaju podsumowaniem, ale nie zamknęło projektu. Moje zainteresowanie estetyką krajobrazu miejskiego, zagospodarowaniem przestrzeni wspólnej wzrosło i kontynuuję kolekcjonowanie podobnych widoków.

(zobacz galerię zdjęć)

Obserwuj Paulinę na Instagramie!

6. Gdzie można nabyć twoją publikację? 

Książka jest możliwa do nabycia na mojej stronie, o TUTAJ.

Paulina Korobkiewicz

Urodzona w 1993 roku. Polska fotografka na stałe mieszkająca w Londynie.  W 2015, ukończyła studia oraz obroniła dyplom na kierunku fotografia na Camberwell College of Arts.