Cuda wianki, zwykłe rzeczy Ani
Tekst i zdjęcia: Ania Pomorska
Urządzenie wspólnego mieszkania tylko pozornie jest proste. Staje się trudniejsze, gdy jedna z osób przeczesuje regularnie altany śmietnikowe w okolicy, bazarki i lumpeksy a znalezione rzeczy przynosi do domu. Na szczęście, mój mąż przywykł do takich działań, i co ważne – akceptuje je.
Skórzanego pudla z futerkiem dostaliśmy w prezencie od koleżanki. Był to prezent z okazji parapetówki. Idąc do nas, pomyliła klatki w kamienicy i na korytarzu znalazła tego pudelka. Wzięła go, a on wylądował u nas.
Ten fotel znalazłam na śmietniku u moich rodziców, na Rakowcu. Był w kolorze brudnej pomarańczy – mało atrakcyjnym, wynikającym głównie ze stanu zużycia. Przekonał mnie jednak kształtem i metalowymi nóżkami. Jakiś czas temu oddaliśmy go do tapicera i przeszedł całkowitą renowację. To projekt z NRD z lat 60. i ma słodką nazwę – „muszelka”.
Metalowy kwietnik znalazłam na śmietniku w pobliżu uczelni. Mimo, że był obdrapany i brudny stwierdziłam: „biorę!”. Teraz cieszy oko. Srebrny spray zakrył rysy i resztki czarno-czerwonej farby. Doniczka zakupiona w lumpeksie.
Mosiężne R i M kupiłam w Świecie Rzeczy Dawnych, na ul.Olkuska w Warszawie. Można tam znaleźć masę różnych rzeczy – od książek i porcelany, przez zardzewiałe dzwony i klucze, aż po stare zdjęcia i pocztówki. Litery są bardzo ciężkie i nie mam pewności do czego pierwotnie służyły. Wybór akurat tych, nie ma żadnego sentymentalnego podtekstu. Kupiłam je ze względu na piękny kształt.
W poprzednich cudach wiankach, u Stefana, można było obejrzeć talerze z rodziną królewską. Ja mogę się pochwalić kubkiem z królewską parą, upamiętniający ślub Lady Di z księciem Karolem. Kupiłam go w ochockim lumpeksie.
——
Anna Pomorska – rocznik ’89. Kończy studia na warszawskim ASP na wydziale konserwacji. Pracuje jako konserwatorka papieru i grafiki w Muzeum Narodowym i Filmotece Narodowej. Lubi gotować. Ochocianka.