Cuda wianki, zwykłe rzeczy Magdy Piwowar
Tekst i zdjęcia: Magda Piwowar / Kaprys
Najbardziej lubię przedmioty przywiezione z podróży – na inny kontynent lub do innego województwa. Potem pijąc kawę w starej filiżance można wspominać dziewczyńską wyprawę do Siedlec, autostop w Kornwalii albo letnie weekendy w stodole u przyjaciół w Sadłowie. Kaprys jest świetnym pretekstem, aby tych pamiątek przywozić dużo więcej i dzielić się nimi z innymi miłośnikami ładnych rzeczy.
Kuchenny kącik marynistyczny (powyżej): wielki talerz z okrętem (złote lata allegro, 60 zł), ośmiornica złowiona w sklepie Anthropologie w centrum handlowym gdzieś pośrodku stanu New Jersey, zasłonka z kosza w piętrowym second handzie przy rondzie Wiatraczna.
Wielkie i ciężkie talerze z logotypem jakiejś indonezyjskiej restauracji na odwrocie, kupione w sklepie Armii Zbawienia przy Bedford Avenue na Brooklynie, wykorzystały sporo miejsca i wagi w walizce, od lat czekają na powieszenie.
Kompozycja w zieleni: okolicznościowy talerz z Merkurym, zrobiony z okazji wydania książki ŻOL. Ilustrowany przewodnik po Żoliborzu, drapak z allegro (z czasów przyjemnych cen) i mazak niewiadomego pochodzenia znaleziony w stodole w kujawsko-pomorskiem.
Od niedawna zaczęłam rozglądać się za rzeczami dla dzieci – w szafce u babci odkopałam mój kubeczek z dziewczynką ucierającą ciasto, u LovKov znalazłam kieliszek na jajko do kompletu (chłopiec się bawi, dziewczynka pracuje, hmmm…). Ilustrowaną filiżankę dostałam od brata Stefana, skarbonka-muchomor pochodzi z angielskich gadżetów na wagę w second handzie na Wiatraku, a przedwojenny talerz, na którym bawią się i chłopiec, i dziewczynka kupiłam również od LovKov, poławiaczki pereł.
Masywna patera na owoce z allegro (80 zł – wtedy wydawało mi się, że to bardzo drogo) wylądowała nad lustrem (35 zł) z komisu meblowego w Szczecinie, gdzie spędzałam wakacje zwiedzając plan filmu Obietnica.