Ulubione. Emilia Obrzut
Przepytała: Agata Napiórska
Co poniedziałek zmuszam jedną osobę do nadludzkiego wysiłku. Zadanie polega na tym, by wybrać jedną książkę, jeden film i jedną piosenkę, które w jakiś sposób są ważne dla ankietowanego. Może być to wybór podyktowany nastrojem chwili, może być tzw. życiówka. I trzeba uzasadnić.
Fot. Max Zieliński
Emilia Obrzut – z zawodu projektantka graficzna (www.obszar-roboczy.pl), z zamiłowania kolekcjonerka „designu po przejściach”. Na Wysokim Połysku (www.facebook.com/wysokipolysk) i tworzonej z STGU Wystawce (www.wystawka.stgu.pl) popularyzuje ideę poszukiwania pięknych i wartościowych przedmiotów na pchlich targach, internetowych aukcjach, garażówkach i w babcinych pawlaczach. Obecnie rozwija Patynę (www.patyna.pl) – platformę umożliwiającą kupno i sprzedaż przedmiotów vintage. Mieszka na wsi w wielkim mieście z psem, dwoma kotami, ptakiem i jeżem.
Książka
Ostatnio jestem czytelnikiem pragmatycznym i przyswajam głównie literaturę tematu. Przy okazji pracy nad Patyną powróciłam do czytania katalogu wystawy „Wojna i pokój”, przygotowanej przez BWA we Wrocławiu, a prezentowanej również w Kielcach, Gdyni i Pradze. Album jest nie tylko dokumentacją świetnej wystawy, zestawiającej polskie i czechosłowackie projektowanie lat 50. i 60. (cieszących oko podobieństw jest zaskakująco dużo), ale także cennym źródłem informacji na temat designu tamtych czasów dzięki zawartym w niej esejom Barbary Banaś i Jana Jeništy – ekspertów i kolekcjonerów, których eksponaty pojawiły się na wystawie obok przedmiotów wypożyczonych od mieszkańców Wrocławia i internautów. To lektura tym przyjemniejsza, że miałam przyjemność opowiedzieć o Wysokim Połysku w ramach wydarzeń towarzyszących wrocławskiej edycji wystawy, a layout katalogu opracowali moi przyjaciele Asia i Paweł z Grupy Projektor.
Fot. Justyna Fedec dla BWA Wrocław
Film
Zdecydowałam się na film, który zmienił moje życie i złapał mnie za serce tak samo mocno, jak za uszy. Dzięki „Block party” Michela Gondry’ego „pozdro techno” na pewien czas zamieniłam na „yo!”. Uwielbiam ten film za luz, mnóstwo humoru, baśniowy klimat i fenomenalny soundtrack, składający się z utwórów wykonanych na żywo przez czołowych artystów hip-hopowych i soulowych (Dead Prez, Mos Def, Jill Scott czy specjalnie reaktywowanych na tę okazję The Fugees). Dokumentacja koncertu zorganizowanego w sercu Brooklynu przez Dave’a Chapelle’a ma ogromną siłę rażenia przede wszystkim dzięki pokazaniu piękna muzyki granej na żywo (The Roots bloody The Roots!). Mam wrażenie, że kamera niemalże uchwyciła iskry, przeskakujące między muzykami na scenie a publicznością. Bonus – rzadko występujący w przyrodzie uśmiech Kanye Westa (30’17’’ do 30’19’’). Poniższy fragment wzrusza mnie za każdym razem – nie jestem fanką Fugees, ale w tej scenie Lauryn Hill morduje mnie na miękko z niewinnym uśmieszkiem. Jej stylówa również.
Piosenka
Zdecydowana życiówka. Tego zespołu nie trzeba przedstawiać nikomu. Uwielbiam słuchać o świcie, w trakcie pracy, zimą i w sercu miejskiej dżungli. Wiosną potrafię się budzić o 4:00 tylko po to, żeby zdążyć przed nimi – polecam ten tryb życia freelancerom, przeważnie kończy się pracę przed 11:00. Kto może, niech posłucha na żywo (mamy szczyt sezonu koncertowego), ja podrzucam wersję z celu mojej wymarzonej podróży.