Niech żyje rzemiosło: torby i torebki r.oddity
Kolejna kaletnicza marka? Tak, ale jak zachwycająca! Najpierw zwróciliśmy uwagę na ich kampanię, nawiązującą estetyką do dawnych trup cyrkowych. Potem okazało się, że te torebki są naprawdę porządnie wykonane, szczera rzemieślnicza robota, pojemne i zwyczajnie urocze. Z założycielkami marki r.oddity – Malwiną, Anią i Agnieszką rozmawiamy o pracy, pasji, transparentności w biznesie, o tym jak przetrwały pandemię i co planują dalej.
Kto stoi za marką r.oddity?
Stoi za nią przede wszystkim wieloletnia siostrzana przyjaźń i zamiłowanie do tworzenia rzeczy we wspólnej estetyce. Przez wiele lat towarzyszyła nam chęć poszukiwania rzeczy unikatowych: skarbów z second handów, bibelotów z targów staroci. Własnoręczne szycie i początkowo niezbyt udane przeróbki krawieckie ubrań na starych maszynach, następnie ich pożyczanie i przekazywanie z rąk do rąk dawały nam poczucie, że udoskonalone własnymi rękami mają większą wartość. Pomimo wyuczonych zawodów: prawniczych (Malwina Miszczyńska, Anna Drwal), socjologicznych (AD) i architektonicznych (Agnieszka Bińczycka), patrząc z perspektywy czasu można stwierdzić, że dążenie do upustu tej naturalnej i pierwotnej kreatywności było wręcz nieuniknione.
Czy dalej wykonujecie swoje wyuczone zawody?
Jesteśmy wciąż aktywne zawodowo i mamy mnóstwo innych życiowych obowiązków – jedna z nas jest mamą dwójki maluchów, druga naukowczynią, a trzecia architektką, cieszymy się, że działanie w trójkę pod szyldem r.oddity daje nam komfort dzielenia się pracą przy wzajemnym wsparciu.
Skąd pomysł, by zająć się trudną i wydawać by się mogło, dość w Polsce okupowaną i eksploatowaną branżą kaletniczą?
Pomysł przyszedł dość naturalnie. Zajęcie się torebkami nie było wynikiem analiz rynku, robiłyśmy to, co po prostu sprawiało nam radość i co kochamy. Zaczęło się od eksperymentów z ubraniami i szyciem. Później zabrałyśmy się za torebki, których też każdej z nas w szafie jednak brakowało. Widziałyśmy w tym projekcie małe poletko twórcze, będące odskocznią od naszych studiów i częściowo kierunków zawodowych, na którym będziemy mogły sprawdzić swoje siły, wprowadzić w życie pomysły oraz zobaczyć efekt swojej własnej pracy.
A że branża jest eksploatowana? Na dobrą sprawę tak można powiedzieć zawsze, wszędzie i o wszystkim.
Oczywiście musiałyśmy odrobić swoją lekcję i dać sobie czas na naukę, nieudane próby, poznanie rynku, a co najważniejsze – stworzenie sobie swojej własnej, zaufanej bazy kontaktów i kontrahentów. Zależało nam ogromnie na najwyższej jakości produktów. To wszystko musiało potrwać. Ale nie robiłybyśmy tego, gdybyśmy nie wierzyły, że na rynku wciąż jest miejsce dla małych, lokalnych marek, które nie produkują na ogromną skalę, są transparentne i sprawiają, że finalny produkt nie jest aż tak bardzo oderwany od człowieka.
Gdzie powstają wasze torby i z jakich materiałów?
Torebki są szyte w niedużym krakowskim zakładzie kaletniczym. Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć osobę, która zwraca ogromną uwagę na jakość produktów, a przy okazji świetnie nam się z nią pracuje.
Głównym materiałem jest włoska skóra garbowana roślinnie. Zachwyciła nas przede wszystkim tym, że jest w stanie trzymać kształt torebki z uwagi na swoją sztywność, a z drugiej strony nie jest przesadnie gruba i ciężka, co wiemy jak niewygodne jest w noszonej na co dzień torebce. Ponadto w modelu Sun oraz w saszetce w Tebe jest podszewka wykonana z czarnego Tencelu. W torebce Issa, Tebe oraz Heze znajdują się dodatkowo otwarte kieszenie wykonane ze skóry zamszowej. Lubimy proste, sprawdzone i szlachetne materiały: obręcz w torebce Sun wykonana jest z czystego mosiądzu dzięki czemu pięknie się starzeje. Mamy również przygotowane do kolejnych modeli dodatki z drewna sosnowego oraz orzecha amerykańskiego.
I macie pzepiękną kampanię, bardzo fajna ta cyrkowa stylistyka! Co to za pomysł i czy powiązany jest ściśle z tą kolekcją, czy to ogólna koncepcja na promocję marki?
Na ten moment to pomysł na tę konkretną kolekcję, ale same jesteśmy w niej bardzo zakochane, więc pewnie będzie wracać. Nasza pierwsza kolekcja nazywa się rising oddity. Szukając pomysłu na kampanię reklamową wiedziałyśmy, że zależy nam na zaprezentowaniu nie tylko naszej pierwszej kolekcji ale również całej idei stojącej za naszą marką: pochwały dla ludzkiej wielowymiarowości, indywidualności wymykającej się sztywnym schematom i stereotypom, odwagi do pokazania własnego ja.
Cyrkowa stylistyka to oczywiście tylko jedna z bardzo wielu możliwych form wyrażenia tej myśli. Niebagatelny wpływ na stworzoną koncepcję miał oczywiście główny człon nazwy naszej marki “oddity” pochodzący od angielskiego słowa “osobliwość”, który od pierwszych chwil kojarzył nam się z dickensowskim magazynem osobliwości, zbieraniną unikatów i magicznych artefaktów za szklanymi gablotkami. To z kolei przypominało nam o skarbach znalezionych chociażby w szufladach naszych babć, pięknych puderniczek, pudełeczek i torebek właśnie, które odkopane po latach stawały się prawdziwymi perłami. Z drugiej strony torebka jako bardzo praktyczny przedmiot może z kolei pełnić funkcję powiernika naszych własnych codziennych artefaktów, przedmiotów towarzyszących naszemu własnemu ja.
Kiedy usadowiłyśmy się w tak nakreślonym pół magicznym świecie, wybór cyrkowej kreacji zdawał się być strzałem w dziesiątkę. Z jednej strony mogłyśmy pokazać różnorodne charaktery i postaci, z drugiej czerpać garściami z ładunku pozytywnych emocji, które niesie ze sobą przyjazd cyrku do miasta: wprowadzenia pierwiastka magii do szarości dnia.
Tak się złożyło, że ludzie biorący udział w naszej sesji zdjęciowej, swoim życiem i działaniem sami perfekcyjnie odwzorowują zamysł naszej marki. Łączą w sobie odwagę, spontaniczność oraz poszukiwanie samorealizacji w najróżniejszych dziedzinach.
No właśnie, w kampanii wystąpiła jedna z właścicielek marki Łyko. Kto jeszcze?
Tak, Maria jest współwłaścicielką Łyko. Jeśli chodzi o pozostałych to pani Renata jest modelką, aktorką oraz niesamowitym wulkanem energii. Nic tylko podziwiać i naśladować jej podejście do życia!
Reszta to nasi przyjaciele: Ewa, Rafał i Karina. Ewa z jednej strony hipnotyzuje powietrznymi akrobacjami, a z drugiej jest naukowczynią i prowadzi podcast reorient.pl. Karina jest instruktorką tańców swingowych, choreografką oraz projektantką butów do tańca Kick&Swing. Rafał zaraża pozytywną energią, humorem oraz zawsze jest gotowy do odrobiny szaleństwa. Sam myśli o założeniu firmy rzemieślniczej, ale tu więcej nie możemy jeszcze zdradzić.
Będziemy więc cierpliwie czekać aż sam się ujawni. Powiedzcie, jak pandemia wpłynęła na wasz biznes?
Paradoksalnie nie wpłynęła na nas aż tak bardzo. Możliwe też, że trudno nam to ocenić ponieważ ruszyłyśmy tak naprawdę w połowie grudnia 2020. Z jednej strony rozważałyśmy poczekanie ze startem marki do uspokojenia się całej sytuacji, z drugiej jednak pracujemy już nad nią od kilku lat i w końcu wszystko było gotowe do otwarcia. Oczywiście były pewne opóźnienia np. czekanie kilka miesięcy na dostawę skór z Włoch do uszycia finalnych prototypów albo konieczność przeniesienia planu zdjęciowego do reklamy na inny dzień (właśnie z uwagi na covid), ale to ostatecznie okazało się być najlepszą rzeczą jaką zrobiłyśmy. Dzięki temu trafiłyśmy np. na pierwszy śnieg tej zimy, który wspaniale zagrał w naszym spocie reklamowym. Nie było on planowany. Pod tym względem miałyśmy bardzo dużo szczęścia.
Co dla was oznacza zrównoważona produkcja i dlaczego jest ona tak istotna?
Zrównoważona produkcja to jest dla nas pewien standard, który każda marka powinna spełniać. Jest to pewne wyjściowe założenie, od którego trzeba zacząć, żeby w ogóle rozpoczynać jakiekolwiek nowe przedsięwzięcie.
Dla nas jest to zawsze obecna myśl z tyłu głowy: co możemy jeszcze zrobić, żeby było bardziej ekologicznie i żeby nie produkować niepotrzebnych śmieci.
Zacznijmy od głównego materiału, czyli skóry. Przez ponad rok bardzo poważnie rozważałyśmy jej wegańskie zamienniki, starając się znaleźć coś, co będzie nie tylko piękne i naturalne, ale przede wszystkim wytrzymałe, bez dodatku plastiku i pochodnych ropy naftowej. Oglądałyśmy na żywo i sprowadzałyśmy próbki wielu nowoczesnych materiałów sprawdzając bacznie ich skład. Doszłyśmy jednak do wniosku, że nie zawsze wegańskie równa się ekologiczne. Wegańskie materiały to materiały posiadające w swoim składzie zazwyczaj plastik, nawet te produkowane w pewnym procencie z bio-mas. Niestety! Musiałyśmy postawić sobie pytanie o to, co dla nas znaczy “ekologiczne”. Aby podjąć ostateczną decyzję dałyśmy nawet sobie czas, żeby każda z nas mogła napisać dla pozostałych dwóch osobisty manifest tego co dla niej jest ważne i wartościowe w tym temacie. Doszłyśmy do wniosku, że to, czego przede wszystkim nie chcemy, to zaśmiecania planety tym, co nie rozłoży się przez setki lat. Ponadto nie chciałyśmy produkować przedmiotów, które zniszczą się po dwóch sezonach.
Z tych względów wróciłyśmy do skóry. Jest to materiał naturalny, wytrzymały i biodegradowalny. Była to świadoma decyzja po długim czasie poszukiwań. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z problemów jakie generuje światowa hodowla zwierząt i to, co było dla nas priorytetem to pewność, że skóry, których używamy są wyłącznie pochodną przemysłu spożywczego, stanowiąc jego odpad. Zależało nam, żebyśmy korzystały z materiałów już istniejących na rynku, a nie z takich, które trzeba dodatkowo pozyskiwać. Byłyśmy zainteresowane wyłącznie roślinnym (a nie chromowym, chemicznym) garbowaniem. Od samego początku było dla nas jasne, że nasza najważniejsza rola leży w wyborze miejsca, z którego będziemy pozyskiwać skóry. Szukałyśmy garbarni, która jest otwarta na rozmowę w tym temacie, przechodzi zewnętrzne kontrole i sama już wdraża zasady produkcji w zrównoważonym rozwoju. W końcu dotarłyśmy do włoskiej garbarni, które nasze oczekiwania w tym zakresie spełniła. Daje nam gwarancję roślinnego garbowania, nietoksyczności skóry, ograniczenia zużycia wody oraz korzystania wyłącznie ze skór pochodzących z przemysłu spożywczego.
W dalszej kolejności za wszelką cenę staramy się ograniczyć jakiekolwiek marnotrawstwo. Zaczynamy oczywiście od skóry, którą zawsze staramy się wykorzystać w całości. Skóra jako materiał naturalny, garbowany tą metodą, a tym samym nie poddawany silnej obróbce, nie jest jednolita. Ma swoje nierówności i swoją historię, której nie chcemy ukrywać. Wykorzystujemy każdy kawałek, dlatego ostatecznie nigdy nie powstaną dwie identyczne torebki, każda będzie się odznaczać swoją unikatową fakturą skóry.
Dobierając opakowanie też zastanawiałyśmy się nad tym jakiej taśmy użyć, czy czymś jeszcze wypełniać pudełko, a co już będzie zupełnie niepotrzebnym śmieciem niespełniającym żadnej roli itp. Tak jak woreczki przeciwkurzowe. Podejrzewamy, że nie każdy będzie w ten sposób przechowywał torebkę, którą używa na co dzień. Woreczki te jednak można wykorzystać na masę innych sposobów i z tego powodu je wprowadziłyśmy.
Zrównoważona produkcja to też szycie w małych ilościach. Zamawiamy torebki partiami w niedużym nakładzie. Do tego dostosowujemy też zamówienie na skóry czy inne elementy kaletnicze.
Oczywiście nadal intensywnie doszkalamy się w tym temacie. Dopiero tak naprawdę zaczynamy, ale staramy się podchodzić do tego odpowiedzialnie. Wybieramy też kontrahentów, którzy rozumieją naszą perspektywę i są otwarci na realizację niedużych zamówień.
Jakie macie dalsze plany rozwoju r.oddity?
Z najbliższych, to udział pod koniec lutego w naszych pierwszych targach (Wzory Zima) gdzie będzie można nas i nasze produkty zobaczyć na żywo. Z planów produkcyjnych, planujemy wprowadzenie dodatkowych opcji kolorystycznych. Na razie nasze torebki dostępne są wyłącznie w klasycznej czerni. Jesteśmy w tym względzie również bardzo ciekawe potrzeb i preferencji użytkowniczek naszych torebek!
Ponadto cały czas eksperymentujemy z nowymi ekologicznymi materiałami, w tym z jednym w 100 procentach roślinnym, nowoczesnym materiałem, który zamierzamy przetestować i sprawdzić przede wszystkim jego wytrzymałość. Tu jednakie nie będziemy na razie zdradzać co to za materiał. Mamy także opracowany zaczątek nowej kolekcji, który wchodzi powoli w fazę testowania.
W jeszcze dalszej perspektywie, rozważamy wprowadzenie innych produktów poza torebkami. Tutaj również, oprócz naszych własnych pomysłów chętnie posłuchamy co jeszcze chcielibyście zobaczyć w naszym asortymencie. Cały czas chcemy się rozwijać i stawiać przed sobą nowe wyzwania. Nie jesteśmy gotowe zatrzymać się w miejscu i chyba nigdy nie będziemy.