Just simply dressed – krótka rozmowa o modzie i nie tylko
Ewę i Emilkę pamiętam z rodzinnego Grudziądza. Mieszkałyśmy na jednym osiedlu, chodziłyśmy do jednej podstawówki, w liceum miałyśmy wspólnych przyjaciół, często się widywałyśmy. Jeszcze parę lat temu wpadałyśmy na siebie przynajmniej raz w roku, w grudziądzkim pubie „Od zmierzchu do świtu”, gdzie w okresie okołoświątecznym można było spotkać wszystkich znajomych z liceum. Potem i ta tradycja spotkań rozeszła się po kościach, zrobiłyśmy się jeszcze bardziej dorosłe, a naszego ulubionego pubu już nie ma. Nasze drogi rozeszły się na długie lata. Marta i ja osiadłyśmy w Warszawie, gdzie założyłyśmy „Zwykłe Życie”, Ewa i Emilia najpierw w Trójmieście i Poznaniu, gdzie pracowały w korporacjach, które wreszcie rzuciły, żeby założyć swój biznes. Bardzo im kibicujemy, a miraż biznesu i przyjaźni znamy z własnego doświadczenia, i choć czasem bywa trudno, to jednak najczęściej jest fajnie i satysfakcjonująco. Firma Just simply dressed działa już pełną parą, a my jesteśmy dziewczynom wdzięczne, bo słuchając o ich początkach same wróciłyśmy do wspomnień o tym, jak my zaczynałyśmy.
Dziewczyny, ile lat się znacie?
Poznałyśmy się w pierwszej klasie liceum, więc znamy się już 21 lat.
Teraz prowadzicie wspólnie markę Just simply dressed. Jak do tego doszło? Myślałyście o wspólnym biznesie już w czasach licealnych? My z Martą, z którą też znamy się z Grudziądza, już w liceum gadałyśmy o wspólnych biznesach kiedyś w przyszłości.
Jesteśmy dwiema przyjaciółkami ze szkolnych lat. Podczas naszej licealnej przyjaźni chyba jeszcze nie myślałyśmy, że za kilkanaście lat połączy nas wspólny biznes. Mieszkałyśmy w Grudziądzu, po czym na studia rozjechałyśmy się w różne strony Polski. Jedna do Gdańska druga do Poznania, jednak studiowałyśmy podobne kierunki – Technologię Chemiczna i Technologię Drewna. Obie jesteśmy inżynierkami z wykształcenia. Odległość nie przeszkodziła nam w pielęgnowaniu naszej przyjaźni. W 2005 postanowiłyśmy przeżyć przygodę życia i wyjechać na parę miesięcy do Stanów Zjednoczonych. Pobyt tam ukształtował w nas przedsiębiorczość, odwagę i siłę w walce o siebie. W Stanach odwiedzałyśmy butiki znanych marek odzieżowych i projektantów, czerpałyśmy inspirację z nowojorskiej mody ulicznej. Przywiozłyśmy wypchane walizki, a rzeczy zakupione tam były jednymi z najbardziej trwałych i niezniszczalnych jakie posiadałyśmy.
W trakcie studiów jedna z nas poznała męża i na stałe przeprowadziła się pod Warszawę, a druga po kilku latach, po kilku przeprowadzkach w różne części Polski, także zawitała do Warszawy ze swoim partnerem. Pracowałyśmy w korporacjach. Jedna projektując meble, druga przy wdrożeniu nowych kosmetyków. W międzyczasie urodziły się nasze kochane dzieci, a pomiędzy urlopami macierzyńskimi zrodził się pomysł wspólnego biznesu. Pomysłów było kilka… najpierw miały być t-shirty dla mam, był pomysł na ubrania, a nawet meble dla dzieci. Jednak najbardziej przekonała nas marka odzieżowa dla kobiet, gdyż obie kochamy ubrania. W czasach licealnych kilka razy w tygodniu odwiedzałyśmy second handy, w celu znalezienia perełek. Tworzenie stylizacji, ciągłe przebiórki czy przeróbki towarzyszyły nam od zawsze. Cieszymy się, że przerodziło się to w nasz pomysł na życie.
Jak wygląda Wasz podział obowiązków w firmie? Która czym się zajmuje?
Oczywiście najlepszą częścią naszej pracy jest tworzenie nowych wzorów, prototypów na nowe kolekcje. To jest to co kochamy najbardziej i to zawsze robimy wspólnie. Wybór materiałów, kolorów, dodatków, nazwy naszych produktów. Sesje zdjęciowe, koncepcja, klimat i tworzenie stylizacji do nich, to te wspólne przyjemne obowiązki. Natomiast kalkulacje, faktury, magazyn, planowanie produkcji to coś co mniej lubimy, ale ten podział wyszedł nam jakoś tak naturalnie i każda robi to w czym czuje się lepiej. Emilka ogarnia kalkulacje produktów i wspólnie z pomocą męża magazyn, który bez systemu wymaga wiedzy informatycznej i logistycznej, jaką on posiada. Ale jest jeszcze jedna wspólna rzecz, która bardzo nas ostatnio zajmuje. Wdrażamy system, który ułatwi nam prace z magazynem. Ewa zajmuje się dokumentami i fakturami. Planowanie produkcji i pakowanie paczek ogarniamy wspólnie.
Opowiedzcie, proszę, jak wygląda Wasz powszedni dzień pracy.
Wstajemy o świcie, szykujemy śniadanie – każda dla swoich dzieci, następnie wieziemy je do przedszkola i żłobka. Szczęśliwym trafem nasze dzieci chodzą do jednego przedszkola, tylko Ewy młodszy syn chodzi do innej placówki, gdyż jest to żłobek. Następnie spotykamy się u Emilki, gdzie mieści się nasze biuro i magazyn. Staramy się zaplanować dzień tak żeby wykorzystać te parę godzin bez dzieci najbardziej efektywnie jak się da. Pakujemy przesyłki, planujemy kolejne produkcje, załatwiamy bieżące sprawy i umawiamy się z klientkami, gdyż bardzo lubimy takie indywidualne konsultacje i przymiarki. Oczywiście nie mamy jeszcze showroomu, dlatego odbywa się to w warunkach domowych, ale jest to bardzo miłe jak możemy osobiście poznać panie, które u nas kupują.
A teraz w pandemii, wiele się zmieniło?
Pandemia mocno opóźniła wprowadzenie naszej jesienno/zimowej kolekcji. Obawiałyśmy się czy ona w ogóle powstanie. Każdy dzień, tydzień, miesiąc był niepewny. Po ogłoszeniu lockdownu był tydzień, w którym wpadło nam dosłownie jedno zamówienie. Byłyśmy przerażone. To był moment, kiedy zaczęłyśmy się zastanawiać co będzie dalej. Na szczęście po kilku dniach wyszło słońce i sprzedaż rozkręciła się ze zdwojoną siłą. Postanowiłyśmy zaryzykować i mimo ciężkiej sytuacji m.in. z dostępnością materiałów czy problemami produkcyjnymi wypuścić nową kolekcję. Kolekcję jesienno/zimową, która powinna być gotowa na wrzesień finalnie wprowadziłyśmy w grudniu. W tym roku wszytko jest inne, dziwne i zaskakujące. Chyba trzeba się do tego przyzwyczaić a nie narzekać.
Gdzie szyjecie ubrania i skąd bierzecie materiały?
Nasze ubrania szyjemy lokalnie w naszych okolicach. Chcemy wspierać lokalną szwalnię i panią konstruktorkę, która wraz ze swoim zespołem szyje dla nas kilka produktów. Wiemy, że szczególnie teraz to wzajemne wsparcie jest bardzo ważne. A dzięki temu, że produkujemy lokalnie mamy świadomość, że do klienta trafia produkt zrównoważony, przyjazny środowisku.
Materiały natomiast zamawiamy od polskich i zagranicznych producentów. Wybierając tkaniny i dzianiny na nasze kolekcje zwracamy uwagę, aby były przyjazne środowisku i posiadały certyfikaty takie jak GOTS, czy Oeko-Tex. A w przyszłości będziemy dążyły do kolejnych certyfikatów.
Jak widzicie swoją markę za pięć lat?
Przede wszystkim Just Simply Dressed w 2025 roku to marka podchodząca do produkcji bardzo odpowiedzialnie. Chcemy produkować modę codzienną, wygodną, ale i kobiecą, jednocześnie dbając o środowisko. Nie da się ukryć, że liczymy na dynamiczny rozwój i tworzenie międzynarodowych kampanii naszej marki. Marzy nam się podróżowanie po świecie i praca z ludźmi, którzy nas inspirują. Naszym marzeniem jest nasz własny showroom, ale mamy nadzieję je spełnić wcześniej niż za pięć lat.