Rzemiosło w pandemii – inwestycja w równowagę
Kiedy na początku roku planowaliśmy kolejne aktywności stowarzyszenia NÓW. Nowe Rzemiosło nie spodziewaliśmy się, że marcowy stan epidemiologiczny zmusi nas do ich radykalnej zmiany. Wszelkie obostrzenia związane z pandemią przyjmowaliśmy z niepokojem. Zastanawialiśmy się, co nie tylko naszej małej społeczności, ale przede wszystkim całej planecie przyniesie intruz zwany Covid-19. Koronawirus zasiał spustoszenie w większości branż, część przedsiębiorców musiała myśleć nad możliwością utrzymania się na rynku. Wśród rzemieślników także pojawiły się obawy o to, jakie skutki będzie miała zaistniała sytuacja. Zauważyliśmy jednak, że chociaż pandemia niesie ze sobą wiele kryzysów, to sprawia również, że część społeczeństwa zaczyna mocniej zastanawiać się nad swoją codziennością.
Po ogłoszeniu stanu epidemiologicznego ludzie ruszyli do sklepów i zaczęli gromadzić zapasy żywności oraz środków chemicznych. W pośpiechu zapełniali spiżarki i czekali na decyzje związane ze swoim zatrudnieniem. Wiele osób niestety musiało zmierzyć się z wypowiedzeniem, na którym widniała pieczątka z napisem „koronawirus”. Odwołane wydarzenia, zamknięte knajpy, redukcje wynagrodzeń oraz cięcia budżetów dotknęły niemal każdego. Po pierwszym szaleńczym tygodniu, w którym dowiedzieliśmy się, że nadchodzą zmiany, przyszedł jednak moment, w którym wiele osób zaczęło zadawać sobie proste pytania: jak żyję? Co jest dla mnie ważne? Czy umiem poradzić sobie z nową rzeczywistością? Jak spędzam czas wolny? Na co wydaję pieniądze i czy otaczające mnie rzeczy, będą w stanie służyć mi przez lata? Czy to wszystko jest mi tak naprawdę potrzebne?
Niedosyt wynikający z nadmiaru
Te początkowe myśli zaczęły się nasilać, kiedy uświadomiliśmy sobie, jak, w zaledwie kilka dni, możemy nie tylko stanąć w obliczu zagrożenia życia, ale także zostać zmuszeni do zmiany naszych nawyków i przyzwyczajeń. Kiedy w Polsce zamknięto skwery, parki i lasy, coraz więcej osób publikowało w swoich kanałach społecznościowych posty, w których zauważyło, jak ważna jest dla nich natura, możliwość obcowania z nią i wolność. Nagle zdali sobie sprawę, jak mało dbają o nią każdego dnia, chociaż mogą to robić – nawet małymi gestami. Przebywając w mieszkaniach, robiliśmy domowe porządki i znajdowaliśmy dookoła sterty niepotrzebnych rzeczy, które kupowaliśmy w nadmiarze. Zaczęły do nas docierać także różnorodne komunikaty z rynku – producenci zaczęli deklarować, jakie zmiany zostaną wdrożone „po powrocie do normalności”. Informowali, jak zmieni się organizacja ich pracy, że podejmą próbę redukcji zanieczyszczeń czy wyeliminują plastik. Tak jakby nie powinni tego zrobić już dawno. Zauważyliśmy, że jeśli wybierzemy firmy, które realnie dbają o środowisko naturalne, to możemy pomóc naszej planecie. Skierowaliśmy wzrok w kierunku polskich przedsiębiorców prowadzących niewielkie i lokalne biznesy. Chcieliśmy pomóc im w tym wyjątkowo trudnym dla gospodarki czasie – wśród firm znalazły się również te, które od początku swojej działalności kultywują idei zrównoważonego procesu produkcyjnego i wytwarzają swoje przedmioty ręcznie. Marki rzemieślnicze, które tworzą jakościowe dobra „na lata”. Zrozumieliśmy, że inwestycja w to, co posiadają w swojej ofercie, będzie czymś w rodzaju dobrze ulokowanego kapitału.
Adaptacja w obliczu zmiany
A skoro już zwróciliśmy uwagę na rzemieślników, to sprawdźmy, jak właściwie poradzili sobie oni w obliczu zmian. Ci, którzy organizowali w swoich pracowniach warsztaty twórcze, w dobie pandemii częściowo zajęli się wsparciem służby zdrowia. Wiele firm zaczęło szyć maseczki lub wykonywać przyłbice dla szpitali. Część marek, które projektowały i produkowały dotychczas ubrania czy torby, dostosowało swoją ofertę do bieżących potrzeb i także zajęło się szyciem, do niedawna obowiązkowych, masek ochronnych dla dorosłych i dzieci. Zaplecze sprzętowe części pracowni wytwórczych w łatwy sposób zostało dostosowane do nowych zadań i było gotowe do zmiany profilu działalności. Inni w dużej mierze przenieśli swój biznes do internetu. Szkolenia, webinary – to wszystko stało się ich możliwością na dalszą działalność w tym niełatwym czasie. Platforma Feblik, która na co dzień zajmuje się promocją warsztatów twórczych w Warszawie, rozpoczęła cykl zajęć online, a jej założyciele osobiście dostarczali pod drzwi zainteresowanych, z zachowaniem wszystkich aspektów bezpieczeństwa, produkty niezbędne do wzięcia udziału w szkoleniu. Sami rzemieślnicy także nie próżnowali – część warsztatów przygotowała specjalne zestawy prostych narzędzi, które umożliwiły entuzjastom ręcznego wytwarzania rozpoczęcie przygody z pracą manualną we własnych domach. Tym tropem poszły między innymi Wiktoria Podolec i Jadzia Lenart ze studia tkackiego Tartaruga, członkinie Nowiu. Miniramy tkackie, które są w ich ofercie od dawna, właśnie teraz cieszą się ogromną popularnością, a do grupy „Tkanie na kolanie” na Facebooku w zaledwie kilka dni dołączyło blisko 500 użytkowników.
Niektóre firmy zdecydowały się na wprowadzenie voucherów na „przyszłość” na swoje usługi i produkty. Tak postąpiły choćby WoshWosh czy należąca do Nowiu szkoła stolarstwa tradycyjnego Wood Workshop. Różne marki połączyły swoje siły i zaangażowały się w aktywności wspierające sąsiedzkie działalności – przez kilka tygodni na Instagramie działała akcja „Wspieram Polskie Marki”, w ramach której użytkownicy oznaczali polskich projektantów i wytwórców, zachęcając tym samym swoich followersów do zapoznania się z ich produktami.
Zryw lokalnych społeczności
Współpraca niewielkich firm i możliwości adaptacyjne, którymi się wykazały, przełożyły się także na zainteresowanie ich działalnością lokalnych społeczności. Za zamknięciem dużych marketów i galerii handlowych poszło poszukiwanie w okolicy sklepów i usług, które wciąż były dla nas dostępne. Niektórzy pierwszy raz skorzystali z oferty osiedlowego krawca i zajrzeli do pracowni szewskiej „za rogiem” – mówiąc wprost, uświadomili sobie, że rzemieślnicy mają swoje zakłady w ich bliskim sąsiedztwie. Wszechstronność ręcznych wytwórców i usługodawców oraz ich możliwość dostosowania się do nowych warunków była imponująca.
Podczas rozmów z różnymi osobami słyszałam często, że poszły sprawdzić, czy np. wciąż działa kwiaciarnia, którą od lat prowadzi urocza pani, podpowiadająca, jak dobrać odpowiednią kompozycję kwiatową do okazji lub odwiedzili okoliczną kawiarnię, żeby sprawdzić, czy ich ulubiony barista nadal tam pracuje. To, co usłyszałam uświadomiło mi, że nie szukaliśmy w ten sposób jedynie zaspokojenia swoich potrzeb, ale tych ludzi, którzy tworzą miejsca, do których chcemy wracać. Okazało się, że doceniamy ich zaangażowanie i indywidualne podejście. Kiedy więc zamykali swoje biznesy – jak na przykład punkty gastronomiczne – kupowaliśmy od nich zapasy, w które musieli zainwestować, gdy gospodarka zaczęła się odmrażać, wędrowaliśmy po produkty na wynos, a z czasem zaczęliśmy zasiadać także w ich ogródkach.
W poszukiwaniu nowej równowagi
Wybuch pandemii koronawirusa sprawił, że zaczęliśmy odczuwać ogromny niepokój. Część z nas wirus dotknął bezpośrednio (przez podejrzenie zakażeniem lub zakażenie), a inni musieli zmierzyć się z nową, niełatwą sytuacją w kontekście pracy i organizacji życia. W internecie można znaleźć tysiące artykułów dotyczących prognoz społecznych oraz gospodarczych związanych z tym, jakie będą skutki Covid-19. Nie brakuje teorii spiskowych oraz krytyków i zwolenników różnych podejść oraz metod postępowania wobec zaistniałej sytuacji. Żadnego z tych wątków nie chciałabym komentować. Jedynie czas będzie mógł zweryfikować, kto postępował odpowiednio, a kto zbyt strachliwie czy pobłażliwie. To, co pokrzepia nas w dobie pandemii z punktu widzenia stowarzyszenia NÓW, to fakt, że zmusiła ona część społeczeństwa do weryfikacji swoich dotychczasowych postaw. Oczywiście nie wszystkich, ale przynajmniej ich część. Wierzymy, że trudy związane z epidemią sprawią, że nie tylko nasze decyzje zakupowe, ale przede wszystkim sposób, w jaki postępujemy na co dzień, ulegną poprawie. Stan epidemiologiczny pokazał – przynajmniej z naszej perspektywy – jak ogromny jest duch wspólnoty niewielkich lokalnych firm produkcyjnych i usługowych. Zwrócił uwagę na to, że gdy dostrzeżemy w każdym aspekcie naszego życia drugiego człowieka, jesteśmy w stanie na nowo zaplanować naszą rzeczywistość. Razem.
Małgorzata Herman – założycielka Projektu Pracownie, portalu o współczesnym obliczu rzemiosła oraz współzałożycielka i wice prezes Stowarzyszenia NÓW. Nowe Rzemiosło. Autorka wywiadów i tekstów o powrocie do tradycyjnych technik wytwarzania. Zaangażowana w działania na rzecz nowych rzemieślników. Współpracuje z organizacjami w Polsce i zagranicą, które promują ręczne wytwórstwo.