Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

W liceum zajarałam się filozofią do tego stopnia, że uczyłam się o filozoficznych systemach i największych myślicielach wszystkich epok z własnej, nieprzymuszonej woli. (A, przysięgam, nie byłam kujonką). Później przyswajałam dzieła tych ulubionych: Kierkegaarda, Jaspersa, Junga i Sartre’a. Wszystko się łączy. Zainteresowanie filozofią dzieliłam wtedy z Agatą, przyjaciółką, współzałożycielką „Zwykłego Życia” i jego współnaczelną. Agata pociągnęła zajawkę filozoficzną aż na studia. Ja wybrałam inny kierunek, ale melancholia egzystencjalistów czy założenia fenomenologii Junga do dziś są mi bliskie.

Bardzo wzruszają mnie książki, które w subtelny sposób przemycają melancholijne klimaty nawet najmłodszym dzieciom. Myślę, że oswojenie się ze smutkiem, strachem czy tęsknotą, które to towarzyszą człowiekowi w zasadzie od urodzenia, to ważny element rozwoju małego dziecka. A najlepiej oswajać się z tym za pośrednictwem mądrej książki, leżąc bezpiecznie pod kołdrą z mamą lub tatą. Z opasłej biblioteki, w której nie brakuje książeczek wesołych i nieskomplikowanych, mojej dwuipółrocznej Miry wybrałam dla Was te książki, które sprawiają, że przy pierwszym przeczytaniu łezka kręci się w oku. Jeśli planujecie na te święta prezenty dla dzieci w wieku dwóch–pięciu lat, od serca polecam poniższe tytuły.

Marianne Dubuc jest moim wspaniałym odkryciem i wielką idolką. Jej kreska idealnie współgra z oszczędnym językiem.

Dla młodszych dzieci idealna będzie Lusia i przyjaciele – ilustrowana historyjka o wspólnym posiłku kilkorga przyjaciół. Niby tylko kilka sztywnych stron i banalna opowiastka, ale tak naprawdę to historia o sile przyjaźni, potrzebie i zaletach dzielenia się. Jest to też książeczka o tym, że w przyjaźni nie trzeba wyliczać sobie przysług i że warto przyjmować do grupy nowych członków. Ja bym czytała już rocznemu dziecku.

Dla nieco starszych – Droga na górę. Przy tej książeczce hormony zabuzowały i się popłakałam. Historia o przyjaźni i przemijaniu napisana, jak to u Dubuc, oszczędnym językiem, gdzie między słowami kryje się mnóstwo znaczeń. Pani Borsukowa, stara, doświadczona i uczynna, pomaga zdobyć szczyt, na który sama wchodzi każdej niedzieli, małemu Lulkowi, przed którym całe życie i całe mnóstwo lęków. To opowieść o dzieleniu się doświadczeniami, pomocy i stracie. Czytamy z Mirą, od kiedy skończyła dwa lata.

O przemijaniu pięknie i w nieco inny sposób opowiada książeczka Czas czarodziej autorskiego duetu z Portugalii: Madaleny Matoso oraz Isabeli Minhos Martins. Rozmowa z małymi dziećmi o upływie czasu nie jest łatwa, bo maluchy go nie rozumieją. Ta książka na pewno pomoże tę abstrakcję im przybliżyć. Co ważne, jest pięknie i nowocześnie narysowana. Kiedy ją czytam, osiągam swoisty zen pod hasłem „wszystko minie”, a taki dystans przyda się na pewno zabieganym, wiecznie zestresowanym rodzicom.

Przyjaźń to czwarta część serii Miłość duetu Astrid Desborde i Pauline Martin, od której zaczęliśmy przypadkowo. W klasie Archibalda pojawia się nowy – Sam. Problem w tym, że Sam jest jakiś inny. Trzyma się na uboczu, nie bawi się w berka, za to woli spoglądać w niebo. I to początkowo bardzo irytuje Archibalda. Chłopiec jednak postanawia dać szansę „nowemu” i dzięki Samowi zaczyna inaczej patrzeć na świat. To historyjka o tym, że choć bardzo ciągnie nas do tego, co już znamy, warto otworzyć się na nieznane, bo różnorodność jest bogata i piękna. Książka oznaczona w kategorii wiekowej 3+, ale moim zdaniem 2+, zwłaszcza dla dzieci, które chodzą do żłobka.

Wisienką na torcie niech będą Opowieści z Doliny Muminków – świeża publikacja Egmontu. Książka składa się z kilku opowiadań opartych na oryginalnych opowieściach twórczyni Muminków, Tove Jansson. Tutaj czytamy je dzięki bratanicy autorki, Sophii Jansson, która przepisała je na nowo dla nieco młodszych czytelników we współpracy z innymi pisarzami: Alexem Haridim, Cecilią Davidson i Filippy Widlund. Na oryginalne Muminki Jansson moja Mira jeszcze sobie trochę poczeka, ale bardzo się cieszę, że pojawiła się ilustrowana książka odpowiednia dla jej wieku, która nie jest infantylna i w pełni oddaje klimat oryginału. Nic nie jest tu czarno-białe, na wskroś złe lub dobre. Bohaterowie mają tyle zalet, ile przywar i słabości (no może poza nieskazitelnym Włóczykijem). Radość i beztroska mieszają się ze strachem i niebezpieczeństwem. I to właśnie za oswajanie ze strachem najbardziej lubię Muminki. Potwory i duchy, jak przeciwności losu w zwykłym życiu, pojawiają się w Dolinie i znikają, a życie toczy się dalej.