Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

“Praca wymaga ode mnie wielozadaniowości. Trzeba być cały czas skupioną, wyprzedzać potencjalne problemy i szukać rozwiązań na bieżąco.” Sara Kordek, producentka poznańskiej agencji koncertowej Good Taste Production opowiada o pracy promotorki muzycznej i popracowej codzienności i wyzwaniach towarzyszących organizacji Salt Wave Festival.

Ola Kozak: Jak to się stało, że zostałaś promotorką muzyczną?

Sara Kordek: Dzieło przypadku, choć nie za bardzo w niego wierzę. Przed pracą w Good Taste nigdy nie myślałam, że będę związana w jakikolwiek sposób z branżą muzyczną. Zresztą koledzy z pracy często proszą mnie, żebym przestała śpiewać. O organizacji koncertów nigdy nie myślałam. Byłam w trakcie zakładania swojej firmy projektowo-graficznej i spędzałam dosyć dużo czasu w Poznaniu. 

Koleżanka szukała osób do pomocy przy koncertach, pomyślałam sobie: Fantastycznie – koncerty dawno wyprzedane, więc chętnie popracuję, by przy okazji posłuchać muzyki. Na którymś z takich wydarzeń pomagałam przy logistyce szatni. W pewnym momencie pojawił się Krzysiek, którego nie znałam i zaproponował, że mi pomoże. Po chwili zapytał co robię w życiu. Nawet nie pamiętam, co wtedy odpowiedziałam. Dzisiaj Krzysiek jest moim szefem. Któregoś dnia Andrzej z którym pracuję teraz biurko w biurko, zadzwonił, żebym wpadła do biura na kawę, okazało się, że była to rozmowa o pracę, której się nie spodziewałam ani nie szukałam. Od słowa do słowa, zaangażowałam się w kilka projektów na pół etatu. Relatywnie krótko po tym panowie wrzucili mnie na głęboką wodę i dostałam swoje trasy koncertowe do wyprodukowania. Pokochałam tę pracę i zostałam. 

OK: Jak wygląda Twój dzień pracy?

SK: Uff, to pytanie z serii prosto-trudne. Sezon koncertowy mogę podzielić na czas, kiedy jestem w trasie z zespołami oraz taki, kiedy jestem w biurze i się do nich przygotowuję. W biurze kontaktuję się z managerami, rozmawiam z firmami rentalowymi, realizatorami światła i dźwięku, tworzę harmonogramy. W dniu koncertowym wyjeżdżamy bardzo wcześnie rano i wracamy bardzo późno w nocy. Czasami bywa, że jesteśmy kilka, a nawet kilkanaście dni poza domem. Organizujemy koncerty w całej Polsce, dlatego dobrze przemyślana logistyka jest bardzo ważna. W tej pracy jest dużo powtarzalności, można wypracować wiele schematów. Z drugiej strony praca z każdym artystą wygląda inaczej, dlatego trudno jest opisać standard. Zapraszam kiedyś w trasę, chętnie pokażę, co i jak.  

OK: Jesteś dobrze zorganizowana czy otacza Cię twórczy chaos?

SK: Hahaha, myślę, że gdybyś zadała to pytanie komukolwiek z naszego zespołu, jednogłośnie odpowiedzieliby, że twórczy chaos. Powiedzmy, że go poskramiam, wrzucając wszystko w tabelki, pliki online i segregatory. Choć nie da się ukryć, że na moim biurku, znalazłabyś sześć notatników, pudło zakreślaczy, kolorowe taśmy i wycinki inspiracji. 

OK: Jakie wyzwania towarzyszą Twojej pracy?

SK: Hmm… praca producenta to bardzo duża odpowiedzialność, szczególnie w dniu wydarzenia. Wymaga ode mnie wielozadaniowości i skupienia. Nowością jest dla mnie organizacja festiwalu, przy Salt Wave musimy zmierzyć się z wieloma nowymi problemami. Tym bardziej, że lokalizacja na Półwyspie Helskim – mimo, że piękna wcale nie jest taka prosta do zrealizowania. Trzeba cały czas wyprzedzać potencjalne problemy i szukać rozwiązań na bieżąco. W dniu koncertu zdarzają się trudne sytuacje, w których muszę wykazać się spokojem i trzymać emocje na wodzy choć prywatnie bywa, że lubię dać im upust. Branża muzyczna to zdominowany przez mężczyzn świat i początkowo musiałam nauczyć się w nim poruszać. Dziewczyna w dziale produkcji nie ma łatwo. Znalezienie wspólnego języka z ekipą zajęło mi trochę czasu.

Gotowi na Salt Wave Festival? Można jeszcze kupić bilety

OK: Czy masz swoje codzienne rytuały, zwyczaje?

SK: Równowaga psychofizyczna to nie lada wyzwanie. Tryb pracy narzucany przez życie w trasie wymaga dobrego zorganizowania, jeżeli chcę mieć jakikolwiek balans. W dalszym ciągu się tego uczę, ale tak, do swoich rytuałów zaliczyłabym czytanie książek, regularne masaże i relaksujące kąpiele. 

OK: A czym zajmujesz się po pracy?

SK: Rysuję, choć to raczej kompulsywne hobby. Bywają miesiące, kiedy nie dotykam ołówka ale są też dni, kiedy usiądę na dwie godziny i powstaje z tego kilka satysfakcjonujących prac.