Rozmowa: Czasem warto na chwilę się zatrzymać
O literackim debiucie, fascynacji folklorem, legendami i magią, a także o odkrywaniu świata na nowo dzięki dzieciom rozmawiamy z autorką powieści “Więź” Anną Lewicką. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa Jaguar.
Ola Kozak: Na początek zapytam może niezbyt oryginalnie, ale proszę powiedzieć jak w konkretnym i uporządkowanym umyśle księgowej zrodził się pomysł na napisanie romantycznej powieści.
Anna Lewicka: Właściwie, kwestia wygląda zupełnie odwrotnie – można byłoby zapytać raczej, jak to się stało, że osoba o humanistycznym zacięciu skończyła pracując w finansach. Decyzja o podjęciu studiów ekonomicznych była pokierowana raczej czystym pragmatyzmem i faktem, że moja mama wykładała rachunkowość i mocno lobbowała podobną ścieżkę kariery zawodowej.
Książki i pasja do pisania były jednak w moim życiu zdecydowanie pierwsze – pisałam odkąd pamiętam, jednak aż do tej pory było to pisanie do szuflady. Myślę, że po prostu wszystkie historie w mojej głowie potrzebowały dojrzeć, zanim ostatecznie usiadłam do napisania powieści, którą postanowiłam podzielić się ze światem. Przyznam, że oddanie książki innym to niezwykłe uczucie – zaczyna ona niejako żyć własnym życiem, przestaje być już tylko moja własna. A ja tymczasem mam już kolejne pomysły, które czekają tylko, by przelać je na papier.
OK: W książce znajdziemy dużo wątków folklorystycznych, ludowych wierzeń. Jak wyglądała dokumentacja materiałów?
AL: W domu mam całe półki zastawione książkami o tego typu tematyce – niektórzy goście, którzy mnie jeszcze dobrze nie znają, dziwnie na nie spoglądają. Folklor, legendy, magia. Część z nich już miałam, część zdobyłam stricte podczas poszukiwań materiałów do książki.
Jako ciekawostkę dodam, że w zasadzie wszystkie magiczne elementy, które pojawiają się w Trylogii Mocy i Szału mają swoje odzwierciedlenie w realnie istniejących wierzeniach i przekazach. Rytuały i praktyki, które opisałam, pochodzą przede wszystkim z tradycyjnych obrzędów, średniowiecznych grimuarów, a także i późniejszych publikacji zakorzenionych w typowo europejskich przekazach, szczególnie z obszaru środkowo-wschodniej i północnej Europy. Oczywiście, odpowiednio je podkoloryzowałam dla potrzeb fabuły, ale wcale nie są one jedynie czystymi wytworami mojej wyobraźni. Wydaje mi się jednak, że wiele z tych elementów jest mało znanych, a niektóre są naprawdę fascynujące i warte wyciągnięcia na światło dzienne.
OK: Zaczytywała się Pani w baśniach i legendach?
AL: Zdecydowanie! Baśnie, legendy, klechdy, podania i mitologie – zarówno te polskie, jak i ze wszelkich zakątków świata – były moimi najukochańszymi książkami w dzieciństwie.
Mój egzemplarz Parandowskiego stanowił chyba najmocniej zaczytaną książkę w domu, a z rejonowej biblioteki co rusz wypożyczałam opasłe tomy ludowych podań z różnych rejonów Polski. Później, kiedy byłam już starsza, odkryłam również fantastykę i zanurzyłam się w niesamowitych światach kreowanych przez autorów fantasy, jak Lewis, Tolkien czy Andre Norton, po klasyków science fiction jak Lem, Dick czy bracia Strugaccy. Zostało mi to do dziś – nadal z wielką fascynacją poznaję kolejne ludowe przekazy i opowieści, a w swoich książkach mam nadzieję podzielić się przynajmniej częścią z tych znalezisk. Obecnie zresztą czytam własnym dzieciom “Przygody Słowiańskich Bogów” i “Opowieści z Narnii” w nadziei, że uda mi się zarazić ich niezwykłą atmosferą tych historii.
OK: „Więź” to pierwsza część Trylogii Mocy i Szału. Proszę zdradzić czego można spodziewać się w kolejnych tomach.
AL: Nie chcę zdradzić zbyt wiele, by nie zepsuć niespodzianki! Mogę jednak powiedzieć, że każdy z nich opowiada historię jednej z trzech sióstr Olszańskich, jako że zależało mi na tym, by każdy tom miał inną atmosferę. “Więź” to zdecydowanie najbardziej romantyczna część, a tajemnica, która znajdzie rozwiązanie w tomie trzecim, dopiero się tutaj zarysowuje. Rodząca się w otoczeniu zaśnieżonych Bieszczad miłość między Alicją i Wiktorem jest zdecydowanie najbardziej nastrojowa. Siostry Alicji są jednak od niej kompletnie odmienne – w różny sposób patrzą na świat i nawiązują zupełnie inne relacje, co też znajdzie swoje odzwierciedlenie w kolejnych książkach. Drugi tom, Szał, dzieje się w trakcie wakacyjnych, letnich miesięcy, i opowiada o zupełnie innym, pełnym pasji uczuciu, które niekiedy okazuje się wręcz toksyczne – znajdzie się tam nawet wątek kryminalny. Tajemnica jeziora i drzemiącej w nim złowrogiej siły wyjaśni się zaś ostatecznie w trzecim tomie, który skieruje bohaterów aż na Islandię, i który będzie miał zdecydowanie najbardziej mroczny nastrój. Mam szczerą nadzieję, że uda mi się jeszcze zaskoczyć czytelników tym, co znajdą w kolejnych częściach!
OK: Jak wygląda u Pani proces twórczy? Czy ma Pani swoje rytuały, zwyczaje, które pomagają w pracy? Jakie warunki są Pani potrzebne do pracy?
AL: Mam małe dzieci, więc nauczyłam się pracować we właściwie każdych warunkach – po prostu nie miałam innego wyjścia! Jeśli jednak miałabym określić, jak pisze mi się najlepiej – na pewno bardzo potrzebuję mieć w uszach muzykę w trakcie pisania. Pozwala mi ona przenieść się z codziennej rzeczywistości do zupełnie innego świata w chwili, kiedy zakładam słuchawki i klikam “play”. Zresztą, widać to po fragmentach piosenek otwierających każdy rozdział. To właśnie te kawałki najmocniej inspirowały atmosferę danych fragmentów książki. Bardzo polecam więc czytanie książki z playlistą, zdecydowanie doda to lekturze dodatkowego klimatu!
OK: Co lubi Pani czytać? Jakie książki czyta Pani teraz i jakie czekają w kolejce?
AL: Och, w kolejce na przeczytanie czeka na mnie cała sterta! Beletrystykę wprawdzie czytam na kindlu, więc śmieję się, że przynajmniej mnie te książki nie przygniotą! Ostatnio sięgnęłam po “Annę In w Grobowcach Świata” Olgi Tokarczuk – już od dawna miałam ją w planach. Czeka na mnie też kilka nowości od Charlie N. Holmberg, którą szczerze uwielbiam. Z tego co wiem, niestety jak na razie nie została wydana na polskim rynku, jednak bardzo polecam jej powieści, bo są pełne naprawdę oryginalnych pomysłów i rozwiązań fabularnych. Chwilowo na tapecie mam jednak głównie książki, które służą mi do gromadzenia materiałów do trzeciego tomu, i są to głównie pozycje o tradycyjnej magii islandzkiej (tak tak, to taka mała podpowiedź, czego można się spodziewać w trzeciej części).
OK: Jak wygląda Pani dzień, kiedy nie pracuje? Jak wygląda Pani zwykły dzień?
AL: Praktycznie cały czas nad czymś pracuję! Nie lubię bezczynności, bo mam wrażenie, że tracę czas, który można wykorzystać inaczej i bardziej produktywnie. Wiem jednak, że wcale nie jest do końca dobre, bo mam wrażenie, że nie potrafię odpoczywać. Mam problem z tym, żeby się wyłączyć i po prostu zrelaksować. Bardzo lubię biegać, i to jest dla mnie właśnie forma umysłowego wypoczynku, więc staram się robić to regularnie. Uwielbiam też spędzać czas z dziećmi; w weekendy często chodzimy razem do kina i wychodzimy całą rodziną na obiad. Dzieci pomagają mi odkrywać świat na nowo i przywracają perspektywę, która zdążyła mi gdzieś zniknąć w codziennym zabieganiu. Dlatego też, kiedy rano idziemy do przedszkola, nie niecierpliwię się, kiedy przystają przy każdym krzaczku, ale staram się razem z nimi spoglądać na to, jak liście rozwijają się z pąków, a mrówki maszerują szeregiem, niosąc do mrowiska swoje zdobycze. Czasem naprawdę warto zatrzymać się na chwilę!