Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Z grami planszowym jest tak, że ciekawy pomysł nie zawsze idzie w parze z dobrym projektem. Kasia Walentynowicz stworzyła prostą, ale ciekawą planszówkę dla całej rodziny, która nie dość, że ma walory edukacyjne, to jeszcze jest najzwyczajniej w świecie ładnie narysowana.

Jak wymyśla się grę planszową? Jak wyglądała praca nad powstawaniem Psiechadzki?

Najważniejsza jest ogólna koncepcja, bo na niej wszystko się opiera. Ważne, aby mieć pomysł, od którego można wyjść – w „Psiechadzce” na początku był to temat: relacja psio-ludzka. Przy pracy nad „Psiechadzką” w burzy mózgów wspomogły mnie przyjaciółka Paulina Kaucz – redaktorka, i moja siostra Marta – weterynarz. Szukanie inspiracji, wymiana pomysłów, wzajemne podkręcanie ich – to pierwszy i najbardziej energetyzujący etap pracy. Po wypracowaniu ramowej koncepcji i wstępnego projektu, jak gra ma wyglądać, ważny jest powrót na ziemię i wycena kosztów produkcji – czy całość mieści się w założonym budżecie. Tu następuje pewna weryfikacja, czas wyborów i decyzji. Następnie każdy przystępuje do swojego fragmentu pracy: moja siostra opracowała koncepcję merytoryczną treści, Paula ubrała ją w formę zdań, ja następnie nadałam temu formę wizualną. Istotny jest też prototyp, testowanie (tu dziękuję m.in. przyjaciółce Beacie) – od mechaniki i logiki gry po jej fizyczne elementy, np. czy pionki będą stabilne. Oczywiście upraszczam proces, bo w tzw. międzyczasie pojawia się szereg innych spraw: decyzja co do obrania grupy wiekowej odbiorców, wymyślenie nazwy, pozyskanie patronatów itp. Dla mnie jako ilustratorki najprzyjemniejszą fazą jest zawsze praca nad wyglądem gry – wybranie narzędzi, kolorystyki.

Czy to początek większego projektu czy tak zwany jednorazowy strzał? Będzie więcej gier?

Wcześniej razem z Magdą Stadnik jako duet Zagrywki wypuściłyśmy osiem gier planszowych dedykowanych zwierzętom chronionym, zagrożonym wyginięciem i tym, które mają niezwykłe cechy. Było to sześć gier memory, jedna gra karciana typu „piotruś” i puzzle. A zatem „Psiechadzka” to już moja dziewiąta gra planszowa, czyli dziewiąty strzał. Widzę niesłabnące zapotrzebowanie na gry edukacyjne i dalsze pole do eksploatacji ważnych – w moim odczuciu – tematów.

Skąd pomysł, aby stworzyć grę Psiechadzka?

Jestem typową „psiarą” – temat psów od dziecka jest mi bliski. Dlatego zrobienie jakiegoś projektu o psach od dawna chodził mi po głowie. A że moja przyjaciółka i siostra, które wcześniej opracowywały treści do Zagrywek, też są psiarami, to sprawa była jeszcze prostsza. Przełomowa była rozmowa z kolegą fotografem Adamem Gutem, który bardzo mnie zainspirował i zmotywował do zrobienia klasycznej planszówki.

Jakie są Twoje inne ulubione gry – takie dla całej rodziny?

W mojej rodzinie o wielu lat królują gry słowne i liczbowe takie jak Scrabble i Rummikub. Układanie ciągów liczbowych, zabawy słowami i literami – czyli gry, przy których trzeba się nagimnastykować umysłowo, sprawiają mi i mojej całej rodzinie największą przyjemność.

Czym się zajmujesz, kiedy nie grasz i nie wymyślasz gier?

Jestem ilustratorką i graficzką, na co dzień jestem związana ze studiem graficznym Homework. Projektuję przede wszystkim ilustrowane materiały dla instytucji kultury dedykowane dzieciom: identyfikację i materiały dla miejsca edukacji rodzinnej U Króla Maciusia w Muzeum Polin, oprawę festiwalu filmowego Kino Dzieci, druki towarzyszące wystawom w Muzeum Narodowym w Warszawie, materiały do wydarzeń w Muzeum Fryderyka Chopina czy cykli edukacyjnych odbywających się w Cricotece w Krakowie. Poza tym zdarza mi się ilustrować książki, projektować tapety, opakowania, printy na tkaniny, witryny, elementy scenograficzne. Ilustracja wypełnia bardzo wiele przestrzeni.

Strona Kasi Walentynowicz