Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Stolica Słowacji to uczta piękna przepełnionego elektyzmem. Dla oczu, żołądka i dla ducha. Autentyczny folklor i góry. Secesja i socrealizm. Elegancja i poczucie humoru. Brzmi jak banał? Proszę Państwa, oto Bratysława.

Słowacja od kilku lat staje się gorącym punktem na mapie wycieczek po Eurowie. Znajduje się w zasięgu ręki. Warto tutaj przyjechać zwłaszcza wiosną, gdy turystów jest mało, ulice pustoszeją, a miasto wrze. To właśnie wtedy rozkwitają ulice, z kościołów rozbrzmiewa muzyka, a w ludziach budzi się głęboko skrywana nostalgia. Taka, która powoduje zadumę nad każdym szczegółem. Taka, która nadaje autentyczności.

Najpierw przez zasłonę gór i Zamku Bratysławskiego przebija się kontur stolicy. Potem, z okna pociągu wyłaniają się, niczym zaczarowane, socrealistyczne bloki w towarzystwie secesyjnych kamienic. Elektyczne połączenie, prawda? Tutaj nikogo to nie dziwi. Słowacy uwielbiają niedopowiedzenia. Jak mówi miejscowa kelnerka – Bratysława jest jak pączek. By lepiej ją zrozumieć trzeba dogryźć się do środka.

Spacerując ulicami starego miasta warto pochylić się nad budynkami, które bardziej przypominają kolaż, niż wpływy historyczne. Panuje tam architektoniczny groch z kapustą. Czy zmieścimy na jednej ulicy secesyjną kamienicę, bauchausowy blok, kościół gotycki i socrealistyczny budynek szkoły?  Oczywiście. Ale tylko w Bratysławie.

Wybiła  dwunasta. Wszystkie europejskie miasta otwierają się na turystów. Zaczynają bieg w poszukiwaniu klienta. Tylko stolica Słowacji zdaje się być nieobecna. Tak jakby znajdowała się na innej szerokości geograficznej. Ale wszystko w swoim czasie. Kawiarnie otwiera się po trzynastej. Serwuje się w nich najczęściej podwójne espresso, makowca z wiśniami i buchty. Te niepozorne, słodkie bułeczki idealnie pasują do smaku cierpkiej kawy. Rozmawia się najczęściej o życiu. Zwykłym życiu. Słowacy uwielbiają rozmowy. Bardzo często przysiadają się do osób, które samotnie spożywają posiłek, tylko po to, by zapytać jak mija im dzień.

Biesiadowanie to ulubione zajęcie Słowaków. Wieczorne posiłki celebrowane są godzinami. Zaczyna się od piwa i zup (najczęściej czosnkowej lub serowej), następnie kluseczki przygotowywane z tartych ziemniaków, czyli bryndzowe halušky, aż po smażony ser i duszone w piwno-miodowej kadzi mięsa.

Słowacy dumni są z tego, że ich kultura czerpie przede wszystkim z gościnności, dlatego wieczory zaczyna się w pubach i restauracjach. Po kilku godzinach można wstać, poruszać się, a potem… trzeba znów zasiąść do stołu. Tylko w towarzystwie większej ilości piwa. Dopiero wtedy wieczór prawdziwie się rozkręci.

Położona w bliskim sąsiedztwie ze starówką, dzielnica Devin to zdecydowanie najładniejsza część miasta. Zbudowana niczym labirynt, oplątana ruinami średniowiecznego zamku, Dunajem oraz musztardowymi domami w stylu Cabin Porn.  Niezależnie od pogody panuje tu lekko senna atmosfera. Słońce przebijające się przez budynki, hipnotyczny dźwięk ptaków, zapach górskiej wody, wyglądające przez okno starsze kobiety produkujące nalewki miodowe.

Niemal każdy kontakt ze słowacką sztuką może być pretekstem do zagłębienia się w historię tego kraju. Słowacy uwielbiają bawić się metaforą, podkreślają swoją indywidualność, a przede wszystkim sięgają do folkloru. W tym roku w Słowackiej Galerii Narodowej obowiązuje bezpłatny wstęp. Warto pochylić się tutaj nad twórczością cenionego malarza i fotografika Miloša Alexandra Bazovskyego. Ten urodzony w 1899 roku artysta zestawiał ze sobą, na zasadzie kontrastu, obraz malarski z fotograficznym, pokazując przy tym wzajemne przenikanie się życia ze sztuką.

Jedno z najładniejszych muzeów sztuki nowoczesnej w Europie, znajdujące się zaledwie 20 km od stolicy, a zawdzięcza swą karierę właśnie górskiemu ukształtowaniu terenu. Danubiana Meulensteen Art Museum to miejsce znajdujące się na pograniczu trzech państw (Słowacji, Austrii, Węgier), a niezwykła duchowa symbioza z okoliczną przyrodą i Dunajem oferują odwiedzającym niepowtarzalne widoki nie tylko na prezentowaną ekspozycję, ale w szczególności na florę i faunę, które o każdej porze roku są na tym artystycznym półwyspie wyjątkowe i niepowtarzalne.

W przyległym parku rzeźb odwiedzający mogą podziwiać dzieła wielu znakomitości, wśród których wymienić należy m.in. takich artystów jak El Lissitzky, Magdalena Abakanowicz, Jim Dine, Hans van de Bovenkamp, Jozef Jankovič, Arman, J. C. Farhi, Vladimír Kompánek czy Rudolf Uher.

Oto Bratysława – szczodra, tajemnicza, malutka i bezinteresowna. Mieszkańcy z autentyczną przyjemnością dzielą się tym, co mają. Wystarczy chwila pogawędki, a już zapraszają do domu, podsuwają kufel piwa, częstują czekoladą Studencką. I mówią: Do zobaczenia niebawem. Bo wrócicie, prawda?

//

Przydatne informacje:

Do Bratysławy kilka razy w tygodniu bezpośrednie połączenie z Warszawy ma Wizzair. Bilet w dwie strony już od 80 zł.

Nocleg w hostelu w Bratysławie od 38 zł/osobę.

Warto spróbować: miodu pitnego, wędzonej ryby, zupy czosnkowej, oraz lokalnych piw.

Na kawę i buchty warto wpaść do Urban Space, Námestie SNP 488/30