Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Pa­pier i Tusz to wy­jąt­ko­we za­pro­sze­nia ślub­ne. To też ma­ła ro­dzin­na ma­nu­fak­tu­ra, stwo­rzo­na przez mał­żeń­stwo: Agniesz­kę i Krzyś­ka. Każ­de za­mó­wie­nie prze­cho­dzi od po­cząt­ku do koń­ca przez ich rę­ce. Naj­pierw jest po­mysł, po­tem bu­rza mó­zgów i wy­bór pa­pie­ru, na­stęp­nie pro­jekt i wy­ko­na­nie. Na ko­niec pa­ko­wa­nie pa­czek i wy­sył­ka. Agniesz­ka i Krzy­siek wszyst­ko ro­bią sa­mi. Pro­jek­to­wa­nie to ich pa­sja. Nie bo­ją się jed­nak żmud­nej ręcz­nej ro­bo­ty: wią­za­nia ki­lo­me­trów ta­sie­mek, ręcz­ne­go kle­je­nia se­tek ko­pert czy etui.

Jak to się sta­ło, że za­czę­li­ście pro­fe­sjo­nal­nie zaj­mo­wać się gra­ficz­ną opra­wą ślu­bów?

Dość dłu­go krą­ży­li­śmy wo­kół te­go te­ma­tu. Skoń­czy­li­śmy ar­ty­stycz­ne kie­run­ki stu­diów. Za­raz po stu­diach szu­ka­li­śmy swo­je­go miej­sca na ryn­ku pra­cy, spraw­dza­li­śmy róż­ne moż­li­wo­ści roz­wo­ju na­szych ka­rier, ale cią­gle cze­goś nam bra­ko­wa­ło. Nie mo­gli­śmy od po­cząt­ku do koń­ca de­cy­do­wać o pro­ce­sie twór­czym, czę­sto mu­sie­li­śmy ule­gać de­cy­zjom in­nych. Rów­no­le­gle krą­ży­li­śmy wo­kół te­ma­tu ślu­bów, re­ali­zu­jąc za­mó­wie­nia dla bliż­szych i dal­szych zna­jo­mych, któ­rzy nie mo­gli od­na­leźć się na tra­dy­cyj­nym ryn­ku ślub­nym. My sa­mi zresz­tą też się tam nie wi­dzie­li­śmy. Z cza­sem uwie­rzy­li­śmy, że moż­na zro­bić w Pol­sce ślub w faj­nym sty­lu, z dba­ło­ścią o naj­mniej­szy de­tal.

Pa­mię­ta­cie swój pierw­szy pro­jekt? Dla ko­go go stwo­rzy­li­ście?

Pierw­szy pro­jekt stwo­rzy­li­śmy dla sie­bie. By­ło to jesz­cze w cza­sach, kie­dy ry­nek ślub­ny był bar­dzo jed­no­rod­ny, ale pro­po­zy­cje dla mło­do­żeń­ców tyl­ko bar­dzo ele­ganc­kie, że­by nie po­wie­dzieć: na­dę­te. Trud­no nam by­ło wte­dy zna­leźć coś dla sie­bie. Re­ali­za­cja pro­jek­tów in­dy­wi­du­al­nych nie by­ła po­pu­lar­na. Ale sko­ro mie­li­śmy wszel­kie po­trzeb­ne do te­go na­rzę­dzia i umie­jęt­no­ści, po­sta­no­wi­li­śmy zro­bić za­pro­sze­nia sa­mi. Wie­lu oso­bom wy­da­ło się to dziw­ne, po­dob­nie jak to, że ślub od­był się w śro­dę (wte­dy wy­pa­da­ła waż­na, okrą­gła dla nas rocz­ni­ca) i nie koń­czył się hucz­nym we­se­lem, a je­dy­nie obia­dem w wy­śmie­ni­tej re­stau­ra­cji i wie­czor­nym wyj­ściem z naj­bliż­szy­mi. Dziś nic w tym za­ska­ku­ją­ce­go, ale osiem lat te­mu pol­ska rze­czy­wi­stość ślub­na by­ła nie­co in­na. Te­raz śmie­je­my się, że w na­szym oto­cze­niu by­li­śmy pew­ne­go ro­dza­ju pio­nie­ra­mi nur­tu al­ter­na­tyw­nych ślu­bów i we­sel.

Jak się pro­wa­dzi ro­dzin­ny biz­nes? 

Fan­ta­stycz­nie! Choć na po­cząt­ku tar­ga­ły na­mi róż­ne wąt­pli­wo­ści, to te­raz wi­dzi­my, że nic lep­sze­go nie mo­gło nam się przy­tra­fić. Sa­tys­fak­cja z two­rze­nia wła­snej mar­ki jest ogrom­na.

Jak wy­glą­da wasz zwy­czaj­ny dzień? Jak dzie­li­cie się obo­wiąz­ka­mi? 

Od­kąd po­ja­wi­ły się dzie­ci, mu­si­my być jesz­cze bar­dziej zor­ga­ni­zo­wa­ni niż wcze­śniej. Sta­ra­my się nie łą­czyć pra­cy z cza­sem dla ro­dzi­ny. Nie­ste­ty nie za­wsze jest to pro­ste, gdyż na ra­zie ma­my pra­cow­nię w do­mu. Pra­cu­je­my dość re­gu­lar­nie, 5–6 dni w ty­go­dniu od 9.00 do 16.00. Czę­ścią obo­wiąz­ków, jak skła­da­nie, pa­ko­wa­nie, kon­takt z klien­ta­mi czy spra­wy zwią­za­ne z kre­acją mar­ki, się wy­mie­nia­my. Jed­nak zde­cy­do­wa­nie to Krzy­siek jest mi­strzem pro­gra­mów gra­ficz­nych i od­po­wia­da za prze­la­nie na­szych naj­dziw­niej­szych po­my­słów na pa­pier, a tak­że dru­ko­wa­nie czy do­ci­na­nie pa­pie­rów.

Na czym po­le­ga wy­jąt­ko­wość wa­szej ofer­ty?

Wszyst­ko wy­ko­nu­je­my sa­mo­dziel­nie, a na­szych klien­tów trak­tu­je­my bar­dzo in­dy­wi­du­al­nie. Nie obo­wią­zu­ją u nas sztyw­ne wy­tycz­ne co do for­ma­tu czy ro­dza­ju pa­pie­ru. Ko­rzy­sta­my z ca­łej do­stęp­nej na ryn­ku pa­pier­ni­czym pa­le­ty. Re­ali­zu­je­my naj­bar­dziej zwa­rio­wa­ne po­my­sły. Co cie­ka­we, bar­dzo do­ce­nia­ją to ar­ty­ści, ar­chi­tek­ci, ale też lu­dzie z bran­ży ślub­nej. Pocz­tą pan­to­flo­wą prze­ka­zu­ją so­bie do­bre sło­wo o nas i pod­sy­ła­ją do nas zna­jo­mych.

Od­wiedź Pa­pier i Tusz już dziś!

Dla­cze­go pa­pier jest tak waż­ny?

Od nie­go czę­sto za­le­ży po­wo­dze­nie ca­łe­go pro­jek­tu. Bo na­wet naj­lep­szy pro­jekt prze­pad­nie na by­le ja­kim pa­pie­rze. Na­le­ży pa­mię­tać, że pa­pier to nie tyl­ko ko­lor czy gra­ma­tu­ra, ale też fak­tu­ra i za­pach. Tak, za­pach! Sub­tel­ny, ale jed­nak. Na po­cząt­ku na­szej pra­cy, kie­dy te­sto­wa­li­śmy róż­ne moż­li­wo­ści, tra­fił nam się pa­pier o nie­zbyt przy­jem­nym za­pa­chu. Coś okrop­ne­go! Od ra­zu z nie­go zre­zy­gno­wa­li­śmy, choć miał za­le­ty. Nie wy­obra­ża­li­śmy so­bie, jak moż­na na czymś ta­kim wy­dru­ko­wać za­pro­sze­nie na ślub lub in­ną uro­czy­stość. Na­to­miast pa­pie­ry re­cy­klin­go­we z do­miesz­ka­mi cy­tru­sów, oli­wek czy pa­pie­ry czer­pa­ne z do­dat­kiem su­szo­nych płat­ków kwia­tów to czy­sta po­ezja.