Zachwyty minionego tygodnia – Tesla i Marczak
Zachwycamy się wszyscy. Nowym filmem, nowo odkrytym serialem na Netflixie, fotografią ulubionego fotografa czy książką. Nas zachwycił nowy, debiutancki album zespołu SONAR – „Pętle”. Zapytaliśmy Lenę Osińską (wokale) i Łukasza Stachurko (połowa duetu RYSY), co im ostatnio zamąciło w głowach i, o dziwo, nie są to zachwyty muzyczne.
„Pętle” to triphopowy mrok i klasyczny sznyt instrumentalny w połączeniu z nowoczesną produkcją oraz wyjątkowo aktualne teksty do trzynastu utworów, które przede wszystkim warto sprawdzić na żywo, bo SONAR powstał głównie z myślą o koncertach!
Lena:
Ostatnio moje nowe, pragmatyczne podejście do konsumpcji kultury sprawiło, że mocno ograniczyłam liczbę, wcześniej nałogowo przeze mnie pochłanianych seriali, filmów i książek. Coś, co nie przynosi mi inspiracji, nie zmienia mojego sposobu myślenia, czy zwyczajnie nie poprawia mi humoru, ląduje z powrotem na półkę. Na szczęście biografie nie zawodzą mnie nigdy i tak jak śpiewam w jednej z naszych piosenek, czytam je jak poradniki. W tym tygodniu nie mogłam się oderwać od autobiografii Nikoli Tesli, zatytułowanej „Moje wynalazki”. Najbardziej urzekły mnie w niej opisy jego procesu twórczego. Tesla każdy swój wynalazek najpierw widział oczami wyobraźni, co do najmniejszego szczegółu. Korzystał ze swoich projektów już w głowie, sprawdzając czy dany pomysł zadziała jeszcze przed zbudowaniem prototypu. Co ważniejsze, był przekonany o tym, że wszystkie pomysły odbiera od jakiegoś zewnętrznego źródła (chociaż słowa „Bóg” nigdy nie użył). „Moje wynalazki” to według mnie pozycja obowiązkowa dla tych, których fascynuje siła wyobraźni i wizualizacji.
Łukasz:
Jako że jesień sprzyja oglądaniu filmów, moje zachwyty minionego tygodnia skupione były wokół kinomańskiej natury mojej osobowości. Pierwszym z nich, jest austriacki „Ich Seh, Ich Seh“ (Widzę, widzę). Zachwycił mnie estetyką, klimatem oraz fabułą. Ponadgatunkowe arcydzieło ze wstrząsającym, ale też ujmującym pięknem obrazu, które na długo pozostaje w pamięci. Drugim filmem są natomiast polskie „Wszystkie Nieprzespane Noce“, czyli jeden z niewielu współczesnych filmów mówiący o młodym pokoleniu i mówiący jego językiem. Pięknie sfilmowana, pozornie błaha historia dwóch ziomków, którzy bujają się po mieście. Film Marczaka zachwycił mnie swoją bezpretensjonalnością, wyluzką i doskonałą realizacją. W przeciwieństwie do widowni na Sundance Film Festival film, nie został aż tak ciepło przyjęty przez naszą lokalną widownię. A szkoda.