Szkocka wyprawa
Kiedy powiedziałem moim znajomym, że w letnie wakacje chcę pojechać do Szkocji, wszyscy pukali się w czoła. Na północ? Zimno i szaro, mówili. Najgorszy pomysł! Nie odpoczniesz, mówili. Tylko jeden Piotr powiedział: Dobrze, jedziemy!
Zdarza mi się pomylić, ale nie było to tym razem. Po cichu czułem, że wiem co robię. Pociągiem pokonuję najczęściej trasę Poznań-Warszawa, a wysp w moim życiu odwiedziłem może cztery. Mogę jednak stanowczo powiedzieć, że trasa West Highland Line, która prowadzi z Glasgow nad poszarpany szkocki brzeg Oceanu Atlantyckiego, z pewnością jest jedną z najpiękniejszych tras kolejowych na świecie. A wyspa Skye, na którą następnie popłynęliśmy jest jedną z najbardziej malowniczych wysp świata. Przez kilka dni była naszym domem, niezbyt przyjaznym, smaganym wiatrem i deszczem.
(zobaczcie galerię zdjęć)
Pierwszego dnia rano chcieliśmy wypożyczyć rowery i pojechać ze stolicy wyspy na jej wschodnim brzegu, do latarni morskiej Neist Pont położonej na zachodzie. Właściciel wypożyczalni powiedział stanowczo: „It’s not going to happen”. Tylko wewnętrzny upór i pragnienie zobaczenia pięknych widoków pozwoliły nam przetrwać tę 90-kilometrową wyprawę. Mimo wiatru wiejącego z prędkością 80 km/h, mimo co chwila padającego deszczu i dużych różnic w wysokości terenu, było warto.
Każda kolejna wyprawa była poznawaniem wyspy, jej niesamowitej różnorodności i bogactwa. Deszcz, który orzeźwiał, wiatr, który osadzał na ustach nieco morskiej soli, zapach lasu, wrzosy spotykane na każdym kroku, sprawiały, że wyspa była jeszcze bardziej realna, pochłonęła nas niemal całkowicie.
(zobaczcie galerię zdjęć)
Więcej zdjęć z podróży Piotrka Lasika znajdziesz na jego tumblerze!
Whisky z destylarni Talisker, świeże ostrygi serwowane w budce z blachy falistej, chipsy o smaku haggis, czy opryskana wszędobylskim octem, nieśmiertelna ryba z frytkami, jedzona na nadbrzeżu Portree, sprawiały, że mogliśmy Szkocję poznać jeszcze bardziej, bliżej. Każdy jej fragment był inny od tych, które widzieliśmy dotychczas. A wysokie klify monumentalnie spoglądały na nas z wysoka.
(zobaczcie galerię zdjęć)
To był dobry moment. Szkocja tętniła letnią, soczystą zielenią, a z drugiej strony, gdzieniegdzie przebijały już kolory jesieni. Gdy wchodziliśmy na Bena Nevisa – najwyższą górę Wielkiej Brytanii, rozpościerały się przed nami niesamowite widoki. Pustkowia wrzosowisk towarzyszyły nam, gdy spędzaliśmy ostatnią noc w małym domku, na brzegu Loch Ossian. Takie chwile pamięta się do końca życia. Trwają one także dzięki zdjęciom, które wraz z moim przyjacielem robiliśmy podczas naszej podróży. Wszystkie zapisane na kliszy, dzięki starym, niezawodnym analogowym aparatom.
(zobaczcie galerię zdjęć)
Więcej zdjęć z podróży Piotra Ptaka znajdziesz na jego tumblerze!