Hit the Road with Oly.
Przepytała: Kasia Wójcik
Odpowiada: Oly.
Dla większości z nas czasy nagrywania płyt CD minęły bezpowrotnie, ale czy wyobrażacie sobie wyjazd bez ulubionej playlisty stworzonej do radosnego fałszowania? Bez możliwości odcięcia się od pasażerów w zatłoczonym pociągu? Nie? My też nie! A czy sami muzycy? Nowy numer magazynu #PODRÓŻ zainspirował nas, by przepytać kilka polskich zespołów i dowiedzieć się, czym jest dla nich „muzyka drogi”, skomponować razem playlistę i oczywiście porozmawiać o podróżach i trasie koncertowej.
——
Wczoraj o tej porze byłam…?
W pociągu, w drodze powrotnej do Warszawy. Kilka dni wcześniej Fismoll zaproponował żebym gościnnie wykonała z nim utwór „The Healing” na koncercie w Mediatece w Tychach.
Co najbardziej lubisz w podróżach?
Lubię patrzeć, obserwować. Każde nowe miejsce, krajobraz, architektura, twarze ludzi i ich zachowania są dla mnie ogromną inspiracją. Podczas każdego, najkrótszego nawet, wyjazdu staram się chłonąć każdy szczegół otoczenia, robię zdjęcia. W ten sposób tworzą się nowe historie, wspomnienia, powiększam swój bagaż doświadczeń. Jest to dla mnie coś naprawdę bezcennego.
Jakie najdziwniejsze/najciekawsze pamiątki przywiozłaś z wakacji/trasy?
Lubię zbierać różne, najczęściej małe, dziwne przedmioty. Dziwacznie powykrzywiane patyki, ziarna kakaowca, które dostałam od staruszka na Dominikanie – pamiętam, że były z jego ogrodu i rozcierał je z cukrem i masłem, i częstował taką prowizoryczną „czekoladą”, skrawki plakatów rozwieszonych na ulicach, śrubki, małe figurki, zasuszone rośliny. Kiedyś z wakacji przywiozłam wyszczerbioną płytkę ceramiczną w kolorze lapis lazuli. Leżała na ulicy. Ale zdecydowanie najciekawszą pamiątką – pewnie na całe życie, będzie blizna od poparzenia przez meduzę.
Co zawsze pakujesz ze sobą?
Przede wszystkim ipoda z muzyką – playlisty specjalnie stworzone na wyjazd. I aparat. Nie wyobrażam sobie wyruszyć bez tych rzeczy w dłuższą podróż. Oprócz tego notesy, szkicowniki i jakąś książkę.
Masz za sobą podróż marzeń? Jeśli tak, gdzie się odbyła? Jeżeli nie, jakie to miejsce?
Każda podróż jest dla mnie spełnionym marzeniem. Nie umiem usiedzieć w miejscu i dopiero „w drodze” czuję, że żyję naprawdę. Ciągle stwarzam sobie powody do wyjazdów. Zdecydowanie jednak wyjątkowym doświadczeniem były dla mnie trzy tygodnie na Dominikanie. Miałam okazję naprawdę poznać tę wyspę z niemal każdej strony, zobaczyć życie ludzi w miastach, dużych kurortach ale też w maleńkich rybackich wioskach czy w wioskach w głębi wyspy. Każdego dnia poznawaliśmy nowe miejsca, kulturę, zwyczaje mieszkańców, ich codzienne życie. Kąpałam się w wodospadzie Jimenoa Uno, gdzie kiedyś kręcono Jurassic Park. To był niesamowity czas. Nie obyło się też bez kilku niebezpiecznych incydentów czy wizyty w szpitalu – ale takie przygody najbardziej zapadają w pamięć.
Czego słuchasz w trasie?
Przed każdym wyjazdem tworzę playlistę z nową muzyką. Potem słuchając jej po powrocie do domu przypominają się wszystkie obrazy i zdarzenia. Muzyka wzmacnia proces przeżywania.
5 utworów idealnych na podróż to…?
Arcade Fire – No cars go
Agnes Obel – Riverside
The Raveonettes – Recharge & Revolt
Grizzly Bear – Yet Again
M83 – Midnight City
Za kim i za czym tęsknisz w trasie?
Czasem za rodzicami, przyjaciółmi – chociaż cieszę się, że ludzie z którymi koncertuję są mi również bardzo bliscy, więc dzięki temu tęsknię zdecydowanie mniej. Poza tym za swoim pokojem, który jest moją „bazą”, miejscem wyciszenia i odcięcia od całego zamieszania.
Które miejsce w Twojej rodzinnej miejscowości każdy powinien zobaczyć?
Cała okolica jest piękna, leży w obrębie trójkąta turystycznego Puławy-Kazimierz Dolny-Nałęczów, w pobliżu Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Każdy skrawek tego miejsca jest dla mnie piękny, chyba nie potrafię wybrać jednego miejsca.
Twoje ulubione miejsce do tworzenia to?
Mój pokój w rodzinnym domu.