W szoku, w Shoku
Tekst i zdjęcia: Redakcja
Do restauracji Shoku trafiliśmy w zimowe, szare popołudnie. Może Wam się wydawać, że do Shoku nie do końca jest wam po drodze. My też mieliśmy przez chwilę takie wrażenie, gdy odkryliśmy, że knajpa ukryta jest wśród wolskich biurowców. Obawy były jednak zbędne – spacer z Metra Rondo Daszyńskiego nie zajął nam nawet pięciu minut. A wybrać się do Shoku warto!
Przestronne wnętrze zadowoli zarówno pracownika okolicznych korporacji (jest schludnie i elegancko), jak i miłośników sztuki (na ścianach wiszą prace Pawła Jońcy).
Zabraliśmy się za przystawki. Spróbowaliśmy hitu restauracji czyli sushi roll w Shoku, wegańskich pierożków gyoza, carpaccio z serioli i łososia, korroke czyli krokieta z nadzieniem z krewetek (nieco mdły w smaku, zyskuje po zamoczeniu w słodkim sosie) i beef tataki – wszystko świeże i pyszne w dużej rozpiętości cenowej (od 15 do 39 zł).
Następnie wjechały dania główne. Najbardziej smakował nam burger. – Burger?!, zapytacie, przecież już prawie na każdym rogu ulicy można w Warszawie zjeść burgera! W Shoku podają burgera bulgogi czyli z wołowiną przyrządzoną na sposób tradycyjny dla Koreańczyków. Niebo w gębie. Polecamy też warzywa i krewetki w tempurze z pysznym gęstym sosem. Stek z łososia też był niczego sobie.
Do Shoku niewątpliwie warto się wybrać! Różnorodność dań zachwyca, ceny nie zrywają kapelusza z głowy, a stare i dobrze znane już smaki podane w nowych wydaniach pozostawią was w szoku (pozytywnym!) na długi czas!