Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

IMG_6200

Rozmawiał: Mateusz Bzówka 

Zdjęcia: Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki

Już tylko do końca stycznia, w warszawskiej Zachęcie można oglądać wystawę Sztuka w naszym wieku, która jest wynikiem współpracy Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki oraz Fundacji Sztuki Polskiej ING. Na kilka dni przed zamknięciem rozmawiam z jej kuratorami – Szymonem ŻydkiemRafałem Dominikiem. Do czytania polecam puścić utwór, który wrzuciłem poniżej – to piosenka z filmiku zapowiadającego wystawę.

No i co my tu mamy?

Szymon: Ta wystawa to taki “przewodnik po sztuce współczesnej dla zdezorientowanych”. Każdy z trzech bloków tematycznych, rozdziałów dotyczy innego problemu, zagadnienia czy stereotypu związanego ze światem sztuki, jej odbiorem i używaniem w życiu codziennym.

Rafał: To taka przebieżka przez sztukę. I jest to raczej sprint niż długi dystans. Jednak staraliśmy się żeby treściowo i problemowo była dosyć napakowana.  

Jakie zagadnienia poruszacie?

Szymon: Pierwszym jest artysta, kolejnym dzieło, a ostatnim jest świat. To trzy zagadnienia, które wydały się nam węzłowe. Pozwalają rozpocząć wycieczkę a w dalszej kolejności zachęcić do bardziej szczegółowych poszukiwań.

Rafał: Jednocześnie są to trzy punkty, które najbardziej zdają się być nacechowane stereotypami. I to stereotypami dosyć negatywnymi.  

IMG_6338

Do kogo skierowana jest ta wystawa?

Rafał: Kierujemy ją raczej do ludzi spoza świata sztuki niż zawodowców, kuratorów czy galerzystów. Chcieliśmy w taki sposób opowiedzieć o sztuce, żeby każdy mógł nie tylko ją zrozumieć, ale również dowiedzieć się po co robi się sztukę, po co się ją kolekcjonuje czy kupuje i co sprawia, że coś jest sztuką a coś nią nie jest.  

Szymon: Stąd chociażby ten pierwszy, wprowadzający w tematykę wystawy element architektoniczno-wizualny – zielona ściana, która jest formą takiego wielkiego, przeskalowanego, internetowego mema odpowiadającego na pytanie – CO ROBIĄ ARTYŚCI? Poniżej pojawiają się odpowiedzi na to pytanie: według rodziców i obrazek, według społeczeństwa i obrazek, według przyjaciół itd. To bardzo znany schemat! Powstało kilkadziesiąt wersji tego mema, a każda dotyczyła innej profesji. Do naszego mema wykorzystaliśmy jednak prawdziwe dzieła sztuki, pochodzące z kolekcji Zachęty i Fundacji Sztuki Polskiej ING, które najlepiej, według nas, ilustrowały współczesne stereotypy odnoszące się do artystów.  

Zarówno dla wytrawnego, jak i mniej wytrawnego znawcy sztuki, ale jednak zorientowanego w jej historii i tym co dzieje się z nią dzisiaj, nasz wybór będzie mniej lub bardziej oczywisty. Jednak dla osoby, która jest naszym programowym odbiorcą, umiejscowienie tych poszczególnych dzieł w jakimś porządku chronologicznym, nie mówiąc już o przyporządkowaniu do prac nazwisk ich autorów, nie jest już tak łatwe.

Rafał: Pod pracami z premedytacją nie zawiesiliśmy tabliczek z informacjami co to za dzieło, kto jest jego autorem czy autorką i kiedy powstało. Chcieliśmy przez to sprowokować sytuację, w której dzieło sztuki staje się czystą ilustracją. To trochę tak, jak w podręczniku. 

Stawiamy wszystkie media, wszystkich artystów na jednym poziomie, nie wartościujemy, zauważamy obecność ale pokazujemy różnice. Stąd też ta instalacja, rzeźba przedstawiająca ideę realizmu w sztuce, jego rozwój od malowideł naściennych przez obrazy, następnie fotografie, aż po obiekty tupu ready-made.  

Co miało na celu zestawienie prac Magdaleny Abakanowicz i Sławomira Pawszaka z playlistami?

Szymon: Chcieliśmy zastanowić się nad sytuacją, w której dzieło sztuki obedrzemy z całej tej narracji, którą nakładają na nią kuratorzy i zaczniemy postrzegać je tak jak utwory muzyczne, lecące gdzieś w tle kolejne tracki na playliście. Słuchając piosenek nie zastanawiamy się nad ich głębokim przekazem, co nie znaczy, że go nie ma.

Rafał: Chcieliśmy uzyskać sytuację, w której te prace zostaną odebrane nie przez pryzmat ich treści i naddanych sensów, tylko bardziej zmysłowo i wrażeniowo. Praca Abakanowicz – włochata i ciemna kojarzy nam się z cięższym, heavy metalowym brzmieniem. Praca Pawszaka jest zdecydowanie bardziej minimalistyczna i “wczuta” – pasowała nam do klimatu elektro czy spokojniejszego techno. Jeśli ludzie nie podważają tych dwóch, ZUPEŁNIE różnych typów muzyki, są w stanie zaakceptować ich obecność i to, że ktoś się może świetnie przy nich bawić to dlaczego nie akceptują takich minimalistycznych obrazów? Może gdyby chłopaki w dresach z dyskoteki w Mielnie mieli więcej śmiałości by wejść w ten klimat, odkryliby, że bardziej pasuje do nich ekspresyjna abstrakcja niż galopujące po łące konie.    

Szymon: Analogię muzyki i sztuk wizualnych ciekawie zinterpretował Tymek Borowski. Powiedział, że wystawa jest jak płyta, a każde dzieło sztuki to jeden kawałek. Niektóre piosenki bardziej wpadają w ucho, są bardziej catchy, ale to tylko pierwsze wrażenie. Bo gdy zaczniesz zasłuchiwać się w tej piosence dłużej, zaczniesz ją rozkminiać i rozkładać na czynniki pierwsze analizując rytm czy interpretując tekst, może się okazać że początkowo fajny utwór wcale nie jest już tak dobry jak wydawał się początkowo. Ta analogia działa w dwie strony. Analizując pewne prace estetycznie, początkowo powierzchowne zainteresowanie może pchnąć cię głębiej w poszukiwania i zaczynasz więcej czytać, więcej poznawać a koniec końców więcej rozumieć. Co oczywiście nie oznacza, że musisz to dzieło akceptować, możesz je równie dobrze odrzucić – ale wtedy odbywa się to świadomie.

IMG_6203

Ta wystawa jest wynikiem swego rodzaju partnerstwa publiczno-prywatnego. Tak jak już wspominaliście, prace pochodzą z kolekcji dwóch instytucji: Zachęty i Fundacji Sztuki Polskiej ING. Na czym polega fenomen tej współpracy?

Szymon: To bardzo długa historia. Fundacja istnieje od piętnastu lat i od samego początku jest związana z Zachętą. To jest przykład takiej modelowej współpracy, tego jak to może wyglądać i dobrze działać na głębszym poziomie. Ta współpraca nie opiera się na jednostronnych, pieniężnych transferach. Zespół Zachęty doradza zespołowi Fundacji przy wyborach i zakupach, mówi w jaki sposób tworzyć kolekcję i jak ją rozwijać. W drugą stronę działa to podobnie: zespół specjalistów od banków czy prawnicy również pełnią rolę głosu doradczego, są to osoby o niezwykle wyspecjalizowanej profesji i konkretnych umiejętnościach. Wszystkie dokonywane przez Fundację zakupy są jednocześnie przepisywane na Galerię i w razie sytuacji, w której Fundacja zostanie rozwiązana wszystkie dzieła sztuki trafią do zbiorów Zachęty na własność.

To porozumienie pomogło podczas pracy nad wystawą?

Szymon: Dało nam duże pole manewru. Praca nad wystawą była o tyle łatwiejsza, że nie mieliśmy dwóch zupełnie różnych, niepołączonych ze sobą kolekcji, które na siłę musieliśmy połączyć. Między tymi zborami istnieje pewna głębsza więź, jakaś kontynuacja, jeden pomysł na budowanie kolekcji.

A jaki był klucz doboru prac? Oczywiście oprócz klucza tych trzech rozdziałów, które wciąż pozostają dosyć pojemnymi pojęciami.

Rafał: Chodziło nam o jak najlepsze zilustrowanie poruszanych na wystawie problemów. Wybraliśmy te prace, które wydały nam się najlepsze i najciekawsze do pokazania. Bardziej myśleliśmy zadaniami, mniejszymi zagadnieniami w poszczególnych rozdziałach. Wychodziliśmy od jakiegoś zagadnienia np. ciekawa technika malowania, i dopiero wtedy dobieraliśmy pasujące, według nas, dzieło sztuki.    

To dosyć autorskie podejście, nie staraliście się w tych wyborach silić na jakiś specjalny obiektywizm!

Szymon: Nie myśleliśmy o nazwiskach czy tradycyjnym zestawieniu prac, w wyniku którego czytamy je na nowo i odkrywamy nowe znaczenie. Potraktowaliśmy te wszystkie rzeczy jak taki zestaw pomocy dydaktycznych. Tak jak w szkole, gdy masz rycinę z przekrojem przez przełyk.

Rafał: Dopiero po dokonanym wyborze, gdy zestawiliśmy wszystkie prace na jednej kartce, okazało się, że wyszedł z tego totalnie dziwny mix różności. Gdyby to była klasyczna wystawa, myślę że mogłoby to wyjść dosyć słabo. Dużą rolę odgrywa tutaj sposób ekspozycji – to dzięki niemu, mimo wszystko, nie ma chaosu. Prace zostały w przemyślany sposób rozmieszczone. Tylko w ostatniej sali zostały powieszone w tak bliskich zestawieniach, przez co tworzą taką “wystawę w wystawie”. Jednak równie dobrze mogłyby to być zupełnie inne prace, byleby równie dobrze ilustrowały poruszane problemy.

IMG_6331_kadr

Co zobaczymy w drugiej sali?

Szymon: Tutaj skupiliśmy się na interpretacji dzieła sztuki. W temat wprowadza mural Rafała, który ilustruje co robi artysta zanim namaluje obraz, a robi bardzo wiele rzeczy! Dzieło sztuki to tutaj taki koncentrat doświadczenia, czasu, inspiracji, rozmów i obserwacji. W tej sali rozbieramy dzieła sztuki na czynniki pierwsze. Z tym, że nie interesowało nas dochodzenie do odautorskiej prawdy a nasza interpretacja bazująca na spostrzegawczości. Nie za bardzo interesowały nas pierwotne intencje, które kierowały poszczególnymi artystami przy pracy natomiast odbiorcom proponujemy, jedną z wielu, strategię działania z obrazem.   

Rafał: Mimo, że nie staraliśmy się trafiać w klucz autora to jednak często nasze interpretacje pokrywały się, przynajmniej w jakimś stopniu, z intencjami artystów. Prace, które wybraliśmy są bardzo komunikatywne, daje to pole do popisu. Mimo, że samo robienie tych przestrzennych wizualizacji i zestawień było super interesujące to jednak nie mieliśmy pewności, że ten zabieg się uda. To był nieco ryzykowany eksperyment, ten sposób mówienia o sztuce.

Spłaszcza znaczeniowość i odziera z “sacrum”.  

Rafał: Tak, w zasadzie tak. Tą salą chcieliśmy pokazać, że nawet pozornie trudna sztuka, tak na prawdę taką nie jest, nie mówi o czymś co jest dalekie i niedotykalne, nie mówi o absolucie, transcendencji czy niematerialności. Zazwyczaj są to rzeczy, mniej lub bardziej złożone, ale do pojęcia. Wychodzimy z założenia, że wszystko jest do zrozumienia i wytłumaczenia. Jednak nie oznacza to, że odzieramy pracę z sacrum, albo że spłaszczamy znaczenia: można komuś coś wytłumaczyć używając metafor, porównań, zachowując przy tym delikatność i złożoność tematu o którym się mówi.

I ostatnia sala, sala świata sztuki.

Rafał: Ostatnią salą staramy się odpowiedzieć na pytanie po co jest ta sztuka, jakie jest jej miejsce w świecie. Wykorzystaliśmy do tego celu metaforę zamkniętego obiegu wody w naturze. Porównaliśmy tutaj wodę do sztuki a cały system/obieg do bardzo pojemnego pojęcia kultury. Woda-sztuka posiada różne fazy: poszukiwanie nowego, awangardyzowanie się artystów; skraplanie i rozprzestrzenianie w coraz szerszym kręgu zainteresowanych; popularyzacja, dzieło w obiegu galeryjnym, docenienie, muzeifikacja,  wejście do kanonu; wejście do popkultury, gdzie staje się inspiracją dla mniej lub bardziej udanych przedmiotów codziennego użytku sprzedawanych chociażby w dyskontach. Niektóre rzeczy na pewnym etapie spadają w dól/nie wpadają do głównego obiegu/wsiąkają w ziemię, ale pozostają spadkobiercą estetycznym/ideowym pierwotnych założeń. Można powiedzieć, że trafiają do undergroundu, przez co użyźniają kolejny cykl i artysta może się tymi niby-odpadami po jakimś czasie, na nowo zacząć inspirować. Jest to po trosze życzeniowe myślenie, ale też w jakimś stopniu jest ono wynikiem naszych obserwacji.

IMG_6530

Ściana za makietą ma być wizualnym potwierdzeniem tego obiegu?

Rafał: Tak. Zestawiamy tutaj dzieła sztuki z rzeczami, które kupowaliśmy w sklepach. To połączenie nie występuje zbyt często w proporcji 1:1, ale mimo wszystko w bardzo obrazowy sposób pokazuje, jak te zjawiska na siebie oddziałują, jak pewne pomysły z czasem wracają w zupełnie nowych odsłonach i w zupełnie nowych przedmiotach.  

Szymon: Te łącznie dwadzieścia dwa przedmioty to jedenaście dzieł sztuki i jedenaście rzeczy codziennego użytku: buty, pościel, dywan czy myszka do komputera. Wszystkie w jakiś sposób, wizualny lub ideowy, do siebie pasują. To jest taki ruch w dwie strony: od sztuki do życia i od życia do sztuki. Naszym zwiedzającym proponujemy jakiś rodzaj zabawy – zachęcamy, aby wyostrzali swoje zmysły do dostrzegania pierwiastka sztuki w tym co nas otacza i inspirowali się sztuką w codziennym życiu.

Rafał: Mamy trochę takie przeczucie, że powoli dochodzimy do momentu, w którym najciekawsze rzeczy zaczynają się dziać w galeriach handlowych a nie w galeriach sztuki. Powodów takiego obrotu spraw może być wiele, chociażby to że galerie sztuki są swego rodzaju laboratoriami – nie można oczekiwać gotowych produktów w miejscu gdzie są prowadzone eksperymenty, często nieudane lub niedoceniane.

IMG_6516

Wystawę można oglądać do 31 stycznia. Planujecie coś specjalnego na jej zamknięcie?

Szymon: W Zachęcie niczego spektakularnego nie planujemy. Wystawa jednak wyruszy w trasę. Odwiedzi między innymi BWA w Katowicach.   

Rafał: W ramach wystawy odbyło się kilka warsztatów i oprowadzań kuratorskich – między innymi Bogny Świątkowskiej, Iwa Zmyślonego czy Dawida Radziszewskiego. Dodatkowo, w tamtym tygodniu została wydana również książka “Sztuka w naszym wieku”, która w założeniu ma być takim elementarzem, podręcznikiem do tej wystawy w formie pytań i odpowiedzi. Pytania zadali pracownicy ING a odpowiedzi udzielili im specjaliści, kuratorzy i krytycy, historycy sztuki. Poprosiliśmy ich jednak, aby udzielone odpowiedzi nie były napisane gęstym od pojęć, żargonowym językiem. Zależało nam na tym, aby książka, tak jak wystawa, była dostępna dla wszystkich.