Polskie tkaniny jak dzikie zwierzęta
Zdjęcia: materiały prasowe
ESTby ES. – marka, która od wielu lat buduje rynek niezależnej mody w Polsce stawia na rzemiosło. Kampania kolekcji wiosna-lato 2015 została zrealizowana w zakładzie tkackim. Dlaczego? Gosia Sobiczewska, projektantka i właścicielka marki chce podkreślić przywiązanie do polskich tkanin, z których głównie produkuje oraz do porządnego polskiego rzemiosła, na którym opiera się praca nad każdą kolekcją. Autorką zdjęć jest Zuza Krajewska, za kreację odpowiada Robert Kiełb
——Marta Mach: Komu powierzasz wykonanie swoich kolekcji?
Gosia Sobiczewska: Od lat współpracuję z łódzką pracownią Paparo. Dokładnie pamiętam, jak długą drogę przeszłam by ją znaleźć, ile po drodze spotkałam osób, z którymi już nie pracuję. Tym bardziej doceniam tę współpracę i pielęgnuję ją. Jest to rodzaj bardzo osobistej relacji opartej na zaufaniu i zrozumieniu oraz chęci wzajemnej wymiany doświadczeń. Porozumienie jest ważne szczególnie, gdy, tak jak w moim przypadku, dużo pracuje się na odległość. O tym jak świetny system wypracowaliśmy z Paparo przekonałam się, gdy w chwili nawału zamówień musiałam skorzystać z zewnętrznego konstruktora. I choć polecono mi najlepszego z najlepszych – współpraca nie udała się zupełnie. Zabrakło właśnie tej „chemii”.MM: Jak dobierasz materiały? Czym kierujesz się w wyborach?
GS: Jest kilka kategorii wyboru: jeśli chodzi o gładkie to najczęściej korzystam z tych już sprawdzonych, które najbardziej lubią moje klientki. Szukam tylko wśród nowych kolorów lub faktur. Ostatnio fascynują mnie efekty „puchnięcia”. Z wzorzystymi materiałami jest jak z oswajaniem dzikiego zwierza. Dookoła tych „upatrzonych” krążę czasem kilka miesięcy. Robię im zdjęcie i potem długo analizuję. Wybieram intuicyjnie, ale w sposób „zaprogramowany” – o ile intuicję da się zaprogramować (śmiech). Przed każdą nową kolekcją robię mnóstwo notatek i mini szkiców – staram się tak poukładać je w głowie, by w chwili wyboru móc włożyć materiał do szuflady konkretnego projektu. Choć często jest odwrotnie – deseń sam mówi w jakiej konstrukcji będzie mu dobrze. I wiem, że będę musiała go posłuchać. Równie ważne są dla mnie skład materiału i jego eksploatacja. Ostatnim etapem wyboru są „pułapkowe testy konsumenckie” – tak je nazywam. Po uszyciu pierwowzorów staram się, by wpadły w oko przemykającym gdzieś kobietom – obserwuje ich reakcję. Cóż… często hitem okazują się te, które budziły najwięcej moich wątpliwości.MM: ESTby ES. stawia zatem na tradycyjne krawiectwo.
GS: Tak. I być może dlatego bliżej mi sercem do współpracy z pracownią niż ze szwalnią. Przy mniejszych produkcjach lepiej sprawdza się takie działanie, w którym można lepiej przyjrzeć się każdemu modelowi. A także więcej eksperymentować. Choć jest to oczywiście bardziej kosztowne. Tradycję rzemiosła udało się uchwycić w ostatniej kampanii. Jej inspiracją był nowoczesny romantyzm i kobieta: w mieście, na ulicy, w pracy. Całość nabrała jeszcze większego znaczenie właśnie dzięki atmosferze sesji zdjęciowej, którą udało się zrealizować w zakładzie tkackim.