Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

tove_opowiadania_1

Tekst: Dag­ma­ra Ole­siń­ska 

Chcę opo­wie­dzieć Wam o „Wia­do­mo­ści” To­ve Jans­son. Jest tyl­ko je­den pro­blem – zu­peł­nie brak mi słów, my­śli w gło­wie ukła­da­ją się w im­pre­sjo­ni­stycz­ne ob­ra­zy… ale to do­brze! Jak czy­ta­my w przed­mo­wie do książ­ki: „Ri­chard Ford po­wie­dział o opo­wia­da­niach Ali­ce Mun­ro, że są mi­strzow­skie, ale ni­cze­go z nich nie pa­mię­ta. Po­dob­ne są­dy wy­gła­sza­no na te­mat opo­wia­dań To­ve Jans­son: że li­czy się w nich at­mos­fe­ra, a nie in­try­ga, ję­zyk, a nie wy­da­rze­nia” – te sło­wa mo­gły­by po­słu­żyć za ca­łą re­cen­zję, ale mo­że uda mi się na­pi­sać coś wię­cej.

W świa­do­mo­ści wie­lu Po­la­ków jesz­cze do nie­daw­na To­ve Jans­son ist­nia­ła je­dy­nie w szu­flad­ce pod ty­tu­łem „Mu­min­ki”. Au­tor przed­mo­wy Phi­lip Te­ir współ­czu­je ta­kim oso­bom, co jest dość dra­stycz­nym sfor­mu­ło­wa­niem, bo prze­cież przy­go­dy ma­łych trol­li to ar­cy­dzie­ło. Bez wąt­pie­nia jed­nak war­to się­gnąć po ty­tu­ły To­ve dla do­ro­słych. „Wia­do­mość” to zbiór opo­wia­dań, któ­ry wy­da­je się być swo­istą au­to­bio­gra­fią ar­tyst­ki. To ona sa­ma sta­ran­nie wy­se­lek­cjo­no­wa­ła tek­sty, któ­re ma­ją się w tej książ­ce zna­leźć. Waż­ny jest tu­taj nie tyl­ko do­bór opo­wia­dań, ale rów­nież ich ko­lej­ność. Choć w środ­ku znaj­du­je­my róż­ne hi­sto­rie, z róż­ny­mi bo­ha­te­ra­mi, od­no­szę wra­że­nie jak­by to by­ła po­wieść, w któ­rej na pierw­szy plan wy­ła­nia się po­stać ar­ty­sty. Opo­wia­da­nia ukła­da­ją się w pe­wien chro­no­lo­gicz­ny ciąg, od dzie­ciń­stwa po­cząw­szy, po­przez nie­doj­rza­łą mło­dość aż po do­ro­słość i po­god­ną sta­rość.

Tak jak za­zna­czy­łam na po­cząt­ku, trud­no od­nieść się szcze­gó­ło­wo do tre­ści hi­sto­rii za­war­tych w książ­ce. Ma­gia pi­sar­stwa Jans­son w mo­im mnie­ma­niu za­wie­ra się w na­stro­ju, w ulot­nej chwi­li, w pro­sto­cie. Nie znaj­dzie­my tu­taj wiel­kich dra­ma­tów, krwa­wych scen, za­ga­dek kry­mi­nal­nych. Fa­bu­ła pły­nie po­wo­li i ota­cza czy­tel­ni­ka de­li­kat­nym wo­alem me­lan­cho­lii. „Wia­do­mość” to w teo­rii zbiór opo­wia­dań, ale dla mnie to zbiór fo­to­gra­fii, uryw­ków wspo­mnień, roz­ma­za­nych ob­ra­zów. Nie­sa­mo­wi­te, jak au­tor­ka po­tra­fi ma­lo­wać swo­je hi­sto­rie sło­wem. Ni­by czy­ta­my li­te­ry, wy­ra­zy, zda­nia, ale czu­je­my, że oglą­da­my ob­ra­zy.

W zbio­rze zna­la­zły się opo­wia­da­nia o ar­ty­stach, jak na przy­kład „Cór­ka rzeź­bia­rza”, „Wpaść na po­mysł” o per­fek­cjo­ni­ście, któ­ry wciąż i wciąż ma­lu­je to sa­mo drze­wo, by osią­gnąć do­sko­na­łość, czy „Czar­no-bia­łe”, któ­re­go bo­ha­te­rem jest ry­sow­nik, któ­ry by móc pra­co­wać mu­siał być zu­peł­nie sam, jest to też cie­ka­wy ob­raz mał­żeń­stwa, z za­ska­ku­ją­cym, za­baw­nym, ale też nie­co smut­nym za­koń­cze­niem. W pa­mię­ci szcze­gól­nie utkwi­ły mi opo­wia­da­nia „Ma­ły let­nik” – o nie­zno­śnym chłop­cu, któ­ry na la­to zo­stał za­pro­szo­ny przez pew­ną ro­dzi­ną, by za­miesz­kał z ni­mi na wy­spie, „Wie­wiór­ka” – opo­wia­da­nie o sa­mot­no­ści, ale i o trud­nej re­la­cji ko­bie­ty z je­dy­nym jej to­wa­rzy­szem – wie­wiór­ką wła­śnie. Po­le­cam też opo­wia­da­nia „Za­koń­cze­nie ro­ku”, któ­re choć jest bar­dzo pro­stą hi­sto­rią, to uwa­żam je za swo­isty hymn mło­do­ści oraz „Dom dla la­lek” o re­la­cjach w związ­ku dwóch męż­czyzn – ar­ty­stów. Po­ru­sza­ją­ce są rów­nież „Li­sty” i „Wia­do­mość”, któ­re są kom­pi­la­cją z pocz­ty, któ­rą To­ve Jans­son otrzy­my­wa­ła, nie ma tam ani sło­wa ko­men­ta­rza, ale do­sko­na­le wy­czu­wal­na jest myśl, ja­ką au­tor­ka chcia­ła prze­ka­zać w ten spo­sób.

Je­stem wiel­ką fan­ką „Wia­do­mo­ści” i To­ve Jans­son, któ­rej tek­sty to na­stro­jo­we opo­wia­da­nia-fo­to­gra­fie, ale jed­no­cze­śnie wiel­ka daw­ka ener­gii, dy­stan­su do sie­bie i do świa­ta, a tak­że bar­dzo spe­cy­ficz­ne­go po­czu­cia hu­mo­ru, któ­re mnie po pro­stu obez­wład­nia – po­zy­tyw­nie oczy­wi­ście.