Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

11015111_10205522357052753_4134941919789475509_n

 

Tekst: Danka Jaworek
Ilustracja: Beata Śliwińska

Zapamiętajcie te daty! 22 i 23 czerwca będziecie mieć niepowtarzalną okazję, by w warszawskim Teatrze Studio zobaczyć i posłuchać artysty, który dla wielu jest upragnionym, muzycznym Graalem. Flying Lotus, jeden z najciekawszych twórców alternatywnej muzyki elektronicznej, zagra dwa koncerty w ramach promocji najnowszego albumu You’re Dead, które dodatkowo wzbogacą spektakularne wizualizacje.

Dla tych, którzy znają twórczość Stevena Ellisona rekomendacja jest zbędna. Niech świadczy o tym fakt, że początkowo koncert miał być tylko jeden, a w ciągu doby na wydarzenie zapisało się na Facebook’u ponad trzy tysiące osób. W Polsce ostatni raz artysta gościł aż 6 lat temu na festiwalu Tauron Nowa Muzyka, więc nie ma wątpliwości, że miłośnicy wysublimowanego połączenia elektroniki, hip-hopu i jazzu czekali na tę wiadomość z niecierpliwością.

Najnowszy album You’re Dead, obfitujący w dźwięki rozwibrowanych saksofonów, perkusyjnych synkop czy żywiołowych werbli, to kolejny dowód na to, że jego muzyczna wyobraźnia nie zna granic. Ellison na swój piąty w karierze, długogrający krążek wybrał trudny, ale niezwykle dla niego ważny temat – nieuchronnej śmierci i tego, co być może czeka nas po niej. Płyta jednak w żadnym wypadku nie jest przygnębiająca. Znajdziemy na niej energiczne, hip-hopowe akcenty (Never Catch Me z fenomenalnym Kendrickiem), melancholijne, hipnotyczne rytmy toczące się wokół gospelowych wokali (Coronus, The Terminator), czy future-jazzowy galop perkusji, gitary i saksofonu (Moment of Hesitation).

Ciekawostką jest pojawienie się na krążku alter ego artysty, Captaina Murphy’ego. Rymując pod jego postacią Ellison oddaje cześć swoim zmarłym bliskim i przyjaciołom (The Boys Who Died In Their Sleep, Dead man’s tetris). A żywiołowe, szalone jazzowe jamy to przede wszystkim wspomnienie Alice Coltrane (która była ciotką FlyLo), a także tragicznie zmarłego w 2012 roku Austina Peralty.

Koncert Flying Lotusa uświetni dodatkowo wizualizacja przygotowana przez Strangeloop’a i Timeboy’a, z którymi artysta nie rozstaje się, odkąd wyruszył w trasę. Jak bardzo utalentowani są panowie, niech świadczy fakt, że współpracują z gwiazdami takimi, jak Radiohead, Bjork czy Madonna. Przygotowania do show można zobaczyć TU.

Jeśli więc:
– nie lubisz jazzu i nie chcesz przenieść się na kilka godzin w inny, muzyczny wymiar,
– nie kręcą Cię audiowizualne przedstawienia i nie chcesz zobaczyć najbardziej spektakularnego show tego lata
to zostań w domu, a potem żałuj, że Cię tam nie było.

W innym wypadku widzimy się w Teatrze Studio już za kilka dni!