Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Przepytała: Agata Napiórska

Co poniedziałek zmuszam jedną osobę do nadludzkiego wysiłku. Zadanie polega na tym, by wybrać jedną książkę, jeden film i jedną piosenkę, które w jakiś sposób są ważne dla ankietowanego. Może być to wybór podyktowany nastrojem chwili, może być tzw. życiówka. I trzeba uzasadnić.
gierszewski by pietrek

MACIEJ GIERSZEWSKI: bloger, redaktor, urlopowany poeta. Pisuje o komiksach, m.in. na ksiazki.wp.pl, Kolorowych Zeszytach oraz Alei Komiksu. Opublikował dwie książki z wierszami: Profile (Olsztyn 2006), Luźne związki (Poznań 2010). Prowadzi stronę na fb: Są komiksy dla dzieci oraz bloga o komiksach i picturebookach – Dybuk. Mieszka w Poznaniu.

Książka

Javier Marias, Serce tak białe, 2012.

Gdy myślę o najlepszej książce, jaką w życiu przeczytałem, to wbrew pozorom nie przychodzi mi do głowy żaden komiks. Znaczy one także się pojawiają, ale potem. Na pierwszych kilku miejscach okopały się powieści, które tkwią na szczycie od lat. Niewiele się zmienia w moim prywatnym „top 10”. Jednym tchem mógłbym wymienić pokaźny zestaw, ale Agata prosiła, abym wybrał tylko jedną sztukę. To nie jest łatwe zadanie. Ostatecznie decyduję się na „Serce tak białe” Hiszpana Javiera Maríasa. Dlaczego? Ponieważ mam słabość do książek, budujących spójną, wręcz równoległą, rzeczywistość, od których nie można się oderwać. Pamiętam, że ostatnie strony przeczytałem w pracy, ukryty w toalecie. Nie mogłem przerwać czytania, musiałem doczytać, a potem wymyślić dla szefa bajeczkę, że się spóźniłem, ponieważ uciekł mi autobus. No dobra, ale o czym to jest? O tym, że słowa to niebezpieczna broń, że należy na nie uważać i nie szafować prawdą. Bo ona jest niczym sztylet – jawnie, na głos wypowiedziana może zabić.

Javier-Marías-para-Jot-Down-port-2

Piosenka

River, Ibeyi, Ibeyi, 2015.

Profil na Last.fm podpowiada, że moją „życiówką” jest piosenka „Liliquoi Moon” Me’shell N’degeocello. Coś w tym jest. Zasadniczo słucham zwykle pań, lubię „jęczące Marty”. Mam tak, że jak się uprę na jakąś, to wciąż i wciąż jej słucham, aż do znudzenia. Obrabiam teraz debiutancką płytę duet Ibeyi, szczególnie upodobałem sobie piosenkę „River”. Chyba przede wszystkim z powodu frazy refrenu, która ma w sobie coś z religijnego transu: „Come to your river, / I will come to your river / I will come to your river”.

Film

Damien Chazelle, Whiplash, 2014.

Nie potrafię wybrać „życiówki”. Dlatego wybieram film, który w ostatnim roku zrobił na mnie największe wrażenie – „Whiplash”. Zwalił mnie z nóg, przycisnął do ziemi i długo nie mogłem się pozbierać. Oglądałem go na AFF we Wrocławiu, a potem jeszcze raz w Poznaniu. Na obu seansach miałem ciarki na plecach i spotniałe dłonie. Dawno żaden film nie wywołał we mnie takich silnych emocji.

Whiplash-5547.cr2