Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

sonar soul2

tekst: Kasia Wójcik

zdjęcia: materiały promocyjne

Warszawski producent i DJ Sonar Soul zadebiutował w 2001 płytą Namaste „Lot 76”, dzięki której miał okazję wystąpić w studiu im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce. Od tamtej pory udzielał się w wielu projektach, współtworzył między innymi Namaste Soundsystem, Confashion Orchestra czy Basalias, by jako Sonar Soul w sierpniu ubiegłego roku nakładem U Know Me Records wydać album Trip to A. Jego najnowszy projekt RYSY usłyszycie na żywo już w niedzielę w Warszawie. 

Kasia Wójcik: Zajmujesz się nie tylko muzyką, ale też projektowaniem, montażem video, aranżacją wnętrz i pewnie jeszcze niejedno pominęłam. Masz czas na słuchanie muzyki dla przyjemności?

Sonar Soul: W tym celu służy mi głównie samochód. Słucham w nim kaset magnetofonowych (tak – tych które można przewijać ołówkiem) lub podcastówmixclouda. Do moich ulubionych należą Tru Thoughts presents Unfold, Laid Back Radio oraz audycje prowadzone przez dwie osobowości BBC Radio 1, czyli Benji B i Annie Mac. Czasem odpalę też klasyczne radio – Czwórkę, Kampus lub Dwójkę. W domu zdarza mi się słuchać płyt winylowych, ale rzadko – coraz bardziej zaczynam cenić przebywanie w ciszy.

KW: Wszechstronność pomaga w komponowaniu? Te dziedziny jakoś się przenikają?

SS: W moim przypadku jest to bardzo pomocne. Odnoszę wrażenie, że fakt, że wróciłem do muzyki (przez kilka lat tworzyłem sporadycznie i głównie do szuflady) to właśnie efekt mojej przygody z projektowaniem wnętrz. Dobrze mieć deadline i wyznaczone warunki brzegowe. Projektowanie to ma, a tworzenie muzyki niekoniecznie, dlatego warto sobie takie warunki stworzyć samemu. Ma to znaczenie również na innych płaszczyznach. Dla mnie kreatywne działanie na różnych polach zapobiega nudzie i jest bardzo inspirujące. Ciekawe jest odkrywanie, jak pozornie różne dziedziny się przenikają. Często metody działania odkryte w jednej z dziedzin, doskonale sprawdzają się w drugiej.

KW: Pamiętasz konkretny moment, kiedy na poważnie zająłeś się muzyką?

SS: To był chyba moment kiedy w 2001 wraz z przyjaciółmi nagraliśmy album Namaste – Lot76, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony mediów. Nagrywając go nie mieliśmy pojęcia jak zostanie odebrany i nic nie planowaliśmy, ale w momencie kiedy okazało się, że ludzie chcą tego słuchać, poczułem, że może warto się tym zająć trochę bardziej „na serio”.

KW: Mógłbyś powiedzieć kilka słów o swoich pierwszych muzycznych krokach i wcześniejszych produkcjach?

SS: Sam początek to druga połowa lat 90, i fascynacja hip-hopem (technikami cut&paste) oraz techno. Pracowałem na demonstracyjnym programie, który nie miał opcji zapisywania projektu, ale przez bardzo długi czas brak tej funkcji zupełnie mi nie przeszkadzał. Miałem z przyjaciółmi hip-hopowo/eksperymentalny (chyba można to tak nazwać) skład West Clintwood i robiliśmy w nim wszystko, na co tylko mieliśmy ochotę. Część tych nagrań można znaleźć gdzieś w sieci. Potem było Namaste. Od 2007 istnieje Sonar Soul, a w tym roku pojawiły się RYSY.

 

sonar soul live4

KW: W jakim kierunku ewoluuje Twój styl muzyczny, jak szukasz własnego brzmienia?

SS: Jak już wspominałem, do kolejnych realizacji staram się podchodzić projektowo – z góry zakładając, w jakiej przestrzeni będę się poruszał. Jednocześnie staram się ustawić te „widełki” na tyle szeroko, żeby wybrane środki zapewniały wystarczająco wysoki poziom zabawy. Jeśli chodzi o samo brzmienie, to bardzo restrykcyjnie podchodzę do jakości materiału wejściowego. Używam wyłącznie sampli z płyt winylowych, wysokiej klasy syntezatorów i przetworników dźwięku. Sprzęt zgromadzony przez lata i doświadczenie umożliwiają mi realizowanie materiału bez zbędnych kompromisów (jeśli chodzi o jakość). Nawet jeśli niszczę dźwięk, to świadomie, przy użyciu najwyższej jakości urządzeń do tego przeznaczonych. Jestem mocno osadzony w latach 90. i samplingu, ale staram się przenosić je jako inspiracje do czasów współczesnych. Nigdy nie interesowało mnie robienie muzyki retro. Jeśli chodzi o nastrój moich produkcji, to płynie on bezpośrednio ze mnie. Uwielbiam poruszające melodie oraz melancholie. Lubię kiedy dźwięki tworzą w głowie obrazy, opowiadają historie. Styk popu i awangardy był zawsze miejscem, które fascynowało mnie najbardziej.

KW: Tytuł albumu inspiruje do spytania czy pracując na co dzień realizujesz zadania od punktu A do B, czy ważniejszy jest proces tworzenia i niespodziewane zwroty akcji?

SS: Droga i przygody, które mnie podczas niej spotykają, to coś, co pcha mnie do działania i fascynuje najbardziej. Domykanie projektów jest bardziej wymagające i zdecydowanie mniej ciekawe, jednak kończenie rzeczy z biegiem lat cieszy coraz bardziej i stwarza niezwykłe możliwości.

KW: Współpracujesz z licznymi artystami nie tylko w studiu, bo Paulina Przybysz i Rafał Dutkiewicz stale towarzyszą Ci na scenie. Czym różni się granie z nimi na żywo od tego, co słyszymy na płycie?

SS: Granie na żywo sprawia ogromną frajdę z uwagi na bezpośredni kontakt ze słuchaczem. Przywiązuję do niego ogromną wagę i setup koncertowy opracowuję zawsze oddzielnie pod kątem wyciśnięcia (z producenckiego przecież materiału) jak najwięcej żywej energii. Granie z Pauliną i Rafałem odpaliło na tyle fajnie, że produkcja nowego materiału będzie w jeszcze większym stopniu oparta na żywych instrumentach. Chciałbym, aby na płycie dało się poczuć namiastkę energii, która wyzwala się podczas grania na żywo. Ponadto koncerty są czymś w rodzaju poligonu doświadczalnego. Łatwiej ocenić potencjał kompozycji obserwując reakcje ludzi na koncercie.

sonar soul live3

KW: Jak zaczęła się Wasza współpraca? Gdzie spotkaliście się po raz pierwszy?

SS: Z Pauliną poznałem się dzięki Piotrkowi Skorupskiemu (aka Spisek Jednego). Piotrek poprosił mnie o realizację klipu dla Archeo – nowego projektu sióstr Przybysz, w którym muzykę tworzy właśnie Spisek i jego genialny skład Night Marks Electric Trio. W trakcie pracy nad video, mimochodem podesłałem Paulinie podkład do Let’s Dance. Spodobało się na tyle, że za tydzień podesłała gotowe wokale. Z Rafałem poznałem się przez wspólnych znajomych. Od bardzo dawna poszukiwałem perkusisty mającego doskonałe umiejętności, jazzowy rodowód i hip-hopową „wczówkę”. Zarówno Paulina, jak i Rafał (poza tym, że są niesamowicie zdolni) to fantastyczni ludzie, z którymi uwielbiam spędzać czas. To dla mnie niezwykle ważne, bo ta więź przenosi się na muzykę.

KW: Na Trip to A usłyszymy także inne wokalistki i wokalistów. Jak Ważna jest dla Ciebie kooperacja?

SS: Kooperacja jest dla mnie bardzo ważnym elementem tworzenia. Otwarcie na innych potrafi zaprowadzić w rejony, do których nigdy nie dotarłbym w pojedynkę. W ogóle najwspanialszą rzeczą płynącą z faktu tworzenia muzyki są niesamowici ludzie, których ciągle spotykam na swojej drodze.

KW: Współpracujesz sporo z Justyną Święś z The Dumplings, bardzo młodego, a już bardzo popularnego zespołu. Myślisz, że to w Polsce początek mody na nowe zespoły?

SS: Justyna jest młodym diamentem na muzycznej scenie. Łączy w sobie wiele cech, które składają się na sukces. Niezwykle wrażliwa i świadoma zarazem. Ma magiczną barwę i magnetyczną osobowość. Myślę że młodzi, którzy dochodzą teraz do głosu, są przede wszystkim wyzbyci wszelkich kompleksów. Równocześnie muszą być niezwykle ambitni i pracowici, żeby przebić się w zalewie wyrastających jak grzyby po deszczu bandów. Stara gwardia też czuje, że idzie nowe (i dobre) i nie może sobie pozwolić na zostawanie w tyle. Nie wiem czy to kwestia mody na nowe zespoły. Sądzę, że jeśli utrzyma się tak wysoki poziom muzyki tworzonej przez rodzimych artystów jak w ostatnim roku, to zacznie się po prostu moda na polską muzykę.

KW: Nad czym pracujesz teraz?

SS: Obecnie, wraz z moim serdecznym kumplem Wojtkiem Urbańskim, pracujemy nad projektem RYSY, w którym wokalnie udziela się właśnie Justyna. W marcu ukaże się winylowa EPka nakładem U Know Me Records, a w czerwcu możecie spodziewać się całego albumu. W kwietniu w tym składzie, zagramy kilka koncertów. Równocześnie z Rafałem i Pauliną pracujemy nad albumem Sonar Soul, który ukaże się jesienią 2015. Pracy jest dużo, bo wymarzyłem sobie kwartet smyczkowy, fortepian i akustyczną perkusję. Szkice wszystkich utworów już gotowe, jesteśmy na etapie domykania kompozycji, więc jest jeszcze sporo czasu, żeby materiał pograć na koncertach i solidnie dopieścić ze strony producenckiej.

KW: Kilka dużych festiwali za Tobą. Na której scenie chciałbyś wystąpić w tym roku?

SS: Z RYSAMI mamy potwierdzony Tauron Nowa Muzyka, z czego bardzo się cieszę, bo w zeszłym roku spotkaliśmy się tam z cudownym przyjęciem grając jako Sonar Soul. Jest duża szansa, że RYSY zagrają również na Audioriver. Fajnie byłoby zagrać na OFFie. 28 lutego jedziemy z Sonar Soulem do Wiednia, co będzie spełnieniem marzenia o koncercie poza granicami kraju. Generalnie nie mam jakichś większych preferencji odnośnie miejsca. Jeśli są ludzie, którzy chcą nas słuchać, to chcę tam grać.

KW: I ostatnie pytanie. Udzielałeś się ostatnio na stronie Wysoki Połysk, więc przyznaj się, co gra u Ciebie na co dzień – analog czy cyfra?

SS: Gramofon prezentowany na Wysokim Połysku jest w ciągłym użyciu, ale nie jestem dźwiękowym purystą i korzystam też z dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą cyfra. Tak czy inaczej, mam wrażenie, że kiedy słucham muzyki, czy to z płyty, czy z kasety, to w jakiś sposób słucham „bardziej” i nie chodzi tu tylko o doznania płynące z wyjątkowego charakteru brzmienia tych urządzeń. Po prostu – fajnie odpalić album i posłuchać go od początku do końca, poświęcając mu należytą uwagę, bez skipowania tracków i zajmowania się tysiącem innych rzeczy. Niestety, coraz trudniej znaleźć czas na taki luksus.