Ważne pytania i zaskakujące odpowiedzi
Tekst i zdjęcia: Michał Matraszek
W grudniu 2014 roku minęły cztery lata od dnia kiedy poznałem Iwo. Pojawiłem się u niego w towarzystwie jego ówczesnej opiekunki, którą miałem wesprzeć w pracy z chłopcem i po prostu zostałem. Odrabianie lekcji, masaże, spacery, ćwiczenia logopedyczne, grafomotoryczne, nauka czynności samoobsługowych, czytania, pisania i liczenia, słuchanie muzyki, wspólne jedzenie posiłków, wylegiwanie się na kanapie i słuchanie muzyki. Tak zaczęły wyglądać nasze wspólne popołudnia i wieczory. Było mnóstwo śmiechu, radości i zabawy, ale czasem też trochę łez, smutku, złości i walki. No bo jest praca domowa którą trzeba odrobić, zęby które same się nie umyją, ćwiczenia, które pani terapeutka kazała wykonywać każdego dnia a które nie są tak przyjemne jak kolejny kawałek drożdżowej babki, wizyta na basenie albo przejażdżka podmiejską kolejką. Jak widać autyzm nie zwalnia od obowiązków, od wstawania o 7 rano i ślęczenia przy biurku, ale też nie uwalnia od potrzeby słodkiego lenistwa i drobnych przyjemności.
Pojawiłem się w życiu Iwo, jako jedna z tych osób, której zadaniem jest nauczenie go funkcjonowania w otaczającej rzeczywistości. Miałem się nim opiekować, towarzyszyć mu i wspierać. Przez większość spędzonego razem czasu zadawałem sobie pytania o to, w jakim stopniu wywiązuję się ze swojego zadania, co wniosłem w życie Iwo i jaką ma to wartość. Ale kilka miesięcy temu pojawiły się jeszcze inne pytania. Czego ja nauczyłem się dzięki niemu, czego dowiedziałem się o sobie i otaczającej mnie rzeczywistości, jak zmieniłem się przez te cztery lata? Pytania ważne, a odpowiedzi nierzadko zaskakujące. Wszystko wskazuje na to, że pojawiłem się w życiu Iwo nie tylko po to, by mu pomóc i czegoś go nauczyć, ale także po to, żeby on nauczył czegoś mnie.