Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Tekst: Marta Mach

Zdjęcia: ZŁO.TO

W liceum byłam uzależniona od lumpeksów. Do ulubionych zaglądałam prawie codziennie, a w dniu dostawy odbywałam rytualne walki i wyścigi po używane perełki. Grudziądz – moje rodzinne miasto do dziś jest królestwem sklepów z odzieżą używaną, które, nie wiem czy liczebnością, ale jakością towaru na pewno, przebijają sklepy z nowymi ciuchami. Dziś niestety na buszowanie po second handach mam coraz mniej czasu. Lubię te na warszawskiej Pradze i Mokotowie, ale z żalem przyznaję, że nie pamiętam kiedy wybrałam się na całodniowy rajd. O wiele częściej zaglądam to tzw. „autorskich” second handów – głównie podczas podróży do europejskich metropolii. Całkiem niedawno oniemiałam na widok alejki z używaną odzieżą na bazarze Chatuchak w Bangkoku, gdzie sprzedaje się japoński i amerykański jeans i ciuchy inspirowane odzieżą robotniczą. Na wielu straganach jeansowe koszule były poukładane według marek. Zaletą tego rodzaju przybytków jest fakt, że ich właściciele selekcjonują asortyment, odwalając za swoich klientów żmudną robotę odsiewania używanych ziaren od plew. 

Z pewnym opóźnieniem, bo sklep istnieje od kwietnia zeszłego roku, wpadłam na ZŁO.TO czyli autorski sklep z vintage w Poznaniu. Założyły go trzy siostry: Wanda, Jadźka i Zośka oraz ich przyjaciółka Olka.

„My – trzy siostry zawsze miałyśmy manię zbieractwa i nałogowo chodziłyśmy po lumpeksach, ryneczkach i targach staroci. Szafy pękały, a półki uginały się od nadmiaru przeróżnych piękności. Kiedy poznałyśmy Olkę – jeszcze większą miłośniczkę vintage, postanowiłyśmy wspólnie otworzyć miejsce, gdzie można kupić, wypożyczyć lub powymieniać się unikatowymi ciuchami i przedmiotami.” – opowiada Jadzia.

Poszukiwanie asortymentu wiąże się z podróżami. Ulubionym miejscem dziewczyn jest mała wieś przy granicy czeskiej, gdzie pani sołtysowa prowadzi lumpeks na strychu. Ma tam masę pięknych ubrań z lat 70. i 80. „Odbywamy też sporo zagranicznych wojaży, obskakując wszelakie loppemarkety i flohmarkty”. – mówi Jadzia.

W ZŁO.TO znajdziecie też nowe rzeczy: ciuchy, ceramikę oraz biżuterię młodych projektantów produkowane w małych seriach. Pytam Jadzi, czy mają sklep internetowy. „Założenie jest takie, żeby sprzedawać stacjonarnie, bo uważamy, że cały urok zakupów polega na przymierzaniu, dotykaniu i oglądaniu rzeczy. U nas można kupować w miłej atmosferze przy kawce i ploteczkach. Ulegamy jednak prośbom i zdarza nam się sprzedać coś on-line.” – tłumaczy Basia.

Zanim odwiedzicie ZŁO.TO  na Garncarskiej w Poznaniu, możecie zajrzeć TUTAJTUTAJ.

 

 

 

Zrzut ekranu 2015-01-04 o 10.28.13