Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

 

10705357_10203397245110332_1973994600_n

10694856_10203397245270336_1945423851_n

10579264_10203397245430340_2092644754_n10685221_10203397245670346_1635962926_nW bieżącym roku przeczytałem już kilkadziesiąt komiksów: dobrych, złych, takich sobie, interesujących, przeciętnych, intrygujących, niejakich. Różnych. W tym niemałym zestawie największym, i to pozytywnym, zaskoczeniem jest album „Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił” autorstwa kanadyjskiego komiksiarza, używającego pseudonimu Seth. Bez wątpienia jest to najlepsza rzecz, jaką do tej pory dane mi było przeczytać. Prawie najlepsza, zaraz po dziesiątym tomie „Fistaszków zebranych”. Tak na marginesie obie książki łączą się ze sobą na klika sposobów. Seth, autor „Życia…”, jest osobą odpowiedzialną za projekt graficzny serii „Complete Peanuts” dla wydawnictwa Fantagraphics, za który otrzymał w 2005 roku nagrodę Eisnera i Harvey’a. Dodatkowo w swym quasi-autobiograficznym komiksie narrator (tożsamy z autorem) relacjonuje z pamięci sytuacje przedstawione w kilku paskach Charlesa Schulza. A w zamieszczonym na końcu glosariuszu, w odautorskiej notce poświęconej ojcu Snoopiego możemy przeczytać: „Mistrz komiksu (…). Nie potrafię wyrazić, jak ogromny miał na mnie wpływ” – i to się zgadza.

Seth-bohater, który w albumie zwykł nosić długi płaszcz, staroświecki kapelusz i parę okrągłych okularów, czuje się zagubiony i permanentnie przygnębiony. Nie bardzo wie, co począć ze swoim życiem. Widzimy go jak bez celu włóczy się zaśnieżonymi ulicami. Wstępuje do antykwariatu i w jakimś starym magazynie jego uwagę przykuwają komiksowe ilustracje podpisane pseudonimem Kalo. Postanawia poświęcić swój czas i energię, aby dowiedzieć się czegoś więcej o ich autorze. Poświęca całe lata, by odkryć prawdziwą tożsamość mężczyzny. Nie cofnie się przed niczym: wysyła listy do gazet z prośbą o jakieś informacje biograficzne, w małym mieście odnajduje córkę i matkę Kalo, odwiedza w miasteczku jego przyjaciela. Przypadkowo okazuje się, że Seth mieszkał w tym samym mieście jak dziecko.

Próba poznania i zrozumienia losów artysty jest „opakowaniem zastępczym” dla narratora, który przecież sam jest komiksowym rysownikiem. Próbując dowiedzieć się, dlaczego nagle Jack „Kalo” Kalloway przestał rysować, rozmawiając z jego matką o tym, czy nie żałował porzucenia kariery, na rzecz założenia rodziny i firmy, niejako próbuje udzielić sobie odpowiedzi na te pytania. Odkrywając kolejne losy Kalo, narrator dokonuje głębokiej introspekcji. W wyniku swoich poszukiwań nie zachodzi w jego osobowości żadna radykalna zmiana, ale działania, rozmowy i odkrycia pomagają mu w lepszym zrozumieniu samego siebie. Nasila się melancholijny nastój bohatera, który woli „żyć przeszłością”, niż konfrontować się z teraźniejszością, który ma problemy z nawiązywaniem emocjonalnych relacji z kobietami, mimo wielkiej potrzeby…

 

Maciej Gierszewski: poeta, bloger, redaktor. Regularnie pisuje o komiksach. Opublikował dwie książki z wierszami: „Profile” (Olsztyn, 2006), „Luźne związki” (Poznań, 2010) oraz jedną z opowiadaniami: „Moje życie z Dżejmsem” (Tylicz, 2012). Prowadzi stronę na fb: Są komiksy dla dzieci oraz bloga o komiksach i picturebookach: http://dybuk.wordpress.com. Mieszka w Poznaniu.