Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Ulana poznaliśmy pod sklepem w małej nadmorskiej miejscowości Ureki, która słynie z czarnych magnetycznych piasków. Spytaliśmy gdzie najlepiej rozbić namiot, a on zaproponował nocleg w swoim wiejskim domu.

Ulan z zawodu jest piekarzem, jednak przez wiele lat smażył szaszłyki na trasie między Kijowem a Leningradem. – Dzięgi same szły! Po 6 porcji kupowali, takie były dobre – wspomina podekscytowany.
Dom zbudował sam, gdy po 10 latach tułaczki postanowił osiedlić się nad Morzem Czarnym. Hoduje kury, posadził sad figowy, ma własne pomidory, cytryny, jabłka, śliwki, orzechy i bakłażany.

Nauczył nas jeść melona z solą i poczęstował powidłami śliwkowymi własnej produkcji. Chleba już nie wypieka, podjeżdża rowerem do najbliższej piekarni.

Żyje skromnie, jest samowystarczalny. Pije niewiele, pali nie za dużo. Nad morze chodzi rzadko. Najchętniej siedzi pod okolicznym sklepem i rozmawia z kolegami.

Tak jak wtedy, kiedy go spotkaliśmy.

20140820_102022

10613826_10152653760034875_761940269_n

10609150_10152653759914875_1843490794_n 10617539_10152653758994875_671846982_n

 

10617642_10152653759989875_288408482_n

 

10638014_10152653757144875_253702348_n

20140820_100732

20140820_100129