Stojąc na progu nie mam pewności, czy otwarte. W środku ciemno, delikatnie tli się kilka abażurów, ekspedienta nie widać. Wchodzę nieśmiało, rozglądam się. Szukam wspólnego mianownika rzeczy dookoła, aby określić gdzie właściwie jestem. Termin „Lata pięćdziesiąte” wydaje się mieć zastosowanie. I skutery, głównie Vespy. Stare, podrdzewiałe i gdzieniegdzie pogniecione. Są też odrestaurowane, pięknie błyszczące. Zaczynam podejrzewać, że chyba chodzi tu o te skutery.

Zza parawanu wychodzi ktoś i z uśmiechem pyta czy może w czymś pomóc. To Philippe Devant. Właśnie jestem w jego spełnionym marzeniu.

Philippe jest kolekcjonerem skuterów. Od szesnastego roku życia chciał otworzyć taki sklep. W podwórzu kamienicy jest warsztat, gdzie prowadzi serwis. Ma ich kilkadziesiąt. Parę na sprzedaż stoi na chodniku przed sklepem, kilka wewnątrz sklepu. Oprócz tego szafy, szafki, krzesła, fotele, lampy, skrzynki, torby, zegary, plakaty, plakietki, lalki. Nie do końca wiem, co jest na sprzedaż, a co wyposażeniem sklepu, choć chyba nie ma takiego podziału. I części do skuterów. Wszystko z lat pięćdziesiątych, wszystko prosto z marzeń Philippe.

Pies, Spaniel Amerykański, jest cieniem Philippe. Jeździ z nim wszędzie, oczywiście skuterem. Siedzi w torbie, między nogami i rozgląda się na boki.

Sklep ma już 21 lat. Philippe nie wygląda na swoje 45. Mówi, że jeśli chodzi o skutery to osiągnął już wszystko, co chciał. Znalazł i kupił wszystkie modele, prototypy jakie sobie zamarzył. Teraz szuka rzadkich samochodów. W kolekcjonowaniu nie chodzi o posiadanie, tylko o szukanie i kupowanie, mówi.

Wychodzę z głową lalki przerobioną na korek do wina. Lalki z lat pięćdziesiątych.

23 rue Faidherbe, 75011 Paris