Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Podróżnicy i twórcy bloga @zyciepopracy – Monika Stolarska i Paweł Galik pokazują i opisują swoją wyprawę przez najciekawsze szlaki Tatr, Bieszczad, Sudetów i Gór Świętokrzyskich. Zabierają nas do chatek, domów gościnnych, schronisk, knajpek i restauracji, ale też dają praktyczne wskazówki – jak przygotować się do wyprawy w góry, na co zwracać uwagę na szlaku i jakie szlaki wybrać. W książce „Odetchnij od miasta” spotkacie także m.in. zdobywczynię Broad Peak, himalaistkę – Agnieszkę Bielecką i znanego Wam już  z naszych drukowanych łamów Łukasza Łuczaja. Poniżej przeczytacie wstęp z książki oraz wybrany przez nas fragment ze środka. Zachęcamy do zapoznania się z całością, przyjemna i pożyteczna lektura w miękkiej i poręcznej wyprawie – w sam raz do górskiego plecaka.

Przemierzyliśmy polskie góry z zachodu na wschód. Naszą podróż najlepiej oddaje długość południowej granicy Polski – ponad 1300 kilometrów, wzdłuż których rozciągają się Sudety, Beskidy, Tatry i Bieszczady. Byliśmy również w najstarszych górach w Polsce – Świętokrzyskich.

Na szlaku znaleźliśmy wyjątkowe domy gościnne i poznaliśmy ich gospodarzy. Szukaliśmy miejsc i ludzi związanych z regionem. Jeśli nie autochtonów, to przy- jezdnych, zakorzenionych od lat w miejscu i społeczności. Chcieliśmy się dowiedzieć, kim są, skąd wzięli pomysł na prowadzenie domu gościnnego, co jest dla nich ważne. Gospodarze byli dla nas nawet ważniejsi niż miejsca. Z tej niezwykłej podróży wróciliśmy zadowoleni. Z poczuciem, że nie tylko przebywaliśmy w wyjątkowych miejscach, komfortowych, urządzonych ze smakiem, w bajkowych lokalizacjach, ale też dowiedzieliśmy się więcej o górach i ludziach w nich mieszkających. Spaliśmy w domu w stylu witkiewiczowskim z 1902 roku, na- leżącym do niezwykłej inteligenckiej rodziny, którego istnienie w pewnym momencie uratował odnaleziony skarb. Nocowaliśmy w chyży i domu przysłupowym, w środku parku zdrojowego, w lesie, na wysokościach, w jurcie, do której zaglądają osiołki, i na końcu świata w Beskidzie Niskim. Gościła nas Łemkini w pierwszym gospodarstwie agroturystycznym w Ropkach, podobno najpiękniejszej wsi w Polsce. Zatrzymaliśmy się u góralki w podtatrzańskiej osadzie. Naszymi gospodarzami byli himalaistka i muzyk, laureat Paszportu „Polityki”, pisarka i fotograf wdrażający w życie edukację domową, zdobywczyni prestiżowej nagrody podróżniczej Kolosa, malarka, nauczyciel qigong i joginka. Mieliśmy okazję podziwiać lokalną i nowoczesną, ale hołdującą historii regionów architekturę oraz tradycyjne i współczesne wnętrza. Odwiedziliśmy również kilka schronisk. Mimo braku komfortu, jaki zapewniają domy gościnne, mu- siały się znaleźć w tej książce. Nie można nocować bardziej w górach, niż będąc w schronisku. Oczywiście, jeśli nie chcecie spać pod namiotem albo na dziko.

 

Przekonaliśmy się, że w domu gościnnym pod Ustrzykami Dolnymi karmią lepiej niż w znanych krakowskich restauracjach, a na domowe, wegetariańskie jedzenie z twistem najlepiej wybrać się do Cisnej. Z Bieszczadami w wegetariańskie szranki kulinarne stają Karkonosze i Izery, niepokonane z kolei w kategorii serdeczności, luzu i poczucia humoru mieszkańców. Odkryliśmy także świetne restauracje. Jesteśmy wegetarianami od ponad 20 lat, więc testowaliśmy tylko takie posiłki, ale dowiedzieliśmy się również, jakie dania mięsne są warte zamówienia.

Po co iść w góry? Dla nas to miejsce, w którym wietrzymy głowy i bierzemy głęboki oddech od cywilizacji. Podczas górskiej wędrówki mocniej czuje- my ciało, wdech i wydech stają się bardziej świadome. W górach rano budzą nas ptaki, a zasypiamy, patrząc na gwiazdy. Widoki w górach są wspaniałe, a wschody i zachody słońca godne niejednego Oscara. Obcowanie z naturą pomaga zapomnieć o codzienności. Są tylko: człowiek, góry, przyroda i częsty, jakże zbawienny, brak zasięgu. Możecie powątpiewać: o czym oni mówią? Nad Morskim Okiem kilkutysięczny tłum, do wyjścia na Giewont kolejka, na bieszczadzkich połoninach ludzi jak na Krupówkach, kilka godzin czekania, żeby wjechać na Kopę w Karpaczu. Gdzie tu ucieczka od cywilizacji? Sposób na to jest prosty. Znajdźcie w internecie albo w przewodniku najpopularniejsze szlaki, na przykład w Tatrach, zaznaczcie je na mapie i… ich unikajcie. Trasy w innych miejscach wcale nie są gorsze, a będziecie z dala od tłumów. Góry dzielimy z Czechami i Słowacją. Odwiedzenie sąsiadów to także świetny pomysł na wędrówki po nieprzeludnionych szlakach. Możecie jeszcze zapytać: a w ogóle to po co się męczyć, żeby wejść na jakąś górę? A następnego dnia walczyć z zakwasami? Tylko kto powiedział, że chodzenie po górach trzeba traktować wyczynowo, można spacerowo. Zapomnieć o czasach przejścia, szczytach – po prostu w górach być. Zatrzymać się, popatrzeć na zieleń dookoła albo skaliste szczyty, posłuchać szumu drzew i śpiewu ptaków. Posiedzieć w pięknym miejscu. Zjeść smaczne kanapki przygotowane w domu, napić się herbaty z termosu, a na deser wyciągnąć kostkę czekolady. Cieszyć się naturą. Odpocząć.

W górach dzieje się jeszcze jedna niezwykła rzecz – ludzie są bliżej siebie. Więcej tutaj życzliwości, rozmów i miłych gestów. To zwykłe nie zwykłe „Cześć!”, którym na szlaku pozdrawiają się obcy ludzie. Ta radość na widok drugiego człowieka po długiej samotnej wędrówce. Ta chęć pomocy, kiedy musisz zapytać o drogę. To w końcu wspólnota, którą się czuje w górskim schronisku.

Tutaj zamówisz książkę

DOM GEOLOGA

 

Jadąc do Domu Geologa, miniecie Bystrzycę Kłodzką. Warto się tutaj na chwilę zatrzymać, aby zacząć chłonąć klimat ziemi kłodzkiej. Miasteczko zachowało średniowieczny układ urbanistyczny, a jego wspaniałą panoramę, zaczerpniętą jakby z włoskich krajobrazów, zobaczycie z prawego brzegu rzeki. Do Marianówki macie jeszcze 10 kilometrów. Wieś, jak ponad 200 lat temu, leży na szlaku z Bystrzycy do sanktuarium Maria Śnieżna pod szczytem Iglicznej w Masywie Śnieżnika. Wypatrujcie XVIII-wiecznej murowanej kapliczki z namiotowym dachem, przy niej skręćcie w szutrową drogę. Zostało wam jeszcze kilkaset metrów. Bądźcie uważni, bo Dom Geologa po- trafi zakamuflować się w zieleni drzew i kwiatach. W czerwcu urzekająco kwitną róże, pachnący wiciokrzew i truskawki. Później przychodzi pora na mieczyki, astry, irysy, kaliny i wiśnie, w końcu dojrzewają jabłka i winogrona. Przy wejściu do budynku powitają was okrągłe kopce bukszpanu i gigantycznego kasztanowca. Poczujecie z miejsca absolutną ciszę, która tu panuje.

W skrócie zalety miejsca potrafi przedstawić Jędrek: – Lubię w tej pracy gospodarza bliskość natury, pełno tu ptaków, jeleni i innych stworzeń. Za oknem łąki, las i góry. Ruch na świeżym powietrzu dobrze robi na płuca palacza. Nie mam szefa marudzącego nad uchem. W nocy przy dobrej pogodzie jest tu całkiem ciemne niebo i mrowie gwiazd. Stąd mój powrót do fascynacji z dzieciństwa astronomią i obserwacjami nieba przez teleskop.

Dom Geologa liczy 130 lat. Kiedyś mieszkał w nim profesor i wykładowca geologii na Uniwersytecie Wrocławskim, Jerzy Don. Dziś dom należy do córki profesora, Ewy, a gospodarzami zostali Agnieszka i Jędrek. Marianówka spadła im z nieba. Ona – himalaistka z wyprawami na ośmiotysięczniki na koncie, podróżniczka i pilotka wycieczek, on – muzyk Małych Instrumentów i Kapeli Timingeriu. Pandemia pozbawiła ich pracy, a do tego doszło wypalenie podróżniczo-zawodowe Agnieszki. Z przypadku, przez znajomych, poznali Ewę. To zrządzenie losu sprawiło, że Dom Geologa ma fantastycznych gospodarzy, a ich córka Dagna wyjątkowe miejsce na dzieciństwo.

Dziewczyny pokochały wiejskie życie: – Dagna nie zaśnie po południu tu, na miejscu. Muszę ją zabrać do wózka albo do przyczepki, zależnie od sezonu rowerowej lub narciarskiej, i zasypia mi w drodze – śmieje się gospodyni. Dla Agnieszki Kotlina Kłodzka stała się mikroświatem, w którym znalazła atrakcje, jakich dawniej szukała daleko. Dzieli się nimi z gośćmi. Opowiada, którędy wyjść na Śnieżnik, gdzie jechać na biegówki i skitury, gdzie się wspinać, z którymi single- trackami damy radę, wymienia z pamięci całą listę schronisk. Poleca bajkowe Międzygórze i zachęca do poznania historii niezwykłej Marianny Orańskiej. Sprawia wrażenie, jakby mieszkała w okolicy od zawsze.

A tutaj Instagram autorów książki