Niech żyją dziewczyny: Uwaga, Lawina!
Niech Żyją Dziewczyny – Kobiece Kręgi startują już jutro! Nie marnujemy jednak czasu i ostatnie chwile spędzamy na miłych rozmowach z kreatywnymi dziewczynami. Tym razem Mateusz Bzówka rozmawia z Marzeną Rusiłowicz, założycielką marki Lawina.
Mateusz Bzówka: Zacznijmy od podstaw – skąd wzięła się nazwa Lawina?
Marzena Rusiłowicz: Tak na prawdę, to najpierw była nazwa „lawina”, a dopiero później powstały pierwsze rękawiczki. „Lawinę” miałam zapisaną w pamięci jako jedno z moich ulubionych słów, z których bije siła, wyrazistość i zdecydowanie. Zawsze myślałam, że jeśli kiedyś zbuduję markę, to właście z takim charakterem. Zupełnie naturalnie się złożyło, że powstały pierwsze rękawiczki a nazwy nie trzeba już było szukać. I choć był to po części przypadek, to myślę że słowo „lawina” idealnie buduje atmosferę marki i mojego produktu – rękawiczek.
MB: Dlaczego jako absolwentka wzornictwa przemysłowego zajęłaś się akurat rękawiczkami? Wydaje mi się, że nie jest to najbardziej typowy wybór po tym kierunku studiów.
MR: Zanim zostałam projektantką wzornictwa przemysłowego, 5 lat tkałam kilimy i farbowałam ręcznie wełnę. Mam odczucie, że zatoczyłam koło. Wiedza o projektowaniu dla przemysłu, daje mi więcej możliwości w świadomym projektowaniu, wyboru materiału i metody wykonania produktu. Osobiście jestem zwolenniczką łączenia rzemiosła, rękodzieła z przemysłem, co ma miejsce w Lawinie. Rękawiczki są rękodziełem a wełna jest przędzona przemysłowo co daje mi większy wybór w działaniu, między innymi kolorystyczny.
MB: A co, według ciebie – pani od projektowania produktu, sprawia, że rękawiczki mogą być albo super albo koszmarne? Jakie cechy ma rękawiczka idealna?
MR: Rękawiczki powinny dobrze leżeć na dłoni, powinny być dopasowane ale nie obcisłe. Mam zwyczaj porównywać je do obuwia, bo rękawiczki i buty ubierają kończyny i mają za zadanie podkreślać kształt anatomiczny dłoni i stopy.
MB: Rękawiczki od Lawiny spełniają te warunki?
MR: Powiem krótko: tak! Przede wszystkim nasze rękawiczki mają klin na kciuk, co daje wygodę i swobodę ruchów, a rękawiczki nie przekręcają się podczas ruszanie palcami. Wzięłam też pod uwagę, fakt, że nigdy nie chodzimy ze sztywno rozprostowanymi palcami, więc długość rękawiczek jest dopasowana do swobodnej dłoni, palców lekko zwiniętych w „C”. Moim celem było zaprojektowanie nie tylko wygodnych ale też ciepłych rękawiczek. Tutaj poza odpowiednim gatunkiem i grubością wełny, musiałam ustalić ścisłość splotu, tak żeby bardzo mała ilość wiatru dostawała się przez oczka a jednoczeście przędza zachowała swoją miękkość. Przy zbyt ciasnym splocie wełna robi się sztywna. Ciepło czy zimno to kwestia indywidualna, nie jesteśmy w stanie wszystkich zaspokoich gotowym produktem, dlatego dla wyjątkowych zmarźlaków robimy rękawiczki na indywidualne zamówienie.
MB: Rękawiczki nierozerwalnie łączą się z tematem dłoni – który akurat w przypadku Lawiny można rozpatrywać z dwóch stron: rękawiczek, które chronią dłonie przed zimnem, ale również dłoni, które te rękawiczki robią.
MR: Dłoń jest jednym z najważniejszych narządów, które dają nam niezależność, dzięki nim samodzielnie funkcjonujemy. Dłoń jest również podstawowym narządem komunikacji, służy do przekazywania informacji i wyrażania emocji. Bardzo skutecznie pielęgnujemy nasze twarze a zapominamy o dłoniach, a to właśnie dłonie zdradzają nasz wiek. Większość czasu robimy coś manualnie, więc naturalnym krokiem jest pielęgnacja i ochrona dłoni.
MB: Czy oprócz rękawiczek, planujesz wypuścić w przyszłości jakieś inne rzeczy?
MR: Tak, od dawna roi się w głowie wiele pomysłów, wszystkie wokół akcesorów odzieżowych. Odkąd jesteśmy z Serdarem polsko-turecką rodziną, myślimy o Lawinie wspólnie i właśnie w Turcji szukamy nowych inspiracji i możliwości. Turcja ma ogromne doświadczenie w tekstyliach, a poza tym są producentem przędzy z wełny i bawełny. W Polsce jesteśmy w stanie wyprodukować odzież wełnianą ale przędzę musimy sprowadzić.
MB: No, właśnie! To już twój kolejny sezon z Lawiną. Jednak pierwszy gdy jesteś również mamą Raisy. Jak zmieniło się twoje życie – zawodowe i prywatne, odkąd pojawiła się twoja córka?
MR: Raisa wyznaczyła nowy porządek! Ważność i proporcje poszczególnych rzeczy ustalane są pod kątem czasu z dzieckiem a nie pracy, jak wcześniej. Prawdę mówiąc jeszcze uczymy się być rodziną, bo to dopiero rok z córką ale wygląda na to, że nie trzeba rezygnować z wielu rzeczy pod warunkiem, że jest to wspólne rodzicielstwo. My płynnie wymieniamy się tymi samymi rolami, w zależności kto z nas ma więcej lub mniej różnych zadań. U mnie życie zawodowe i prywatne zawsze się przenikały, z kolei Serdar pracę i dom rozdzielał grubą kreską. Odkąd jest z nami Raisa coraz częściej czuję potrzebę podziału na pracę i dom, bo mam odczucie, że daje to nam więcej frajdy z rodzinnego wolnego czasu.
MB: Masz jakieś złote rady dla mam pracujących wykonujących kreatywne zawody?
MR: Więcej zadań w pracy oddelegowywać czy podzlecić – fizycznie nie jest się w stanie robić wszystkiego samemu, choćbyś nie wiem jak próbowałą, bo przy dziecku po prostu nie ma czasu na wszystko. Po drugie: kreatywność wykorzystać do kreatywnego zarządzania czasem. I ostatnie, ale nie najmniej ważne: nie zmuszać się do niczego.
—
Marzena Rusiłowicz
Absolwentka wzornictwa przemysłowego na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Prowadzi własną markę Lawina zajmującą się produkcją rękawiczek. Zawodowo zajmuje się projektowaniem przedmiotów do wyposażenia wnętrz pod masową produkcję. Obecnie swój rozwój zawodowy kieruje w stronę tekstyliów i materiałów naturalnych. Jest zwolenniczką łączenia przemysłowych i nowoczesnych technologi z tradycyjnym rzemiosłem. Prywatnie mama rocznej Raisy i żona Serdara.