Centrum w Ruchu. Wywiad z Marią Stokłosą
Pod koniec kwietnia rusza trzecia edycja Centrum w Procesie, czyli pokazów choreografii eksperymentalnej, ruchu i tańca, w trakcie których można podejrzeć, jak wygląda praca nad spektaklem tanecznym. Z tej okazji rozmawiamy z Marią Stokłosą choreografką i tancerką o tym, jak zaczęła się jej przygoda z tańcem, czym jest Centrum w Ruchu, które założyła razem z grupą kilkunastu choreografów oraz o jej najnowszym pokazie STUDIUM MUZYKA, który zobaczymy 27 kwietnia w Wawerskim Centrum Kultury.
Ewelina Klećkowska: Jesteś performerką, choreografką, tancerką, członkinią kolektywu Centrum w Ruchu, prezeską Fundacji Burdąg, a także przewodniczącą Rady Programowej Instytutu Muzyki i Tańca. To bardzo dużo zajęć i wiele tematów do rozmowy, ale chciałam zacząć od tego, jak zaczęła się Twoja przygoda z tańcem?
Maria Stokłosa: Decyzję o tym, żeby zająć się tańcem profesjonalnie, podjęłam pod koniec liceum, kiedy dostałam się do London Contemporary Dance School w The Place. Miałam już wtedy za sobą lata różnych zajęć i letnich szkół tańca. Następnym ważnym krokiem były studia choreograficzne w School of New Dance Development w Amsterdamie. Po SNDO współpracowałam z Jeremim Wade’em, amerykańskim choreografem mieszkającym w Berlinie, od którego bardzo wiele się nauczyłam. Tańczyłam z nim w duecie w jego pięknym i mrocznym spektaklu „Glory”.
EK: Opowiedz jak powstało i czym jest Centrum w Ruchu? Miejscem spotkań, kolektywem choreografów, projektem artystycznym? Chyba nie jest łatwo to jednoznacznie określić.
MS: Od 2008 roku znów mieszkam w Polsce i prowadzę z rodziną miejsce dla sztuk performatywnych w Burdągu na Mazurach. Początkowo nazywaliśmy je Domem Pracy Twórczej, teraz Studio Burdąg. Wszystkie prace od powrotu do Polski tworzyłam głównie tam, a później pokazywałam na scenach różnych teatrów, ponieważ w Warszawie, gdzie mieszkałam, miałam ograniczony dostęp do sali prób. Taniec i choreografia są czasochłonne, wymagają wielu godzin praktyki, dlatego bardzo istotne jest posiadanie własnej przestrzeni, w której można poświęcić się badaniom i eksperymentom. Nie liczyłam, że szybko powstanie jakiekolwiek miejsce dla tańca w instytucji państwowej. Zapytałam wszystkich znanych mi twórców niezależnych w Warszawie, czy chcą poszukać wspólnej „pracowni”. Razem z tymi, którzy się wtedy zaangażowali stworzyliśmy miejsce i kolektyw Centrum w Ruchu.
Drugim bardzo ważnym zadaniem, jakie spełnia Centrum w Ruchu jest integracja warszawskiego środowiska tanecznego. Moja historia wyjazdu na studia i pierwszych prac za granicą jest historią większości członkiń i członków Centrum w Ruchu. To bardzo częsty scenariusz z życia tancerzy i choreografów w Europie. Stworzenie takiego kolektywu w Warszawie było odpowiedzią na rozproszenie i potrzebę wspólnoty oraz stworzenia miejsca, do którego moglibyśmy przynależeć. Dzięki niemu staliśmy się dla siebie wsparciem.
Ważnym partnerem jest dla nas Urząd Dzielnicy Wawer, od którego wyszła idea przekazania organizacjom pozarządowym przestrzeni w byłym gimnazjum, dziś działającej pod nazwą Wawerskie Centrum Kultury, gdzie Centrum w Ruchu ma swoją siedzibę.
EK: W marcu minęły cztery lata od założenia Centrum w Ruchu, to całkiem dużo. Jak postrzegasz te cztery lata? Czy coś się przez ten czas zmieniło?
MS: Centrum w Ruchu umożliwiło rozpoczęcie planowania. Przestaliśmy funkcjonować chaotycznie. To dotyczy nie tylko produkcji spektakli, ale szczególnie projektów edukacyjnych. Współpracowaliśmy między innymi z Tanzhauz Zurich, organizując polsko-szwajcarski projekt edukacyjny dla choreografów i tancerzy. We wrześniu wystartuje trzecia już edycja rocznego kursu Choreografia w Centrum, a w Instytucie Teatralnym rozpoczęliśmy kurs Ruch w Instytucie skierowany do aktorów.
Rozwijamy nasze relacje z warszawskimi publicznymi instytucjami kultury (jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej, CSW Zamek Ujazdowski, MCK Nowy Teatr, Teatr Studio, Zachęta itd.). Artyści Centrum w Ruchu mają dosyć silną pozycję w środowisku zarówno tanecznym jak i teatralnym. Wielu z nas odnosi sukcesy na scenie międzynarodowej i jest wyróżniana przez pokazy na bardzo prestiżowych festiwalach. Jednocześnie zdobywamy wiedzę o prowadzeniu własnego miejsca, w którym sami układamy program i tworzymy kontekst, w jakim ogląda się i komentuje taniec. Od kilku lat regularnie wspiera nas Biuro Kultury m.st. Warszawy. Rozrasta się grupa współpracujących z nami artystów, specjalistów od produkcji czy promocji. Powoli stajemy się rozpoznawanym miejscem, w którym tworzy się taniec. A to w Polsce ciągle rzadkość.
EK: Prowadzicie wiele projektów, ja chciałabym zapytać o ten, którego kolejna edycja zacznie się za chwilę. Na czym polega projekt Centrum w Procesie i do kogo jest skierowany?
MS: Centrum w Procesie to trzyletni program koprodukcji premier i pokazów work-in progress artystów Centrum w Ruchu. To platforma wspólnego patrzenia i rozmawiania o choreografii eksperymentalnej, skierowana dla praktyków, teoretyków oraz wszystkich zainteresowanych nowymi nurtami sztuk performatywnych.
Choreografia to dziedzina, która szybko się zmienia, nieustannie tworząc się na nowo, a to wymaga negocjacji i budowania języka do opisu tych nowych zjawisk. Dlatego od lat zapraszamy widzów do współuczestnictwa w procesie tworzenia. Po pokazach odbywających się w naszej siedzibie zapraszamy widzów na kameralne rozmowy przy herbacie. Stałymi bywalcami naszych pokazów stała się grupa seniorów przychodzących do nas na zajęcia. Oglądają często bardzo odważne prace, nie zraża ich nagość, ani nieupiększona cielesność.
EK: 27 kwietnia rusza kolejna edycja Centrum w Procesie, którą otwiera Twój pokaz STUDIUM MUZYKA. Czego będzie dotyczył?
MS: Postanowiłam ponownie przyjrzeć się muzyce, jako potencjalnemu partnerowi choreografii. W moich ostatnich trzech pracach nie było jej prawie wcale. Nie jest mi potrzebna aby „tańczyć”, jednak muzyka jest dla mnie ważna i mam z nią bardzo intymną relację. Przekonałam się o tym ponownie obcując przez kilka miesięcy z operą Pawła Mykietyna „Czarodziejska Góra”, do której przygotowywałam ruch sceniczny. Muzyka jest silnym, dominującym partnerem, coś mocnego można uzyskać wchodząc z nią w fizyczną relację. W kwietniu w Gorzowie razem z Izą Chlewińską, Weroniką Pelczyńską i Katarzyną Sitarz wystąpię w koncercie „Janusz Stokłosa i jego goście”. Zatańczymy tam między muzykami Filharmonii Gorzowskiej. Będziemy tańczyć w miejscu do tańca zupełnie nieprzystosowanym, zagarniając przestrzeń muzyków i multiplikując ich ruch. Podobne interwencje robiłam siedem lat temu, kiedy tata (red. Janusz Stokłosa) zaprosił mnie do współpracy przy projekcie „Zatańczmy Chopina”. Była to intensywna praca nad ustanawianiem na nowo możliwych relacji między dźwiękiem a ruchem oraz między ojcem a córką. W maju zaś, na Uniwersytecie Mozarteum w Salzburgu poprowadzę seminarium dotyczące właśnie związków muzyki współczesnej z choreografią.
Można więc powiedzieć, że 27 kwietnia spotkamy się w Centrum w Ruchu, między Gorzowem a Salzburgiem, między Mykietynem a Stokłosą. Dołączą do mnie oprócz Izy Chlewińskiej i Weroniki Pelczyńskiej jeszcze dwie performerki Karolina Kraczkowska i Joanna Gruntkowska. Wspólnie pokażemy kilka eksperymentów ruchowych do wybranych kompozycji i opowiemy o kilku inspirujących utworach, powstałych w ostatnich latach na drodze spotkania tańca z muzyką. Do poprowadzenia rozmowy – nieodłącznego elementu pokazów work-in-progress – udało mi się zaprosić Tomka Cyza, muzykologa i redaktora naczelnego Ruchu Muzycznego.
Więcej o pokazie Marii Stokłosy "Studium Muzyka” znajdziecie tutaj!
EK: Czy możesz zdradzić, co jeszcze zobaczymy podczas tej edycji Centrum w Procesie?
MS: Tegoroczna edycja projektu będzie bardzo bogata. Do grudnia zaplanowaliśmy pięć pokazów work-in-progress w wykonaniu artystów związanych z Centrum w Ruchu – Ramony Nagabczyńskiej, Agnieszki Kryst, Magdy Ptasznik oraz Karola Tymińskiego. Odbędą się one głównie w naszej siedzibie, czyli w Wawerskim Centrum Kultury przy ul. Żegańskiej.
Ponadto w ramach Centrum w Procesie 2017, na różnych warszawskich scenach, pokażemy trzy premiery – Izy Szostak, Renaty Piotrowskiej-Auffret oraz Weroniki Pelczyńskiej.
—
Maria Stokłosa
Performerka i choreografka. Ukończyła choreografię w School for New Dance Development (SNDO) w Hogeschool voor de Kunsten w Amsterdamie oraz wydział tańca współczesnego w London Contemporary Dance School at The Place. Jej ostatnie prace to „Złote demony”, „Wylinka”, „Intercontinental” oraz „MaMa Perform”. Jest autorką ruchu do opery Pawła Mykietyna „Czarodziejska góra”. Współpracuje m.in. z Peterem Pleyerem, Meg Foley i Wojtkiem Ziemilskim. Jest członkinią kolektywu Centrum w Ruchu oraz prezeską Fundacji Burdąg, a także przewodniczącą Rady Programowej Instytutu Muzyki i Tańca.