Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy.

Czasem bardzo się nie chce, ale trzeba. Niekiedy się zachce, ale nie wiadomo jak. Zarówno tym, co mają dwie lewe ręce, jak i tym z głową na karku, przyjdzie z pomocą zaradnik domowy, który prosto, wdzięcznie i pociesznie podpowie, jak utrzymać w ryzach swoje cztery ściany. Autorką zaradnika jest Kasia Dynowska, graficzka i ilustratorka, która przekopała się przez sterty poradników i wycinków z gazet, powklejanych w zeszyty swojej mamy i to, co najlepsze zawarła w książce Gospodyna. Zaradnik domowy, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia. 

2

Agata Napiórska: Kim jest tytułowa Gospodyna?

Kasia Dynowska: Kiedyś urządzałam przyjęcie dla przyjaciół i tak się nim przejęłam, że dwa dni się przygotowywałam. Znalazłam wtedy taki stary zeszyt mojej mamy, w którym były powklejane wycinki z gazet z przepisami ale też różnymi sprytnymi poradami domowymi, które zbierała przez lata. I z pomocą tego kompendium gotowałam a potem po tym gotowaniu musiałam cały dzień sprzątać. Zrobiłam w końcu tę imprezę – biegałam i skakałam wokół gości, no i podobno spełniłam się w roli gospodyni, wiec zostałam ochrzczona Gospodyną, (na nazwisko mi Dynowska, ale wszyscy mówią Dyna) jako ta co zadba. I jakoś tak to przypasowało.

Potem ta historia się tak zabawnie rozwinęła, że znajomi czasem dzwonili w różnych sprawach domowych, na początku były kulinaria „hej gotuję ryż, jak ja mam go posolić przez te małe dziurki w woreczku?” a potem i inne.

„Hej Dyna, usiadłem na pizzy, jak mam to sprać ze spodni? chociaż zupełnie nie byłam wtedy ekspertem w tych sprawach i tak razem myśleliśmy co tu zaradzić.

Kiedy pisałam książkę, pomyślałam, że Gospodyna idealnie pasuje na tytuł. Bo przecież książka  jest o dbaniu, radzeniu sobie i innym, żeby ten żywioł domowy utrzymać w ryzach.  Podsumowując Gospodyna to jest taka osoba, może być mama, babcia, tata, wujek, ciotka inny krewny czy znajomy, co dużo wie o tym jak sobie sprytnie radzić z różnymi rzeczami, i coś tam zawsze podpowie.

gospodyna_fragm_rozklad-2

AN: Korzystałaś jedynie z zeszytu mamy, czy przeglądałaś też jakieś stare poradniki i kąciki porad w prasie?

KD: Dzięki zeszytowi połknęłam bakcyla. Zaczęłam szukać poradników domowych, głównie tych z lamusa, przeczesywałam antykwariaty w poszukiwaniu prasy głównie z lat 60. – 90. Chodziło mi o rady z lat kiedy „nic nie było”, bo wtedy rodziła się kreatywność. Był to naturalnie minimalizm bez opcji wyboru, ale dzięki temu powstawało coś z niczego. Urzekły mnie szaty graficzne starych magazynów i książek, jeszcze 30 lat temu takie rzeczy projektowali plastycy, wszystko było bardziej estetyczne. I to częściowo dzięki temu, że ograniczone były narzędzia, bez komputera liczyła się umiejętność, sprawna ręka i dobre oko.

Na Polonie (Cyfrowa Biblioteka Narodowa) znalazłam też prawdziwe perełki – poradniki gospodarskie sprzed wieków. To była ciekawa, często przezabawna lektura, wybitne kurioza znalazły się w książce. Było też wiele sposobów na codzienne trudy. Do tej pory nie myślałam o tym jak ludzie sobie radzili bez lodówki, pralki, jak wtedy życie wyglądało. Jak gospodarz miał dużo jaj, które chciał przechować to pokrywał skorupki woskiem, wkładał to potem w słój z zimną wodą i ten słój do ziemianki, gdzie zawsze był chłód. W ten sposób miał świeże jajka przez pół roku. Prało się w rzece, co trwało 3 dni. Te czynności zabierały tyle czasu, że zajmowanie się domem to była praca na pełen etat. No i potrzebne było doświadczenie, jak to wszystko ugryźć – to była wiedza przekazywana młodszym pokoleniom. Dzisiaj jest to o wiele prostsze, da się pójść na skróty.

zrzut-ekranu-2016-10-12-o-11-46-08

AN: Które z tych porad sprawdziłaś i wykorzystałaś we własnym gospodarstwie? 

KD: Zaczęłam od podstaw – testowałam wszechstronne działanie octu, sody oczyszczonej, soli, kwasku cytrynowego, boraksu, różnych naturalnych olejków. Pozbyłam się z domu większości chemii. Ocet do mycia okien, soda oczyszczona zamiast mleczka do szorowania, sok z cytryny do wybielania plam. np. z jagód. Soda z octem na zatkany zlew. Nawet musztarda – aby usunąć zapach kawy z termosu.

Stosowałam babcine triki w kuchni – kręciłam jajkami po stole, ostrzyłam noże na filiżankach, opalałam cebulę do zupy (cudowna do bulionu), ratowałam przypalone potrawy kromką chleba. Trochę jak szalony naukowiec. Zaczęłam też być bardziej oszczędna, jak to się kiedyś pięknie mówiło „gospodarna”. Moja babcia nigdy nie wyrzucała chleba, bo przecież czerstwe pieczywo można odświeżyć w piekarniku, zrobić grzanki do zupy, albo bułkę tartą. Znajomi pukali się w głowę i mówili „komu by się chciało?” Mnie się chciało.

W tym duchu przestałam też kupować gotowce – sosy, zupy w kostce, magiczne dania w proszku, detergenty pachnące rajskim kwieciem, nawet niektóre kosmetyki. Wolałam zastąpić je tym, co mogę zrobić sama w domu.

Niektóre z porad można też zabrać ze sobą „na wynos”. Kiedyś na biwaku rozbolał mnie ząb. Byliśmy w dziczy, bez leków przeciwbólowych, a dentysta przyjmował od jutra. Ale, że w planach było picie grzanego wina, mieliśmy goździki. Wtedy przypominała mi się porada, aby w takim przypadku żuć goździki. Spróbowałam, ból ustąpił, a ja mogłam spokojnie zająć się degustacją grzańca. Rano bolała już tylko głowa.

gospodyna_fragm_rozklad-4

AN: A który z przepisów na domowe porządki uważasz za najbardziej przydatny? Zrezygnowałaś już zupełnie z kupowania gotowych środków czystości? 

KD:  Lubię gotować, więc w ciągłym użyciu jest drewniana deska do krojenia. Czyszczę ją solą i cytryną. Połówką zużytej cytryny szoruję deskę posypaną solą. To taki peeling, usuwa plamy i zapachy, odświeża i deska pięknie pachnie cytryną. Raz na jakiś czas przecieram deskę drobniutkim papierem ściernym, myję, a jak jest zupełnie sucha potem smaruję olejem spożywczym, tak jakby impregnuję. Polecam amatorom gotowania. Jeśli chodzi o środki czystości, to najczęściej sięgam po te domowej roboty, a jeśli kupuję to te przyjazne środowisku.

AN: Wyobraźmy sobie, że mamy sobotę i postanawiasz zabrać się za gruntowne porządki. Co robisz, krok po kroku i jakich używasz do tego środków?

KD: Ścieram kurz, zamiatam, odkurzam i piorę tak jak każdy. Tu nie ma magicznej metody, sprzątanie będzie zawsze trochę upierdliwe. Każdy ma też inny standard porządku, w którym się dobrze czuje, dlatego wolę unikać podawania wzorów. Nie jestem perfekcyjną panią domu. Sprzątanie to obowiązek, który znosimy, żeby wokół było ładnie, spokojnie, żeby dobrze się myślało i pracowało. Nie ma w tym większej filozofii.

Natomiast zaobserwowałam, że sprzątanie jest w pewnym sensie… niemodne, kojarzy się z byciem kurą domową. To dziwne, bo już gotowania się nie wstydzimy. Myślę, że chodzi o taki obrazek udręczonej matki Polki, która siedzi zakopana w górach prania, garach, zmęczona i zaniedbana, a mąż na kanapie czyta gazetę. Mimo, że wiele rad, które podaję w „Gospodynie” pochodzi z czasów, gdzie taki schemat był normą, zachęcam do angażowania w dbanie o dom całej rodziny, czy też współlokatorów. Jeden lubi odkurzać, drugi zmywać, więc niech każdy wykorzysta swój „talent”.

Jeśli miałabym podać konkretną radę – ja żeby ułatwić sobie życie, wykorzystuję krótkie bezproduktywne momenty w ciągu dnia. np. kiedy gotuje mi się woda na herbatę, porządkuję jedną szafkę w kuchni. Kiedy ładuje mi się strona, układam papiery na biurku, jak oglądam telewizję – prasuję. Często w ciągu dnia jest takie kilka minut, kiedy się na coś czeka i nie ma co zrobić z rękami.

Wracając jeszcze do początku: co czym sprzątać. Stawiam na minimalizm, wodą z octem i kroplą naturalnego olejku zapachowego można wyczyścić podłogę, blat, szafki i co tam kto chce. Pasta z sody oczyszczonej i kwasku cytrynowego do kuchenki, kibelka i łazienki. Nie musimy kupować osobnego detergentu na każdy rodzaj zabrudzenia, niech będzie prosto, tanio i przyjaźnie dla zdrowia domowników i środowiska.

gospodyna_fragm_rozklad-6

AN: A pranie, w czym pierzesz ? Czytałam, że płyny do płukania to czysta chemia, samo zło. Można zastąpić je olejkami eterycznymi?

KD: Nie ma problemu, wystarczy kilkanaście kropli rozmieszać z wodą i wlać tam, gdzie płyn do płukania. Zapach będzie bardziej naturalny, subtelny. Ale są także ekologiczne proszki i płyny, które wcale nie muszą być droższe niż te standardowe ze sklepu, a nie zawierają pochodnych ropy naftowej, enzymów, konserwantów i syntetycznych zapachów, ulegają biodegradacji, mają opakowania nadające się do recyklingu. W Polsce ludzie coraz bardziej biorą pod lupę składniki w żywności, kosmetykach i środkach czystości. Chcemy świadomie kupować.

AN: Dość o sprzątaniu. Opowiedz proszę, Kasiu, czym się zajmujesz, kiedy nie sprzątasz? 

KD: Niewiele czasu mi zostaje, haha. Na co dzień pracuję, jestem grafikiem, zajmuję się też ilustracją, a w wolnych chwilach sitodrukiem. Robię kolaże. Czasem pisuję. Obecnie myślę nad książką dla dzieci. Lubię też zajmować się domem, gotować i jestem początkującym ogrodnikiem. W tym roku udało mi się wyhodować szpinak, koper, marchew  i różne zioła. Z tego jestem dumna. Jestem fanką starych mebli, szczególnie krzeseł, które próbuję odnawiać z różnym skutkiem no i uwielbiam buszować w lumpeksach.

AN: Mam na koniec kilka pytań od naszych czytelników. 

  1. Michał: „Usiadłem na gumę do żucia. Nie chcę się odkleić od dżinsów. Co robić?”
  2. Agnieszka: „Jak pozbyć się moli spożywczych? Zaatakowały szafki w kuchni…”
  3. Marta: „Czy jest jakiś sposób na to, żeby na szafkach ze stali nierdzewnej nie zostawały ślady palców?”

KD: Michał: Najważniejsze to zachować zimną krew. Wiele zależy od tkaniny. Sprawdź, czy guma nie zejdzie po dobroci, zdejmij palcami lub tępym nożykiem, ile się da. Działaj rozważnie, by uniknąć zniszczeń. Resztki usuń, piorąc w ciepłej wodzie. Oto inny dobry sposób – włóż tkaninę do zamrażarki, aby guma stwardniała. Po mniej więcej dwóch godzinach wyjmij i spróbuj wykruszyć gumę, na przykład skrobiąc lekko tępym nożem. Usuń, ile dasz radę. Potem pierz pod bieżącą wodą, im gorętsza, tym lepiej (dostosuj do tkaniny) z szarym mydłem, dobre też będzie galasowe. Pocieraj plamę lub szoruj miękką szczoteczką. Kontroluj, czy tkanina się nie niszczy, i w razie potrzeby upierz jeszcze raz. Jeśli masz do czynienia z wytrzymałym materiałem  – lnem, grubą bawełną, dżinsem – polewaj miejsce wrzątkiem, zdejmij jak najwięcej miękkiej już gumy i postępuj jak powyżej. Jeżeli wszystko zawiedzie, możesz benzyny – trzeba wtedy spróbować na małej niewidocznej powierzchni tkaniny (na przykład na szwie od wewnątrz), czy rozpuszczalnik jej nie zniszczy. Zapach też jest niezbyt kuszący, dlatego po wszystkim porządnie upierz tkaninę.

Agnieszka: Mole spożywcze to istne skaranie boskie. Niestety musisz wyrzucić całą żywność z szafek, potem szafki dokładnie wymyć wodą z octem. Na przyszłość włóż do mąki, cukru, ryżu i wszystkich miejsc, którymi mogą zainteresować się mole, liście laurowe. Psotniki ich nie lubią. Suche produkty warto też trzymać szczelnie zapakowane, np. w szklanych słojach.

Marta: Bez rękawiczek będzie to trudne. Na szczęście stal nierdzewna błyskawicznie się czyści. Im mniej sklepowych detergentów tym lepiej, bo osad ze środków czyszczących też zostawia ślady, trzeba je mozolnie zmywać mokrą szmatką. Możesz za to zrobić takie czyścidło domowe: litr wody, ćwierć szklanki octu, łyżeczka kwasku cytrynowego, łyżka spirytusu salicylowego. Zmieszaj, wlej do pojemnika ze spryskiwaczem i gotowe. Odtłuszcza, zapobiega przebarwieniom i smugom i dezynfekuje. Stal nierdzewną łatwo też wypolerujesz i nie trzeba w tym celu kupować specjalnych specyfików, wystarczy ręcznik papierowy zwilżony zwykłym olejem kuchennym, który jest zawsze pod ręką. Podobno ślady widać najbardziej na nowych sprzętach, bo z czasem stal odrobinkę matowieje i jest lepiej. Ale głowy nie dam.

——

gospodyna

Kasia Dyna, Gospodyna. Zaradnik domowy, wyd. Nasza Księgarnia, 2016.

——

1

Katarzyna Dynowska – ilustratorka, plakacistka, projektantka. Absolwentka Wydziału Grafiki ASP w Gdańsku. Dyplom w Pracowni Projektowania prof. Jacka Staniszewskiego i w Pracowni Ilustracji prof. Jadwigi Okrassy. Stypendystka Rektora ASP. W Pracowni Projektowania, później ochrzczonej Pracownią Propagandy Społecznej, Pracowni Sitodruku i Pracowni Ilustracji, doskonaliła swój warsztat twórczy, a także angażowała się w różne projekty społeczne. Brała udział w wystawach zbiorowych i indywidualnych w kraju i za granicą. Jako miłośniczka techniki sitodruku stworzyła serię surrealistycznych prac „Boli mnie Głowa”, pokazanych na wystawie indywidualnej w grudniu 2014 roku w ramach programu Supernova Zatoce Sztuki w Sopocie. W 2015 praca z tej serii została nominowana do Studenckiej Grafiki Roku. W maju 2015 seria zawisła na wystawie indywidualnej w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie. Prywatnie Katarzyna Dynowska jest zagorzałą, choć nie zawsze wzorową gospodynią.