Turnus w Zakopanem
Tekst i zdjęcia: Kuba Owczarek
Jechałem tam całą noc, nie widząc nic i nie mając świadomości tego co za oknem. Może dlatego Zakopane jawi mi się jako wyspa, której centrum stanowią Krupówki otoczone przez góry. Dalej nie ma już nic.
Między centrum Zakopanego a górami kursują busy i busiki, w cenach od 3 zł do Kościeliska, do 10 zł do Morskiego Oka. Busiarz to zazwyczaj mężczyzna po pięćdziesiątce, powtarzający w kółko jedno zdanie: „Płatność przy wychodzeniu”. Zdarza się czasem, że ktoś z pasażerów zapyta „Czy jedzie pan na Gubałówkę?”, wtedy prychając odpowiada: „Na Gubałówkę ciężko by było!”, z takim triumfem w głosie, jakby czekał właśnie na to pytanie. W środku dnia wszyscy kierowcy spotykają się w barze na dworcu PKP, aby zjeść obiad dnia za 14 zł (zupa, drugie danie i kompot).
Po przejażdżce busem płacimy i wychodzimy na szlak. W górach możemy wyróżnić 3 podstawowe grupy turystów: seniorów, rodziny z dziećmi oraz pary. Wiadomo, że znalazłoby się ich więcej, ale te są najliczniejsze. Seniorzy to najczęściej małżeństwa, które ostatnio były tutaj razem 20-30 lat temu. Mimo tylu lat przerwy pamiętają dokładnie każdy zakręt na szlaku. Chodzą z jednym, albo z dwoma kijkami. Starsze panie w czapkach z daszkiem z otworem na czubku głowy (inna zniszczyłaby starannie ułożoną trwałą ondulację), koszula w kratę i beżowe spodnie 3/4, na plecach mały plecaczek, do którego zmieścić można tylko półlitrową wodę. Panowie podobnie, jednak czapki bez wentylacji, a koszule albo rozpięte, albo całkowicie zdjęte, ukazujące światu opalone na brązowo ciało. Na różnych etapach wędrówki seniorzy lubią przysiąść i zjeść przygotowane wcześniej kanapki. Starsze panie czasem zagadują: „Ale ma pani piękny polar! Ja to sobie kupiłam oliwkowy na zamek, ale ten kolor to mi nie leżał od początku… jakiś taki… ja to mam dużo polarów bo w nich najcieplej. Ale najbardziej to bym chciała taki przez głowę jak ma pani”.
Kolejną grupą są rodziny z dziećmi. Nie da się jej jednoznacznie określić. Część rodziców chce zabrać dzieci na cały dzień w góry, żeby zdobyły jakiś szczyt, biorą to za ich rodzicielski obowiązek. Dzieci takich rodziców można przyuważyć jak siedzą z obrażoną miną w cieniu pod drzewem. Inne są ciągnięte przez rodziców za rękę albo stają w miejscu i mówią, że dalej nie idą. Są na to dwa sposoby: „Bo nie dostaniesz lodów jak zejdziemy!” lub „Jak dojdziemy do schroniska kupię Ci szarlotkę”. Oczywiście są też dzieci, które lubią chodzić po górach i cieszą się wszystkim, co napotykają po drodze. Synek: „Patrz tato! Tam jest pan z zielonymi oczami i ma gila!”(pokazując na skałę), na co tata: „To nie gile, to kosodrzewina”. Inne rodziny wolą mniej ekstremalny wypoczynek: wjazd kolejką na Kasprowy lub bryczką do Morskiego Oka. Tam ojciec napije się w spokoju piwa, a dzieci zjedzą gofry. Często rodziny grupują się z innymi rodzinami z dziećmi, czasem na szlaku a czasem na pierogach po powrocie z gór. Gdy dojdzie do spotkania można usłyszeć takie oto luźne rozmowy: „Tylko jak idziecie na termy to uważajcie, bo są śliskie schody. Z Mają się tak wyrżnąłem!” albo „Nie masz wózka ?” „Nie, wiesz, że ona uwielbia chodzić, ostatnio przeszła cała drogę z domu do Kościeliskiej”. Czasem pożartują: „Wiecie jak się nazywa pociąg do Zakopanego? …Nekrofilia” (nikt nie zrozumiał).
Ostatnia omawiana grupa to pary. Nic ciekawego. Często noszą wielkie plecaki i śpią w schroniskach. Ubrani w specjalistyczną odzież. Trafiają się bardzo szybkie pary, które startują razem z tobą, ale kiedy jesteś w połowie drogi oni już schodzą na dół. Piękni i młodzi, facet nosi leginsy lub krótkie spodenki, idąc zdejmuje koszulkę, odsłania swój kaloryfer. Dziewczyny z wysportowanym brzuchem i różowym neonowym bidonem. Są też pary mniej fit, takie najzwyklejsze. Studenci drugiego roku, którzy przyjechali na tanie wakacje, nie przemęczają się za bardzo, ale też nie są tak wolni, jak seniorzy czy rodziny z dziećmi.
W obrębie tych trzech grup, istnieją dziwne jednostki. Na przykład osoby w japonkach na czarnym szlaku czy osoby kupujące wodę butelkowaną 0,5l za 5 zł w schronisku, tuż obok strumienia. Po pełnym przygód dniu prawie wszyscy zjeżdżają z powrotem busikami i busami do centralnej części „wyspy”- Krupówek. Tu można zrobić sobie za 5 zł zdjęcie z wężem na szyi, kupić oscypka, no i koniecznie zwiedzić H&M albo muzeum figur woskowych. Tak mija tam lato…
——
Kuba Owczarek – ma 19 lat i jest studentem (prawie) drugiego roku Wzornictwa gdańskiej ASP. Bardzo lubi fotografować. Jak mówi: robi to od zawsze, jednak odkąd dwa lata temu kupił swój pierwszy aparat analogowy, wszystko zaczęło się od nowa.